08. porcelain boy

4.5K 487 222
                                    


au: urodzinowa dedykacja dla @Foorever_07 - Wszystkiego najlepszego!

a całe Beauty oficjalnie dedykuję mojej alfie, becie i omedze w jednej osobie oraz taebae, bo bez nich nie powstałby ani jeden rozdział, przysięgam

○○○

O dziwo, Jungkook sprawował się coraz lepiej w nowej sytuacji.

Grudniowy bilans, jaki skrupulatnie przeprowadził Taehyung, wykazał iż jego podopieczny w ciągu świątecznej gorączki przygotowań na szpitalnym oddziale:

- połamał tylko pięć lasek,

- dziesięć razy zaczepił starsze pielęgniarki na korytarzu, wołając za nimi „planetę opanowały straszne cyborgi, ratuj mnie Taehyung, jeżeli choć trochę mnie lubisz!"

- siedem razy przeklął w jego obecności, podczas głupiego siłowania się z nim na rękę; w efekcie czego Jungkookie, dokładnie siedem razy, grzmotnął czołem w szpitalną szafkę,

- zmarnował mu całe opakowanie plastrów z mordką rilakkumy (edycja limitowana!)

- pochłonął niczym niedźwiedź dwa świąteczne placki rodem z amerykańskich filmów, aby w następstwie całkiem widowisko zwymiotować na stopy odwiedzającego go Boguma, kolegi z treningów hokejowych,

- ukradł mu różowy sweter, mówiąc o zostawieniu sobie dziewczyńskiej pamiątki na koniec roku,

- zwichnął rękę (Taehyung nie pytał nawet od czego, bo bał się usłyszeć odpowiedzi, widząc jego dziwną minę).


Mając w głowie listę wybryków swojego podopiecznego, trudno mu było nie zerkać na uszkodzoną część ciała młodziaka, który niczym bohater kultowego komiksu, z dumą prezentował światu swoją łapę na temblaku.

Tego dnia siedział na swoim jeszcze niepościelonym szpitalnym łóżku, dodatkowo ubrany w jego kradziony różowy sweter i gdy tylko Taehyung zjawił się wcześnie rano u niego w sali, ten powitał go swoim zawadiackim uśmieszkiem.

- Taebae, co za niespodzianka - wymruczał podniosłym głosem, gdy tylko do jego nozdrzy dotarł kwiatowy aromat jego wolontariusza, tym razem wymieszany z jakimś innym, nieco odmiennym zapachem.

Wyczuł też w powietrzu mikrocząsteczki czegoś ziemistego i mroźnego, jakby Taehyung przytargał mu tutaj zamrożonego pana Bałwana, aby zaraz wrzucić Jungkooka w jego mroźne łapska.

Być może miał to być odwet za to, jak tydzień temu to Jungkook wrzucił Taehyunga w śnieżną zaspę i na oślep natarł mu śniegiem policzki oraz usteczka? A potem, gdy jeszcze kolejny raz go wrzucił w inną zaspę i tak bez końca, dopóty Taehyung nie zaczął piszczeć niczym mała dziewczynka, gdy trochę śniegu dostało mu się pod wełniany, jasny płaszcz i welurową, długą - bo aż do bioder - koszulę?

Uśmiechając się na to przyjemne wspomnienie (a oddałby wszystkie zapasowe paczki ramenu za to, aby zobaczyć jak Taehyung wygląda wrzucony niczym dzieciak prosto w śnieg) - nie zarejestrował nawet tego, że w pokoju dało się słyszeć podwójne sapanie.

Zaczerwieniony i spocony od ciężaru, jaki utrzymywał w swoich ramionach Taehyung, tylko machnął głową na jego dziwaczne przywitanie i nie mając nawet siły zwrócić Jungkookowi uwagi na to, że on to żadnym bae - czy cokolwiek to było - na pewno nie jest, spróbował zrzucić z siebie płaszcz, po czym jęknął cicho, gdy stworzenie trzymane w jego ramionach nagle wywaliło swój różowy ozor.

beauty ; jjk x kthWhere stories live. Discover now