💕25.

308 17 2
                                    

Gotowa  podeszłam do lustra i jeszcze raz przejrzałam się, otrzepałam swoją czerwoną sukienkę która na dole była rozkloszowana, a wyżej ładnie przylegała do ciała, a jej rękawy sięgały do łokci. Była śliczna. A do niej założyłam jeszcze czerwone botki.

Włosy miałam wyprostowane, a makijaż idealnie pasujący do dzisiejszej stylizacji. 

Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.

- No nareszcie - mruknął kiedy mnie zobaczył - Dobrze że się w coś zmieściłaś, wyglądasz nawet okej - powiedział poprawiając swój garnitur. - Nie podziękujesz? 

- Dziękuje - odparłam cicho 

- Wiesz jak masz się zachowywać, i wiesz czego masz tam nie robić? - zapytał 

- Niczego mam nie jeść - odparłam ze spuszczoną głową 

- Dokładnie tak, jadłaś dzisiaj starczy ci - powiedział zabierając kluczyki do auta - I tak jesteś za gruba 

Często mi to mówi...

Wolnym krokiem podeszłam znowu lustra i stanęłam przed nim przyglądając się sobie, złapałam się brzuch i westchnęłam.

- Dobra wyłaź - warknął otwierając drzwi.

*****

Po pół godzinie wreszcie dotarliśmy, zaparkował na parkingu gdzie było już dość aut i wyszliśmy z samochodu.

- C-co to za zebranie? - zapytałam lekko wahając się 

- Zaraz się dowiesz - odparł

Weszliśmy do środka, było tu bardzo ładnie, czysto i bogato.

Weszliśmy do większego pomieszczenia gdzie znajdował się długi stół i mnóstwo siedzeń. 

- Jak dobrze cie widzieć Rick! - podszedł do nas jakiś starszy facet z zarostem

- Witam cię Bradley!  - uścisnęli swoje dłonie 

- Chodźcie za mną pokaże wam gdzie siedzicie - poszliśmy za nim i doprowadził nas na biało-złotych krzeseł - O tutaj 

- Dobrze, zapamiętamy - Bradley spojrzał na mnie i się uśmiechnął więc zrobiłam to samo.

- Dobra zostawiam was teraz samych ponieważ idę przywitać kolejnych gości - zaśmiał się i odszedł 

- Czy tu będą wszyscy którzy...

- Którzy mają swoje uległe od Bradleya i tak dalej bla bla, nie będę ci tego tłumaczył bo mi się nie chce - wzruszył ramionami.

Ale ja nie jestem od Bradleya 

- Dobra siadaj - powiedział do mnie, siadłam a on koło mnie.

- DOBRZE KOCHANI ZASIADAJCIE DO STOŁU! - powiedział ten cały Bradley 

Wszyscy zaczęli siadać.

I nagle przede mną usiadł on....Evan.

Spojrzał na mnie, ale po chwili zaczął rozmawiać z jakąś dziewczyną.

Na stole ,,kelnerzy,, przynieśli różnorodne jedzenie, które musiało być przepyszne.

Wszyscy zaczęli sobie nakładać, a ja...spuściłam głowę i zaczęłam bawić się palcami.

Czułam jak burczy mi w brzuchu, czułam ból w żołądku.

Dam radę...

Muszę dać....

- Więc Evan... - zaczął Rick - Jak ci życie mija 

- Dobrze, a tobie? - odparł

- Może być - wzruszył ramionami - A jak ona - wskazał na dziewczynę która siedziała koło niego 

- Dobrze - odparł spoglądając na dziewczynę 

- Śliczna jest - skomentował Rick - Patrz Clarissa, śliczna prawda?

Spojrzałam na dziewczynę która miała mieszczany wyraz twarzy 

- Ładna prawda? - szepnął  mi do ucha, pokiwałam twierdząco głową - Powinnaś tak wyglądać, a nie...tak - spojrzał na mnie z obrzydzeniem.

Czy na prawdę tutaj też musi?

- Ale o co ci teraz chodzi? - dopytał Evan

- Nie widzisz tego? - zaśmiał się 

- Czego? - wzruszył ramionami Evan 

- No tego jak ona wygląda - spuściłam znowu wzrok na swoje nogi i modliłam się aby sie nie rozpłakać.

- Ślicznie wygląda, nie wiem o co ci chodzi 

- O to że jest gruba, ale spokojnie już nie długo...

- Przecież ona jest chuda o co ci chodzi? - odezwała się brunetka

- Będzie chuda jak schudnie jeszcze jakieś 15 kilogramów 

Jesteś Moja SkarbieWhere stories live. Discover now