Rozdział 25

43.2K 3K 2.5K
                                    

Jak bardzo musiałam być nienormalna, skoro czekałam w samochodzie naprzeciwko komisariatu na wyjście Willa, aby go śledzić? Czy w ogóle robiłam coś legalnego? Wątpię. Do dyplomowanego detektywa było mi naprawdę daleko. Właściwie nie powinnam się tak tym przejmować. Moja karta w wydziale zapewne nie należy do czystych, więc jeśli dodadzą mi kolejny występek… niczego to nie zmieni. Poza tym, działałam w dobrej wierze. Tępiłam kłamstwo, dążyłam do prawdy. Jeżeli robiłam coś złego, to niech mnie diabli poniosą! Miałam dość bycia wiecznie skrzywdzoną dziewczynką, musiałam wziąć sprawy w swoje ręce, nawet jeżeli miałabym za moje działania pójść do więzienia, co było niemożliwe. W moich dokumentach na pewno znajdowało się nazwisko Ashtona – poszukiwanego listem gończym przestępcy, a za niego nie groziło mi zupełnie nic, więc mogłam myśleć pozytywnie.

Przestraszyłam się, gdy ktoś otworzył drzwi mojego samochodu.  Theresa zajęła miejsce pasażera. Wyjęła ze swojej teczki kilka papierów. Od razu zabrała się za ich analizę, podczas gdy ja skoncentrowałam się na frontowych drzwiach komisariatu. Zachowanie Willa już od dawna wydawało się niepokojące, ale minęło sporo czasu i przestało mnie to interesować, dopóki nie odkryłyśmy, że może być zamieszany w porwanie Cassie. Nie dbałam o to, kim dokładnie jest. Kłamstwa zniszczyły naszą relację, co uświadomiłam sobie dzień wcześniej zanim wpadłam na pomysł wieczornego śledztwa. Dzięki informacji Theresy, wyrzuty sumienia przestały mnie dręczyć. Wręcz przeciwnie, determinacja zastąpiła poczucie winy. Nie mogłam doczekać się zdemaskowania tego łajdaka, który oszukiwał mnie dzień w dzień.  

- Jest tutaj parę luk w życiorysie – mówiła Theresa, oglądając dokumenty dotyczące Willa – Dziwne, byłam przekonana, że pracodawcy dbają o takie rzeczy, dlatego moja biografia zawiera wszystko.

- Nawet to, że jadłaś dziś pączka na drugie śniadanie? – spytałam rozbawiona jej oburzeniem.

- Zastanawiałam się nad wpisaniem mojego harmonogramu dnia, jeśli o to właśnie ci chodzi – odpowiedziała.

- Włącznie z załatwianiem potrzeb fizycznych? – drążyłam temat wydający się co najmniej śmieszny w okolicznościach, w których właśnie byłyśmy.

- Jeśli byłoby to wymagane.

- Jesteś dziwna, Theresa!

- Mówi to laska, która umawiała się z gangsterem, a teraz zabawia się w detektywa – prychnęła, uśmiechając się.

- Więc czemu mi pomagasz?

- Cóż, powiedzmy, że lubię adrenalinę, której pracownicy komisariatu mi nie dostarczają - wytłumaczyła blondynka - Powinien wyjść za dokładnie piętnaście minut. Obserwuj teren, a ja skoczę po fajki.

Theresa otworzyła drzwi ciemnego BMW, które pozwoliła mi poprowadzić. Wyjaśniła, że dostała auto od swojego szefa. Obiecała korzystać z samochodu w sytuacjach bez wyjścia, ale  nie do końca stosowała się do swej przysięgi. Stwierdziła, że wiele sytuacji można uznać za awaryjne, więc musi mieć auto pod ręką. Dlatego jeździła nim dosłownie wszędzie.

- Palisz? - zapytałam zaskoczona.

- Każdy funkcjonariusz pali! Musimy grać twardzieli, wiesz jak to jest. - zaśmiała się. Po chwili już jej nie było.

Oparłam się o fotel, po czym przymknęłam powieki. Westchnęłam głęboko, chcąc odejść do krainy snu. Nie pamiętam, kiedy dokładnie spałam spokojnie, a w dodatku nad ranem obudziłam się całkiem wyspana. Zjadały mnie nerwy, które nie pozwalały mi na odpoczynek.

Odkręciłam głowę w kierunku komisariatu i leniwie spoglądałam na wejście, które nadal wyglądało tak samo. Drzwi się nie otwarły, nikt nie wyszedł, żadnego funkcjonariusza palącego papierosa w ramach przerwy. Cisza, spokój, ani jednej żywej duszy oprócz mnie.

Cień 2 - PułapkaWhere stories live. Discover now