(...) Jest Aniołem

1.9K 100 9
                                    

Jeśli ktoś nie przeczytał poprzedniego rozdziału radzę się cofnąć.

—————

*Natalia*

Wchodzę do białej sali i spoglądam na postać, która leży na szpitalnym łóżku. Podstawiam sobie krzesło, siadam na nim i łapię Amelie z rękę.
- Niezłego stracha mi napędziłaś. - szepczę do niej. - Martwiłam się o ciebie. Ja i moja narzeczona. Pewnie nawet nie wiedziałaś, długo nie miałyśmy że sobą kontaktu, ale nadrobimy to. - spoglądam na jej bladą twarz. - Przyjdę niedługo. - mówię za nim wstanę z krzesełka. Wychodzę z sali i rozglądam się za Asią.
- Tu jestem. - słyszę za sobą. Odwracam się w jej stronę. - Byłam jeszcze po ciepłą herbatę. Proszę. - wręcza mi jeden z kubeczków.
- Dziękuję. - uśmiecham się szeroko.
- Co z twoją siostrą? - pyta, gdy siadamy na tych niewygodnych krzesłach.
- Lepiej. Nie jest jakoś bardzo poturbowana, oprócz nogi i żeber. - odpowiadam. Spoglądam w jej oczy i widzę w nich troskę. Boże, jak ja kocham tą dziewczynę. Ona nie jest człowiekiem, jest aniołem. Czym ja sobie na nią zasłużyłam?
- Halo, Natalia. - wracam do rzeczywistości, gdy widzę dłoń Asi przed twarzą. - Odpłynełaś.
- Przepraszam, mówiłaś coś?
- Pytałam się, czy wracamy do domu czy wolisz jeszcze zostać. - odpowiada z troską.
- Możemy wracać, przyjadę do niej jutro z samego rana. - informuję ją i wstaje z miejsca.
- Więc chodźmy. - wychodzimy ze szpitala i wyrzucamy papierowe kubeczki do kosza. Dochodzimy do samochodu, Asia siada na miejscu kierowcy, a ja na miejscu pasażera. Zapinam pasy i wbijam wzrok w przednią szybę.

*Asia*

Tym razem jadę powoli do domu. Po 15 minutach wjeżdżam na leśną dróżkę, a potem staję koło budynku. Wychodzimy z pojazdu i kierujemy się do drzwi, otwieram je z klucza i przepuszczam w nich Natalkę. Zdejmuję buty oraz kurtkę w korytarzu, po czym idę do sypialni. Gdy wchodzę do pomieszczenia widzę mojego skarba rozmyślającego o czymś.
- Wszystko w porządku? - pytam niepewnie i siadam obok niej.
- Nie miałam z Amelią pół roku kontaktu, teraz się pojawia do tego ten wypadek. Będę musiała się nią zająć. - spogląda na mnie smutno. - Może tu zostać? - pytam mnie tak, jakbym miała powiedzieć "nie". Uśmiecham się i przyciągam ją do siebie.
- Oczywiście. Mamy wolny pokój. - sadzam ją na swoich kolanach. - Twoi bliscy zawsze są tu milewidziani. - uśmiecha się do mnie i łączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Oddaję każdą jej pieszczotę. Przejeżdżam językiem po jej wardze prosząc o wstęp, który dostaję natychmiastowo. Zatrzymuję pocałunek jako słodki i namiętny. Zaczynamy walkę o dominację, którą wygrywam. Odrywamy się od siebie, a Natalia uśmiecha się szeroko.
- Kocham cię. - mówi po chwili.
- Te quiero mi amor*. - mówię, a w jej oczach można zobaczyć iskierki szczęścia. - Jesteś zmęczona. - mówię, gdy zauważam jak jej oczy się powoli zamykają.
- Nie. - patrzę na nią podejrzliwie. - Może trochę.
- Chodź. - ciągnę ją za rękę, by położyła się na mnie. Kładę nas na łóżku, a Natalię zamykam w szczelnym uścisku. Układam jedną rękę na jej plecach i przesuwam po nich w geście odprężenia. Po niecałych 5 minutach oddech ukochanej staje się spokojny i miarowy. Zamykam oczy i także odpływam do krainy Morfeusza.

——————————————————
*Kocham cię moja miłości.

Może jakiś maratonik? 🤔

The bitter taste of happinessWhere stories live. Discover now