— IDIOTO JEŚLI TY TO NAZYWASZ SPOKOJNIE TO JA NIE WIEM CO, HM — krzyknąłem, gdy wraz z Hidanem uciekaliśmy między uliczkami i dzielnicami.
Chyba nie muszę mówić, że Hidan wkurzył nieźle ludzi z mafii, którzy teraz nas ścigali. Tak na marginesie to pozabijał kilku ich ludzi przy, jak to on stwierdził "okazji".
Zirytowany biegłem koło niego i wyzywałem go od najgorszych, hm.
— Jezu, Deidara zamknij się. Nie mogę się skupić.
— Trzeba było o tym myśleć wcześniej, gdy nie gonili nas zbirzy zjebie! — zrezygnowany skręciłem w inną alejkę. Czas było załatwić ogon, bez wybuchów czy z nimi i tak się ich pozbędę.
Wyjąłem nadajnik i kliknąłem awaryjny guzik, ten powiadamiający o słabej sytuacji. Zetsu był w okolicy, więc pewnie on zostanie do mnie wysłany. Wystarczyłoby żeby tylko wziął mnie pod ziemię lub schował, Hidana to mogą nawet poszatkować miło byłoby.
Mimo wszystko i tak wróci, zawsze wraca.
Spojrzałem w tył, dwójka pobiegła za mną, jeden plus. Prawdopodobnie skupili się na Hidanie, w końcu ja byłem tam tylko pośrednikiem.
Ze zrezygnowaniem wskoczyłem na małe poddasze. Przed oczami mignęła mi zielona muchołapka, więc od razu skręciłem w prawo. Jak myślałem stał tam już Zetsu dotchnąłem go i od razu wszystko zrobiło się czarne. Po nie dłuższej chwili byłem już na powierzchni, nie daleko tamtego miejsca, ale to wystarczyło.
Znajdowaliśmy się przed rzeką, obok mostu.
— Dzięki Zetsu — powiedziałem z westchnieniem kładąc się na trawie.
— Zabrać cię do bazy?
— Nie, dam sobie radę — wstałem i skręciłem w lewo.
— Nie ta droga.
— Ach, bądź cicho, hm.
×
— Hidana nadal nie ma? — usłyszałem w drzwiach głos Obito, spojrzałem na niego przelotnie i pokręciłem głową.
— Pewnie leży gdzieś pocięty, jak zawsze — westchnąłem wiedząc, że to ja będę musiał zbierać kawałki jego ciała żeby potem ktoś go zszył. Praca normalnie wymarzona — Gdzie były ostatnie sygnały?
— Dystrykt ósmy — westchnął, on też był już zmęczony nami. Nie dziwie się, hm.
— Daleko zaszedł tym razem — stwierdziłem z uznaniem wstając z łóżka, zbieranie będzie nudne. Denerwujące jeśli najpierw znajdę jego głowę, ale w tym przypadku zostawie ją w jakiś krzakach — Jak mniemam czas mam do jutra.
— Dokładnie — od razu odpowiedział przepuszczając mnie w drzwiach — za dwa dni wyjedziesz z Tokio.
— Co — zamarłem w miejscu, czyżby Zetsu doniósł? — Dlaczego?
— Misja — zaczął opierając się o framugę — W prefekturze Saitamy, zostaniesz tam tyle aż wykonasz zadanie.
— Atak terrorystyczny?
— Tak, na miejscu będzie z tobą twój partner.
— Miło — westchnąłem już idąc w stronę wyjścia — Ciekawie ci się odmieniło, nigdy nie chciałeś nas wypuszczać.
Nie odpowiedział mi nic, raczej już wie o wszystkim. Choć przeczucie mówiło mi, że nie od Zetsu. W takim razie trzeba będzie uważać.
Teraz czekało na mnie dużo roboty, hm.
×
— Hidan nie mogę znaleźć twojej nogi, hm — westchnąłem podchodząc do krzaków. Tak, wrzuciłem tam jego głowę.
— Zamknij mordę i szukaj, wbiłeś mi kij w ucho popierdoleńcu.
— Nie moja wina, że jesteś zjebany — usiadłem na krawężniku patrząc na zachód słońca wychodzący zza wieżowców — W ogóle, mam misje w Kanto.
— Misja w Kanto? Dlaczego?
— Podobno jakiś atak terrorystyczny mam przeprowadzić — westchnąłem patrząc na ulicę — Czy to jest Sasori no Danna, hm?
— No tak trochę ci powiem, ŻE NIE WIDZĘ, BO WJEBAŁEŚ MNIE W JEBANE KRZAKI — krzyknął na co tylko parsknąłem.
— Zamknij się ludzie przechodzą.
— Idź po tą nogę za nim jakaś kurwa ją znajdzie — warknął.
— Hidan — zacząłem patrząc w lewo — Twoja noga się wije, uspokój ją, bo zaraz Sasori no Danna ją znajdzie, hm.
— Co.
Jednym plusem tej sytuacji było to, że wiem teraz, że jego noga jest w krzakach.
— Poszedł dalej, masz szczęście — zaśmiałem się wstając i otrzepując spodnie.
— To teraz idź po tą zasraną nogę!
— Tak, tak~
Prośba, jeśli są jakieś błędy to chętnie przygarnę podpowiedzi gdzie, bo nie zdążyłam sprawdzić tego rozdziału. I przepraszam, że dzisiaj tak krótko~
ESTÁS LEYENDO
Eternity | Sasodei
Fanfic"I'll love you for eternity, Danna" «Sasori odkąd skończył dziewiętnaście lat, aż po obecne lata swojego życia widział w wspomnieniach różne wydarzenia. Obecnie zdawał sobie sprawę, iż są to wspomnienia z jego poprzedniego życia. Pewnego dnia wracaj...