Rozdział 26

43.6K 3.1K 3.7K
                                    

Facet sięgał już po broń, gdy nagle do akcji wtrąciła się Theresa.

- Policja, nie ruszajcie się! - wrzasnęła, wyjmując odznakę.

- Cholera, nie.. - mruknęłam, jednak nic jej nie powstrzymywało.

- Macie prawo milczenia, mierzenie do funkcjonariuszki jest karalne! - zagroziła.

Mężczyźni stojący na podeście roześmiali się, widząc jak niska blondynka próbuje powstrzymać ich przed przestępstwem. Nie miałyśmy szans, to było oczywiste. Domyślałam się, co mogą o nas sądzić. Wariatki, próbują jeszcze walczyć. Ale niestety, nie mogłyśmy uciekać, ani stawić czoła napakowanym mężczyznom.  

Gość, z którym zamieniłyśmy parę słów, zrobił krok do przodu, a my automatycznie odskoczyłyśmy w tył. Faceci ryknęli śmiechem, którego nam brakowało. Cała drżałam. Ściskałam dłoń Theresy, nie odsuwając się od niej nawet na milimetr. Ledwo udawało mi się przełknąć ślinę, a co dopiero wykonać przemyślany ruch. Oni zaś czerpali radość, widząc przerażenie w naszych oczach.

Role się jednak odwróciły, kiedy wszyscy zarejestrowaliśmy ryk silnika. Kierowca ciemnego motoru wjechał nim na parking z dużą prędkością, nie hamując na zakręcie. Podjechał pod wejście do baru, po czym skręcił kierownicą, a piasek uniósł się w powietrze, lecąc w kierunku mężczyzn. Chłopak podniósł szybę kasku, zakrywającą jego oczy. Kilka blond kosmyków wpadało na błękitne oczy Luke'a, ograniczając jego widoczność. Kiwnął głową w kierunku wyjazdu, gdzie zobaczyłam stojącego przy naszym samochodzie Michaela. Później ponaglił mnie spojrzeniem, ale nie patrzył w stronę zaparkowanego auta. Wskazywał na las.

- Do lasu - zarządziłam - Szybko!

Theresa niczym w transie słuchała moich poleceń. Wbiegła w gąszcz krzaków i kierowała się przed siebie, biegnąc ile sił miała w nogach. Ja podążałam tuż za nią, myślami będąc z Lukiem. Goście mieli broń, ale nie wątpiłam, że blondyn nie pokusił się o swoją. Mimo wszystko ich było trzech, a on jeden. Słysząc strzały, w mojej głowie pojawił się obraz padającego na ziemię blondyna z powodu kulki w klatce piersiowe. Modliłam się, aby moje myśli nie tworzyły żadnej przepowiedni. Michael wyjeżdżał samochodem, nie byłby w stanie mu pomóc.

W przeciągu kilku minut znalazłyśmy na końcu lasu. Uklękłam starając się złapać oddech. Nie sądziłam, że Theresa jest na tyle wysportowana, że będę musiała za nią biec, w dodatku będąc nieźle w tyle. Zmęczyłam się, bardzo. Na szczęście ucieczkę miałyśmy już za sobą, zostało nam czekanie na pomoc.

Michael wjechał na drogę chwilę po naszym przybyciu. Wysiadł z auta, po czym podszedł do mnie sprawdzając, czy nic mi nie jest. Burknęłam pod nosem, że czuję się dobrze, a on odpuścił, bo i tak nie wydobyłby ze mnie żadnych informacji.

- Zabiorę ją do domu - oświadczył - Ty musisz zaczekać.

- Na co? - spytałam.

- Domyśl się - warknął. Odwrócił się do Theresy, po czym wyciągnąwszy do dziewczyny rękę, ścisnął jej dłoń i zabrał do środka auta.

Zostałam sama, ale nie na długi czas, gdyż chwilę później przyjechał nikt inny, jak Ashton Irwin. Zahamował gwałtownie, zatrzymując się tuż obok mnie. Jego wzrok mówił wyraźnie, jak bardzo wściekły był na mnie i po części na siebie, bo pozwolił, aby do takiej sytuacji doszło. Wysiadł, trzaskając drzwiami i podszedł do mnie. Zacisnął dłonie na moich ramionach i szarpnął mną, jakby chciał, żeby moje trzeźwe myślenie wróciło.

- Od dawna miewasz takie idiotyczne pomysły?

Spytał, a ja czułam pieczenie w okolicach uścisku. Wiedziałam, że za niedługo w tych miejscach zauważę siniaki.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz