3

2.7K 151 305
                                    

Ty: - Muszę.

NN: - Uh... - No, powiedz o co ci chodzi - I-... - przetrwało pukanie do drzwi. No to się nie dowiem - Scheiße - mruknął pod nosem - Wejść - powiedział oschle wstając z fotela.

(Ż - żołnierz)

Ż: - Przepraszam, że przeszkadzam ale mamy problem - powiedział pospiesznie i z zakłopotaniem.

NN: - Co jest? - szedł w stronę żołnierza lekko zdenerwowany.

Ż: - Musi wódz pójść ze mną.

NN: - Poczekaj na mnie - powiedział, o dziwo, po rosyjsku. Za to mina żołnierza była bezcenna gdy usłyszał tamte słowa.

Wyszli, a ja zostałam sama w jego biurze. Zrobiłam łyk herbaty i wstałam z krzesła by rozejrzeć się po pokoju. Chciałam zajrzeć do biurka, ale wszystkie szafki były zamknięte na klucz, więc zaczęłam oglądać zdjęcia na ścianach. W większości przedstawiały Rzeszę, a na niektórych był ze swoim psem, owczarkiem niemieckim. Ciekawe jak się wabi. W sumie nic dziwnego, dlaczego to owczarek niemiecki, jego właścicielem jest niemiec. Były jeszcze jedne drzwi oprócz tych do łazienki i na zewnątrz biura. Podeszłam do nich, a gdy miałam chwycić za klamkę usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych. Szybko odstąpiłam od nich i udawałam, że przyglądam się zdjęciom na ścianie obok.

NN: - Przepraszam za te zamieszanie - wszedł do biura szybko - o widzę, że zainteresowały cię moje zdjęcia - podszedł w moją stronę.

Ty: - Tak - nie - Jak się wabi twój pies?

NN: - To suczka, wabi się Eva - Eva? Przecież tak na imię miała kochanka Hitlera. [musiałam XD]

Ty: - Ładnie. Gdzie jest teraz? - moja ciekawość nie zna granic.

NN: - W Berlinie - powiedział to z żalem w głosie, jakby za nią tęsknił.

Patrzył się jeszcze na te zdjęcie i nie zauważył, że odeszłam od niego by napić się herbaty. Dopiero gdy usłyszał szmer spostrzegł się, że mnie obok niego nie było.

Ty: - Dobra ta herbata, skąd ją masz? - dlaczego muszę mówić takie głupstwa...

NN: - Podjebałem Wielkiej Brytanii - dlaczego mnie to rozśmieszyło. Zaczęłam się chichotać, a po chwili sam dołączył się do mnie - Ałć - rana się przypomniała o sobie.

Podeszłam do niego oraz rozpięłam i odchyliłam jego marynarkę. Na jego koszuli była mała plamka krwi. Na to wygląda, że bandaż przesiąkł.

Ty: - Trzeba ci zmienić opatrunek - puściłam materiał i podeszłam do mojej torby, która dalej leżała z rogu pokoju. Kucnęłam przy niej, ubrałam rękawiczki i wyjęłam z niej bandaże oraz gazy - Usiądź gdzieś wygodnie i zdejmij marynarkę i koszulę - wstałam z opatrunkami w dłoniach.

Posłusznie to wykonał, a ja zabrałam się do pracy. Zdjęłam ostrożnie jego stary, przesiąknięty opatrunek i oczyściłam z zewnątrz ranę, która była już zszyta. Troszkę nieudolnie, ale była. Nie miałam jak jej poprawić. Delikatnie przyłożyłam jałową gazę i owinęłam jego klatkę piersiową nowym bandażem.

Ty: - Dobrze, już gotowe - spojrzałam na jego twarz. Patrzył się w ścianę, a na jego policzkach były rumieńce. Wyprostowałam się i cofnęłam się od niego o krok. Zapatrzył się w jeden punkt na ścianie. Nie reagował na nic. Zamyślił się. Po chwili zmarszczył brwi i dalej myślał. No chyba, że dostał epilepsji... Machnęłam mu ręką przed twarzą, po czym ocknął się i zwrócił się do mnie.

NN: - Jak się nazywasz? - faktycznie się nie przedstawiłam.

Ty: - (twoje imię)[reader c'nie] - odpowiedziałam zawstydzona.

NN: - Bardzo ładne, powiedz teraz skąd jesteś, coś o rodzinie - oparł się łokciem o oparcie krzesła.

Ty: - E... Moja mama jest Polką, tata Rosjaninem, no i pochodzę z Rosji.

NN: - Wiedziałem, że nie do końca jesteś z Rosji.

Ty: - Po czym to stwierdziłeś?

III Rzesza x Reader //Countryhumans\\Where stories live. Discover now