Rozdział 4

3 0 0
                                    

12 dni do urodzin Lily.
5 dni do ślubu Liama i Lucy.

Przygotowania do ślubu Liama i Lucy szły pełną parą. Prawie wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Lucy miała dzisiaj kupić suknię ślubną, a Liam garnitur.
Do Liama i Lucy już wczoraj przyjechała mama Liama. Lily bardzo ucieszyła się z odwiedzin babci. Bardzo się za nią stęskniła. Mama Liama obiecała zająć się wnuczka, dzięki czemu przyszli nowożeńcy mogli pozałatwiać wszystkie sprawy ze spokojem. Liam umówił się na zakupy z chłopakami. Rano mieli jeszcze załatwić wynajęcie samochodu do ślubu. Lucy natomiast z samego rana pojechała na lotnisko. Stamtąd miała odebrać Emmę, która koniecznie chciała być obecna przy wyborze sukni ślubnej dla swojej starszej siostry dlatego przyleciał kilka dni wcześniej.

Wszystko szło zgodnie z planem. Liamowi udało się wynająć wypasione sportowe Ferrari o jakim marzył. Później z chłopakami udali się na zakupy w poszukiwaniu idealnego garnituru.
Lucy razem z Emmą i Sue biegały po mieście w poszukiwaniu idealnej sukni ślubnej. Największym problemem było to, że główna zainteresowana, czyli przyszła panna młoda sama nie wiedziała czego dokładnie szuka.
- gdybyśmy mieli więcej czasu mogłabym Ci coś zaprojektować - powiedziała Sue- ale w 5 dni to jest niewykonalne.
- ah nic mi nie mów, ten szalony pomysł to był pomysł Liama. Ja powoli zaczynam żałować, że dałam mu się w to wciągnąć.
- siostra nie chcesz wychodzić za niego? - spytała Emma.
- chcę, pewnie że chce. Ale teraz wszystko jest załatwianie na watiackich papierach.... Tak czy inaczej jesteśmy razem i będziemy. No, ale teraz już się nie wycofam. Złamałabym mu serce.
W końcu dziewczyny dotarły na miejsce. Znalazły się w ogromnym salonie sukien ślubnych. Od razu pojawiła się konsultantka, która zaoferowała pomoc. Lucy zazwyczaj odganiała tak natarczywe panie, ale tym razem naprawdę potrzebowała jej pomocy. Po krótkiej chwili dyskusji udało im się mniej więcej określić cel poszukiwań. Suknia miała być długa do ziemi, biała lub kremowa, ozdobiona delikatnie, bez przesady, z rękawem lub ewentualnie bez, dopasowana u góry z ładnym dekoltem i rozkloszowana ku dołowi, dół mógł być spory, ale nie przypominający typowego Kopciuszka lub co gorsza tort bezowy.
Lucy przymierzyła kilka sukien, każda miała w sobie coś co jej się podobało. Każda była inna, i w każdej dziewczyna wyglądała i czuła się zupełnie inaczej. W końcu po kilku próbach trafiła na tą jedyną. Wiedziała to od razu kiedy zobaczyła się w lustrze. Emmą i Sue też to wiedziały. Lucy wyglądała pięknie, ale też pięknie się czuła. Nie chciała mierzyć już żadnej innej sukienki. Kupiła tą.
Później dziewczyny wybrały sukienkę dla Emmy. Sue jak zwykle postanowiła, że swoją sukienkę sama sobie zaprojektuje i uszyje. Jak zwykle musiała być niepowtarzalna, nietuzinkowa i w jej stylu.

Po zakupach dziewczyny wykończone wróciły do domu. Zakupy zajęły praktycznie cały dzień. Po powrocie do domu Emma w najlepsze bawiła się z Lily. Dziewczynka ją wprost uwielbiał. Lucy także zajęła się córką, za którą się stęskniła.
Tymczasem Sue kiedy tylko dotarła do domu, zabrała się za szkicowanie projektu sukni dla siebie na wesele Lucy i Liama. Krótko po niej do domu wrócił Harry.
- cześć! Już jestem - zawołał z przedpokoju
- cześć! - od krzyknęła.
Harry przyszedł do salonu przywitać się z Sue.
- co tam znowu skrobiesz? Zapytał obejmując ją.
- ahh tak... Myślę nad sukienka dla mnie na ślub Lucy i Liama.
- a ja myślałem że robisz cała kolekcje sukienek- pokazał na stos rysunków na stoliku.
- a bo we wszystkim będę wyglądać jak wieloryb.
- przestań... Co do za podejście rodem ze słabego serialu... Jak możesz tak mówić.
- bo to prawda... Zobacz jaka jestem wielka.
- wcale nie, po prostu nasz wielki brzuch, ale co w tym dziwnego jesteś w ciąży mniej więcej tak to działa.
- no wiem... Pomóż... Doradz mi coś...
- hmmm... - Harry zaczął przeglądać rysunki. - to jest ekstra... Ja bym cie widział w tej, długa, elegancka, stylowa... Krój idealny, ale wziął bym kolor tamtej.
- hmmm... Interesujące... A gdybym zostawiła krój tej którą wybrałeś, ale zrobiła ja w tym bordowy kolorze i dodała dekold w tyhm kształcie. - zaczęła mówić, kombinować i jednocześnie rysować. Po chwili jej oczom ukazał się szkic całkiem nowej sukienki łączący fragmenty wielu z tych, które narysoawala wcześniej.
- ta jest idealna - powiedział Harry.
- super... Jutro prześlę ten projekt i będę kazała im się uwijac.
- zrobiła się z ciebie ostra bizneswoman-powiedział Harry. - podoba mi się to. - rzeczywiście trzeba przyznać że Sue stała się prawdziwa bizneswoman. Jeszcze nie tak dawno siadala do projektowania swojej pierwszej kolekcji ubrań jako była modelka. A teraz? Teraz była właścicielka ogromnej marki, słynna projektantka mody i wielkim autorytetem dla wielu kobiet. Jej kariera była teraz tak wielka, że sama Sue nigdy nie spodziewała się, że kiedykolwiek do tego wszystkiego dojdzie. Nawet Harry czasami śmiał się, że jego ukochana jest bardziej sławna niż on. Oczywiście nie do końca tak było. Harry i jego muzyka odnosili wielkie sukcesy. Chłopak zgarnął kilka nagród, zarobił miliony i zdobył rzesze nowych fanów, niedawno dostał też rolę w filmie. Był na szczycie kariery. Oboje byli, ale mimo to najwięcej radości przynosił im fakt, że już wkrótce mieli zostać rodzicami. Przygotowywali się do tego pełna parą. Wiedzieli już, że będą mieli synka. Wybrali dla niego imię Nathaniel. Wiedzieli już też kogo poprosić o to by byli jego rodzicami chrzestnymi. Kompletowali też wyprawkę. Urządzili już pokoik dla malucha. Byli prawie gotowi i nie mogli się doczekać.

Wieczorem Lucy polozyla spać swoją córeczkę. Później rozmawiała jeszcze z mamą Liama. Pokazała jej swój zakup.
- jest piękna... Będziesz w niej cudownie wyglądać. Nie mogę się doczekać. Jestem taka szczęśliwa, że mój syn się żeni i to w dodatku z tobą.
- to bardzo miłe usłyszeć takie słowa.
- jesteś dla niego bardzo dobra.
- on dla mnie też... - powiedziała Lucy.
- obgadujecie mnie? - usłyszały głos Liama. Lucy zapięła pokrowiec i schowała suknie.
- oj tam kotku, chyba nie wierzysz w te przesądy.
- przezorny zawsze ubezpieczony. Pokaż garniak. - powiedziała.
- proszę. - Liam pochwalił się swoim zakupem.
- łaaał- powiedziała Lucy
- synku będziesz wyglądał cudownie. - powiedziała Liamowi jego mama.
- dzięki mamo.- kobieta uśmiechnęła soe do nich, poklepala syna po ramieniu i poszła w kierunku pokoju gościnnego, który zajęła na czas swojej wizyty.
-a ty co myślisz o garniaku? - zapytał liam.
- jest mega... I będziesz wyglądał w nim cholernie przystojnie.
- taki był plan. Muszę się jakoś prezentować u twojego boku.
- a no właśnie.
Wieczór spędzili wszyscy razem na rozmowach, głównie o zbliżającym się wielkim dniu. Później Lucy poszła wziąć kąpiel.. Nie czuła się najlepiej, być może z nadmiaru emocji. Chciała się już położyć i odpocząć. Mama Liama polozyla sie wcześniej, Emma wyszła na imprezę, a Liam dołączył w sypialni do swojej narzeczonej.
- jak się czujesz skarbie? - zapytał troskliwie.
- kiepsko, ale to chyba zmęczenie i nadmiar wrażeń.
- ojejku.... - Liam przysunal sie I przytulił Lucy. - musisz na siebie uważać i się oszczędzać. I dbać o siebie i naszego maluszka.
- wiem Liam, dbam, zrobię wszystko żeby  to dziecko było całe I zdrowe.
- będzie dobrze, musi być dobrze
-no nie wiem... Ostatnio napadaja mnie takie czarne myśli... W nocy też mam dziwne sny, właściwie to koszmary.
- nic nie mówiłaś.
- bo uznalam że to głupoty.
- jeśli coś cię męczy to nie jest to głupota...powoedz co soe dzieje, jakie myśli masz?
- czasami mam takie uczucie że wydarzy się coś złego, że coś się stanie tobie, albo naszym dzieciom, boję się że wróci koszmar którego się pozbyliśmy.
- kochanie... Twój ojciec siedzi, jego kumple z mafii też wpadają po kolei... Myślę że naprawdę możemy przestać się bać.
- chyba nigdy nie przestanę się bać...
- spokojnie Lucy zobaczysz powolutku wszystko się ułoży. Obiecuję Ci. Nie przejmuj się.
- może to wszystko przez nerwy...
- a czym się tak stresujesz?
- jak to czym? Denerwuje się ślubem, tym żeby wszystko było załatwione na czas i zeby wszystko się udało i zeby goście byli zadowoleni, i denerwuje się o zdrowie Lily, i boję się o nasze nienarodzonego dziecko.
- Lucy, nie denerwuj się ślubem, co by nie było to będzie najpiękniejszy dzień naszego życia, oczenie się z najcudowniejsza dziewczyna jaka spotkałem i tylko to jest ważne. Ja mogę to zrobić nawet w dresie w garażu, a i tak będzie cudownie.
- jesteś wspaniały.
- o Lily się nie bój. Rozmawiałem z mamą, dzisiaj nie miała już gorączki, lekarstwa działają, zresztą sama widziałaś jak szlalała z Emma.
- tak...
- a o dzidziusia dlaczego się martwisz?
- boję się, że... Że coś się stanie...
- Dlaczego miałoby się stać?
- wiesz jak było poprzednim razem... Raz już poroniłam... Nie wiem co zrobię jak to się znowu stanie
- nie wolno ci tak myśleć, nic złego się nie stanie.

Liam i Lucy rozmawiali jeszcze długo. Jak zwykle rozmowa z Liamem uspokoiła dziewczynę, która w końcu przytulona do niego spokojnie zasnęła.

Zacząć od nowaWhere stories live. Discover now