II

463 67 24
                                    

   Mówiąc o samym czarnowłosym to on sprawił, że do dzisiaj zastanawiam się nad jedną rzeczą

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

   Mówiąc o samym czarnowłosym to on sprawił, że do dzisiaj zastanawiam się nad jedną rzeczą. A raczej nie on sam, tylko jego egzystencja.

   Po spotkaniu go, codziennie czułem coś nowego, nie dawało mi to spokoju.

   W mojej głowie i wspomnieniach na początku zaczął pojawiać się głos.

   Nie potrafiłem przypisać go do nikogo kogo poznałem, nie pasował do nikogo.

   Nawet do Hidana, którego jeszcze nie spotkałem, bo jego głos nie był aż tak irytujący, jak ten.

   Naprawdę odczuwałem irytację i nie znane mi uczucie, gdy go słyszałem.

   Osoba z wspomnień widocznie nienawidziła Uchihę Itachiego z nieznanego mi powodu i ciągle żaliła się mi, jak on to nie irytuje tą osobę.

   Do tej pory był to jedyny przypadek w którym znałem tylko głos, a moje wspomnienia z niczym tego nie chciały połączyć.

   U Kakuzu żeby zobaczyć Hidana wystarczył mi tylko fakt, że byli partnerami to, co tak naprawdę blokuje mi drogę do poznania tego jeszcze jednego osobnika?

   Potem aż do dnia dzisiejszego były tylko małe urywki z mojego poprzedniego życia, wszystko zaczęło układać się w całość.

   Nawet widziałem swoją śmierć, a raczej dwie śmierci. Dosyć głupio umarłem za pierwszym razem. Przede wszystkim, że moja babka mnie zabiła.

   Właściwie to od dziecka wychowywałem się u niej, ten sam fakt był w tym i tamtym świecie. Dosłownie wydarzyło się to samo tylko, że moi rodzice umarli w wypadku.

   Mój charakter, nawyki, spostrzerzenia i nawet osoby, które spotykam mają powiązanie z poprzednim życiem.

   Może właśnie, dlatego irytuje mnie fakt nieznanej mi osoby. Bez niej większość historii, którą mam w głowie jest pourywana. Aż do moich oby dwóch śmierci była ze mną, więc to nie dziwne, że i tak większość wspomnień jest zamglonych.

   Wiem, że to dziwne, ale dziś jako trzydziesto-pięciolatek nadal poszukuje tej osoby, mimo upływu lat.

   Zbyt dużo nie zmieniło się w moim życiu od ostatnich wspomnień, gdy miałem dwadzieścia-sześć lat.

   Pracuje w zawodzie w którym miałem pracować, z przyzwyczajenia czasami odwiedzam kawiarnię swojej byłej pracodawczyni i w sumie, oprócz spotykania się czasami z ludźmi z którymi wiążą się moje wspomnienia nic nie robię.

   Cały czas czuje, że czegoś mi brakuje, tak samo jak tych wspomnień.

   Może to już moja zbyt duża obsesja na tym punkcie? Zajmuje się tym już połowę mojego krótkiego życia i może to już czas zakończyć?

   W końcu i tak nigdzie nie mogę znaleźć żadnej innej wskazówki.

   Choć ten głos nie chce się ode mnie uwolnić agh. Może serio już wariuję i ta terapia nie była, aż tak zła?

   Gdyby jakaś wskazówka była, choć trochę blisko mnie.

   Dobra postanowione, po następnej wizycie u Kakuzu wracam ma terapię.

   — Um, przepraszam... — usłyszałem obok siebie niepewny głos. Coś we mnie drgnęło.

   — Tak? — zapytałem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że stoję tak zamyślony już od dobrych kilku minut. Właśnie zamykałem sklep, a skoro tak zastygłem to możliwe, że to zaczęło dziwnie wyglądać.

   Za dużo dzisiaj analizowałem, co działo się przez te wszystkie lata.

   — Pytałem gdzie znajduje się *****, hm — nastolatek, od razu słychać. Zamknąłem szybko do końca sklep i w końcu odwróciłem się do chłopaka.

   — Przez chwilę myślałem, że jesteś dziewczyną.

   — Czy ja wyglądam Panu na dziewczynę, hm!? — dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że powiedziałem na głos te słowa. Choć faktom nie zaprzecze, wygląda jak dziewczyna.

   — Tak i to bardzo — zacząłem się mu przyglądać, był lekko oburzony, co wyglądało nawet śmiesznie. Blond długie włosy, niektóre z nich związane w wysoką kitkę. Grzywka przykrywająca jedno oko, a same oczy błękitnego odcieniu. Gdyby się przyjrzeć bardziej, rysy twarzy zdradzały jego płeć. Na oko ma z jakieś dziewiętnaście lat. Mimo wszystko, patrząc na tą twarz dostałem dużej chęci podokuczać temu dzieciakowi.

   — Mogłem zapytać kogoś innego... — westchnął mówiąc sam do siebie.

   — Tam — podniosłem dłoń i wskazałem uliczkę, która znajdowała się na prawo ode mnie — Potem idziesz na skrzyżowaniu na lewo i potem cały czas prosto.

   — Widzi Pan, jak się postara to umie Pan odpowiedzieć... — chłopak odpowiedział, na co tylko zbyłem go machnięciem ręki.

   — Nie jestem aż taki stary, żeby od Panów mnie nazywać — westchnąłem, mam swoje lata, ale nie mogę być wieczny, tak samo jak w poprzednim życiu. Choć ta moja "wieczność" na nic się zdała, w przypadku tego głupiego rdzenia.

   — ... Danna? — chłopak wypowiedział dziwnie znajome mi słowo na, co szybko na niego spojrzałem pytająco — Spytałem, czy w takim razie mam mówić Danna. Wyłącza się Pan cały czas, dziwny jest z ciebie dorosły.

   — Danna...? — zapytałem sam siebie, naprawdę słyszałem już gdzieś to, tylko gdzie...?

   — Mniejsza, w takim razie dowidzenia Danna.

   Nim zdążyłem zareagować, chłopaka już nie było. Te spotkanie na pewno nie przyniosło mi nic dobrego, znowu godzinami będę zastanawiać się nad jedną rzeczą.

   Gdyby teraz tak pomyśleć, dlaczego tak młoda osoba szukała drogi do najgorszej dzielnicy w całej Japonii? Nawet policja się tam nie zapuszcza z powodu zbyt dużej przestępczości i yakuzy, zbyt dużo tam zdziałać nie potrafili. Więc dlaczego taki nastolatek, jak ten chłopak w ogóle próbuje się tam dostać?

   Ta, zdecydowanie za dużo myślę o drobnostkach.

„Sasori no Danna”

   Jestem tym już zmęczony.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Eternity | SasodeiWhere stories live. Discover now