Rozdział 25

562 39 6
                                    

-Jadę do Manor-Warknął Jason. Bruce nie był pewien czy żeby się upewnić, że jesteś bezpieczna czy żeby dorwać twojego prześladowce. Prawdopodobnie oba

Podszedł bliżej zdjęć. Jedno z tobą i Jasonem na lodach, w Manor oglądając Króla Lwa, aktualnie płakałaś a Jason cię przytulał, w parku, na spacerze, w szkole. Potem ty z Zoe. Podobnie. W domu Zoe, wszędzie. Ty z nim w dniu otwartym w Wayne Inc. Potem z Jasonem i nim w restauracji. Jeszcze kilka na zakupach, inne z Alfred. W klasie czyli dosłownie wszędzie. Nie ma zdjęć Batgirl czyli raczej nie wie. 

Krew się gotowała u Batmana. Byłaś jednym z jego dzieci. Adoptowanym z innego świata ale wciąż. 

Chwila to jest ładne. Ty i Jason spacerujący za ręce w lesie. W jesień. Parę kolorowych listków spada na ziemię. Schował je do kieszeni. Mimo całej wściekłości jaką czuł wciąż myślał, że ten stalker jest świetnym fotografem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Alfred patrzył ze zdziwieniem jak Robin biegnie w pośpiechu na górę do rezydencji.

Jay szybkim biegiem przy okazji rozbierając się wpadł na drugie piętro. Szybko ubrał jakieś spodenki i koszulkę kiedy wpadł do twojej sypialni. 

Przytulałaś właśnie różową poduszkę w kształcie chmurki. Twoje włosy rozsypanie po poduszce gdzie spoczywała twoja głowa. Gdyby nie twoje zagrożenie uznałby ten widok za niesamowicie uroczy. 

Podszedł do ciebie, usiadł na krawędzi i położył ci dłoń na czole. Lekko otworzyłaś oczy

-Spalasz się-Odparł zabierając rękę.

-Jak patrol-Odrzekłaś lekko ochrypłym głosem. 

-Spokojnie i normalnie-Skłamał

-To spokojnie czy normalnie? Zdecyduj się-Powiedziałaś lekko przesuwając się robiąc miejsce w łóżku. Położył się obok i przytulił cię. Położyłaś głowę na jego klatce piersiowej i objęłaś go w talii. On cię trzymał jakbyś miała zniknąć

-Nie żebym narzekała ale od kiedy jesteś pandą?-Zapytałaś ciekawa

-Od kiedy...Jesteś chora. Martwię się o ciebie-Kolejny raz skłamał w jakiejś części. Oczywiście, że się o ciebie martwił ale nawet pomysł, że mogłaś zostać zraniona napełniała go niewyobrażalnym strachem. 

~~~~~~~~~~~

-Paniczu Bruce, wszystko w porządku?-Zapytał Alfred

-[T.I] ma prześladowcę i nigdzie nie ma informacji kto mieszka w tym budynku-Odparł Batman przyglądając się budynkowi na spisie właścicieli-Ostatnie osoby, które tam mieszkały wyprowadziły się pół roku temu-Zmrużył oczy

-Niegodziwy człowiek-Odparł Kamerdyner

-Zgadzam się-Mruknął Batman szukając jakichkolwiek informacji. Nie porzuci tego tak.

Pov. Jason

Trzymałem [T.I] jeszcze przez kilka godzin. Był już prawie ranek. Poszedłem do kuchni i zrobiłem jej śniadanie i herbatę. Dzisiaj przychodzi Lee i powie jej co jej dolega więc będę wiedział jakie leki jej podać. Na razie wziąłem tylko przeciwgorączkowe. Wolę nie ryzykować dając jej inne. 

Poszedłem na górę i położyłam tacę na stoliku nocnym. Dotknąłem jej czoła. Dosłownie płonęła. Poszedłem do łazienki po ścierkę, którą zmoczyłem i położyłem na jej czole. Jeszcze coś mruknęła ale dalej spała. 

-Paniczu Jason mimo iż to urocze, że dbasz o swoją dziewczynę nie zapominaj o obowiązku szkolnym-Odrzekł Alfred

(Pov 3os.)

-Racja-Jay poszedł się przebrać w mundurek. Miał czerwony krawat, białą koszulę, granatowy sweter oraz beżowe spodnie. Nienawidził mundurka. Spaliłby go gdyby tylko mógł. Ale cóż. 

*25 minut później*

Todd stał przed Gotham Academy i powoli szedł w kierunku szkoły. Kiedy wszedł rozmowy nagle ucichły i spojrzały w kierunku Jasona. Tak jak na każdej gali było kilka sekund ciszy by powitać Wayne'a żeby rozmowy znów się zaczęły. 

Jason podszedł do swojego przyjaciela Tommy'ego. Był jego przyjacielem dla pokazu. Mim wszystko ciągle czuł na sobie wzrok. Konkretnie wzrok tego idioty Dowell'a. Nie widział cię przy Jasonie jak zawsze więc pewnie chciał wiedzieć czemu cię nie ma i to słabo mówiąc wkurzyło Todd'a. 

-Czego się do cholery na mnie gapisz-Warknął Robin podchodząc do twojego adoratora

-Gdzie jest [T.I]?-Zapytał Daniel

-A co cię to do cholery obchodzi?-Jason zrobił najlepszy Batglare na jaki go stać.

-Cóż...Jest moją przyjaciółką-

-Znajomą-Poprawił

-Znajomą z szkoły o którą się martwię-Odrzekł rzeczowo

-O martwienie się o nią jestem ja a jeśli jeszcze raz na nią spojrzysz uwierz, że już nigdy żaden lekarz nie będzie umiał zmienić operacyjnie twojej twarzy-Powiedział Jay przez zaciśnięte zęby.

-To jej wybór-Powiedział stając na palcach by sięgać chociaż do nosa młodemu bohaterowi. Sam Wayne tylko prychnął.

-Uważaj bo się przestraszę-Ludzie zaczęli się gromadzić wokół chłopców ale żaden z nich nie zwracał uwagi na otoczenie. Obstawiali między sobą kto wygra. Mięśnie nie wchodziły w grę, bo obaj wyglądali na muskularnych. Jason z wiadomych powodów a Daniel z powodu tych wszystkich godzin na siłowni.  

Ale to nie mięśnie się tutaj liczyły. Downell zawsze miał na wszystko argumenty a Todd znany z swojej BARDZO sarkastycznej strony. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~'

Dzisiaj jest 27 kwietnia czyli dokładnie rocznica śmierci Jasona.  Jak rano chciałam wstać chciało mi się płakać. Oglądam dziś by uczcić Batman Under The Red Hood. Dołącza ktoś do mnie? Mam lody

Kronika Gotham|| Batfam x readerDonde viven las historias. Descúbrelo ahora