14. happy birthday, Taehyungie

2.9K 290 82
                                    

a/n: kocham Was, miłego weekendu! (akurat ja zachorowałam, cri)


Życie jest krótkie i pełne niespodzianek.

A Jungkook nigdy nie pomyślałby o tym, gdyby nie wisiało nad nim paskudne widmo utraty takiego skarbu, jakim stał się dla niego Taehyung.

Bo był on troszkę jak chłopiec z drogocennymi perłami (najpiękniejszy), które za młodu tak bardzo kochała jego matka.

Był jak najlepszy rocznik wina (tak bardzo uderzał do głowy), które uwielbiał jego ojciec.

Taehyung był jak najwyższy wynik, jaki mogła zdobyć jego ukochana drużyna hokejowa podczas najważniejszego meczu (bo nie dawał o sobie zapomnieć ani na chwilę).

I nagle Jungkook z przerażeniem odkrył, że Taehyung stał się dla niego wszystkim.

xxx

Niespełna rok czasu i dwieście tysięcy dolarów - na tyle zostało wycenione życie jego przyjaciela, jakby był jakąś marną kukiełką wyłącznie do sprzedania.

Operacja miała odbyć się aż w Seulu, toteż brat Taehyunga poinformował biednego i skołowanego licealistę, że do tego będzie trzeba jeszcze doliczyć koszty transportu medycznego, wynajem mieszkania jak najbliżej uniwersyteckiego szpitala i pokryć koszty dalszej rehabilitacji.

Suma pieniędzy była niebotycznie wysoka, a czasu, jak na złość, było jeszcze mniej.

Od rozmowy z doktorem Hyungsikiem minęło zaledwie kilka dni, które Jungkook wiernie spędził przy łóżku Taehyunga. I to było chyba kilka najtrudniejszych dni w jego życiu, gdzie, nie chcąc pokazywać koledze swoich zaczerwienionych oczu i jeszcze bardziej bordowych obwódek wokół nich, jak wariat nosił okulary o najbardziej czarnych szkiełkach.

Nie chciał pokazywać swojemu hyungowi, że wbrew pozorom nadal jest słabym chłopcem, którego nagle przygniótł cholerny ciężar przypominający jemu samemu kamień, przymocowany do szyi jakiegoś nieszczęśliwego topielca.

W tych złych chwilach czuł się bowiem tak, jakby wewnętrznie tonął we własnej fontannie łez, w której z powodzeniem zdołałby się utopić. Pogrążając się w coraz bardziej parszywym i bezbrzeżnym smutku, ostatnie dni kalendarzowego roku spędził, rozmawiając z Taehyungiem na błahe tematy.

Opowiadał mu o tym, jak uczył się w szkole.

Wspominał o tym, jak raz udało mu się doprowadzić do stworzenia miniaturowego wulkanu na zajęciach z chemii i jak próbował okiełznać swój naukowy projekt, gdy ten znienacka wybuchł mu w klasie.

Wspominał o tym, ile razy rozbił sobie nos i obił inne części ciała, gdy stawiał pierwsze kroki na lodzie jako hokeista.

Opowiadał o tym, jak poznał swojego przyjaciela Yugyeoma numer zero (bo numerem jeden był Taehyung) i nawet kilka razy parsknął zdławionym śmiechem, gdy mówił Taehyungowi, ile szaleństw i innych głupotek razem urządzili (Jeden jedyny raz jeździł razem z Yugim wokół lodowiska w strojach księżniczek, adekwatnie do wielkiego disneyowskiego hitu Krainy Lodu, śpiewając przy tym zmienioną wersję piosenki zatytułowaną Mam ten krążek).

Jungkook starał się opowiedzieć mu jak najwięcej historii ze swojego życia, skrzętnie przy tym pomijając tematy związane z jego rodziną. Rodzicieli ostatecznie miał wyłącznie na papierze, bo nawet teraz - gdy został wypisany z oddziału okulistycznego - musiał sobie radzić sam, pocieszając się jedynie kolejnymi przelewami na życie z zagranicy.

Du hast das Ende der veröffentlichten Teile erreicht.

⏰ Letzte Aktualisierung: Apr 27, 2019 ⏰

Füge diese Geschichte zu deiner Bibliothek hinzu, um über neue Kapitel informiert zu werden!

beauty ; jjk x kthWo Geschichten leben. Entdecke jetzt