X

314 57 18
                                    

— Pokaż mi swojego Sharingana.

   Gdy wracałem coś zaszeleściło w krzakach, pierwszy raz w życiu zestresowałem się kotem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

   Gdy wracałem coś zaszeleściło w krzakach, pierwszy raz w życiu zestresowałem się kotem. Chyba kotem, dziwnie się wił. Mimo to wolę nie wnikać i tak w tym świecie wszystko jest dziwne.

   Z westchnięciem i zmieszaniem wkroczyłem do swojej pracowni, a w gwoli ścisłości sklepu. Kankurō szykował się akurat do zamykania, zostawiając wszystko wysprzątane. Jakby i o tym pomyśleć to ten chłopak ostatnio cały czas za mnie sprząta. Przydałoby się zmienić, ten mały wyrabiający się nawyk.

   — Och, Panie Sasori! Dobrze, że nie musiałem zostawiać kartki — zaczął z klaśnięciem dłoni, spojrzałem na niego pytająco — Znów mamy większe zamówienie. Tym razem do Saitamy, znów od Pana Ito.

   — Ten staruszek jeszcze żyje?

   — Panie Sasori, niech Pan tak nie mówi — chłopak westchnął załamując się, powiedziałem coś nie tak? — Zaliczka już opłacona, ten sam towar co ostatnio i pieniądze od ręki.

   — Dziękuję Kankurō, dobrze się spisałeś.

   — Nie potrzebuję pochwał.

   — Podobno młodych artystów w twoim wieku trzeba pochlebiać, żeby wyrośli na wybitniejszych — stwierdziłem, gdy chłopak zabierał już kurtkę.

   — Niech mistrz nie czyta tych durnych poradników jak traktować ludzi, trochę więcej elastyczności.

   Machnąłem tylko ręką. Nie zaprzeczę, to słowa z poradnika.
Choć moim zdaniem pisze go młody, ale wybitny człowiek. Wydał już tyle poradników i wciąż się z nich uczę, podobno też jest artystą, choć w sztuce malowniczej. Szanuję każdego artystę.

   — Znów odpłynął — usłyszałem tylko westchnięcie młodego lalkarza i pożegnanie. Resztę już chyba pominąłem.

   Jako, że czekało mnie teraz zamówienie nic innego mi nie pozostało, jak robić lalki.

×

   — Tylko nie zapomnij zamknąć drzwi.

   — Ostatnimi czasy to tobie częściej się to zdarza — stwierdził patrząc na mnie z niedowierzaniem.

   — Jestem artystą, nie obchodzą mnie drzwi.

   — Zobaczymy gdzie będą te drzwi, gdy w końcu okradną ci ten sklep z laleczkami.

   — Poprawka Kakuzu, to jest sztuka.

   — Idź już i się zgub — westchnął zirytowany wypychając mnie już z mojego własnego mieszkania (sklepu), niewiarygodne.

Eternity | SasodeiWhere stories live. Discover now