Rozdział 6

42.7K 2.8K 1.7K
                                    

kurwa sorry, lap mi się tnie i wattpad jest zjebany.

Calum zaparkował swój samochód pod domem Will'a. Odwiózł mnie bez robienia problemu, jakby chciał się mnie pozbyć. Po drodze łamał wszelkie przepisy, co nie było wielkim zaskoczeniem. Żaden z przyjaciół Ashtona nie dbał o zasady. Część mnie łudziła się, że może ich jazda stała się spokojniejsza, ale jak zwykle musiałam się pomylić. Calum nie zgasił silnika wiedząc, że nasza rozmowa nie potrwa długo. Myślami był zupełnie gdzie indziej. Żując gumę, rozglądał się po osiedlu czekając, aż rzucę krótkie "cześć" na pożegnanie i wysiądę dając mu wreszcie święty spokój. Nie liczył nawet na podziękowania za podwózkę. On po prostu marzył, abym zniknęła z jego pola widzenia. Nie musiałam go dobrze znać, aby wyczuć, że moje towarzystwo przeszkadza mu bardziej niż pikająca co sekundę kontrolka odpiętych pasów bezpieczeństwa u kierowcy. Hood miał mi za złe śmierć Ashtona - wiedziałam to doskonale, ale nic nie potrafiłam zrobić, aby uwierzył mi, że gdybym mogła cofnąć czas, zamieniłabym się miejscem z jego przyjacielem i przyjęłabym na klatkę piersiową te dwa pechowe pociski. Za każdym razem Calum ucinał rozmowę w ten sam sposób. Kręcenie głową, wywracanie oczami i słowa: Nie w tym rzecz, daj spokój, nie mamy o czym gadać, skończ. Jego brak otwartości i skrywanie w sobie pewnych spraw umiało zirytować człowieka. Próbowałam wycisnąć z niego jak najwięcej, ale było to niemożliwe. Kiedy Calum nie chciał mówić - nie mówił. Nawet jeśli jego słowa miały wnieść coś dobrego. Był skomplikowany, ale to właśnie wyróżniało go z tła innych. Dziwactwo, skrytość i nienaganna bezczelność. Bo jeżeli zdecydował się wyrazić swoją opinię na pewien temat, nie powstrzymywał się przed sarkastycznymi komentarzami lub ironią. Te dwa zabiegi traktował jako nieodłączną część swojego stylu bycia.

- Możesz mi chociaż obiecać, że trochę powęszycie? - spytałam podczas odpinania swoich pasów. W towarzystwie przyjaciół Ashtona wolałam je zapinać, zwłaszcza przy Calumie. Sądzę, że akurat on nie miałby wyrzutów sumienia, jeżeli przez przypadek zrobiłabym sobie krzywdę podczas szybkiej jazdy.

- Może po prostu twoja przygłupia przyjaciółeczka najechała na kamień i złapałyście gumę, hm? - zapytał patrząc na mnie z żalem. W ogóle nie uwierzył w to, co mówiłam po ich przyjeździe na miejsce naszego wypadku.

- Tylko nie przygłupia, okej? - zganiłam brązowookiego.

- Ona ślini się do Hemmingsa, Caitlin. Naprawdę chcesz mnie przekonać, że ma mózg?

- Calum, widziałam mężczyznę, który celował do nas z broni. Po południu dostałam telefon z zakładu pogrzebowego, który wykonuje trumnę dla Cassie. Sugerujesz, że postradałam zmysły, zmyślam czy to zbieg okoliczności? - starałam się uspokoić swój głos, żeby nie wydawał się pretensjonalny. Ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebowałam była kłótnia z Calumem, który nigdy nie daje za wygraną.

- Nie wiem - wypuścił ze swoich pełnych ust dwa słowa, które na nim ciążyły - Ale wiem, że gdybyś miała wisiorek na swojej szyi, żaden pajac nie spróbowałby nawet załadować swojego gnata. Gdzie on jest? - spytał unosząc brwi, a ja zamilkłam w obawie przed wyznaniem prawdy.

Nie sądziłam, że wisiorek Ashtona jeszcze kiedykolwiek przyda mi się przy napaści. W końcu.. skoro Ashton był martwy, jakie przesłanie miała mieć biżuteria? Nie widziałam w tym sensu, więc oddałam ją osobie, która ją podarowała. Straciła swoją wartość, stała się przeterminowana.

- Zostawiłam go na grobie - powiedziałam cicho.

Głowa Caluma uderzyła o kierownicę. Z jego ust wyleciało kilka przekleństw, które ledwo zdołałam usłyszeć. Wyraził swoje niezadowolenie jasno i wyraźnie. Przez kilka sekund siedział w ciszy, jedynie głęboko oddychając. Miał wiele do powiedzenia, jednak tłumił wszystko w sobie. Mogłam tylko zgadywać, o czym myślał i jakimi obelgami rzucał w głowie.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz