Rozdział 10

962 56 39
                                    

   Will wbiegł do małej chatki. Normalnie zadałby pytanie ,,dlaczego?". Jednak tym razem ich rozumiał. Pracował dla zdrajcy. Więc czego się dziwić? Ale co on będzie musiał zrobić, żeby wreszcie mu zaufali?! Przecież uratował już Halta, barona Aralda, Sir Rodneya i Gilana przed kalkarami. Zdradził im jeszcze, że Morgarath buduję most nad urwiskiem. Teraz ratował ludzi przed śmiercią. Jak długo to miało się jeszcze ciągnąć? Przez chwilę chłopak w ciszy myślał. Co powinien zrobić? Miał parę opcji. Wciąż myślał. On nie był jedną z tych osób, które kiedy mają zły dzień łapią nóż i wbijają go sobie w serce. Jedna z opcji miała mnóstwo minusów, ale chyba prościej będzie wszystkim jeśli to zrobi. Zawsze może dokończyć misję Morgaratha. Will wszedł do swojego małego pokoiku i rzucił się na łóżko. Chciało mu się płakać, ale nie dawał upustu łzą. Już dawno temu postanowił sobie, że nie będzie płakać. Wtedy nie chciał pokazywać swoich słabości Morgarathowi. Teraz Gilanowi, Haltowi i przede wszystkim... sobie. Tak... to faktycznie był najlepszy wybór. Jakby uciekł stamtąd to nie narażał by nikogo na ból i cierpienie z jego powodu. Z drugiej strony i tak nikt mu nie ufał, a Gilan pewnie nawet ucieszył by się z odejścia tego ,,zdradzieckiego szczura Morgaratha" jak kiedyś się wysłowił. Choć wtedy Morgarath by się dowiedział, że to wszystko to tylko gra aktorska. Domyśliłby się, że Will tylko udawał, że wciąż jest jego sługą. Czyli jedyną szansą na na lepsze życie było zabicie Crowleya...

...

   Will szybkim krokiem wyszedł z sali. Halt jeszcze długi czas wpatrywał się w miejsce gdzie chwilę wcześniej stał jego uczeń. Gilan prychnął i powiedział...

-Mam nadzieję, że nigdy nie wróci.

-Czy powie ktoś wreszcie o co chodzi i dlaczego Gilan tak nienawidzi Willa? - dopytywał Horace, który od jakiś dwudziestu minut próbował się dowiedzieć o co chodzi. Widział kłótnie Gilana, Halta, Barona i Sir Rodneya, ale nie rozumiał o co chodzi.

-Gilanie - mruknął Halt - Ty nie znasz go tak dobrze jak ja.

-Od kiedy stałeś się taki łatwo wierny,  Halt? - zapytał czerwony od gniewu Gilan.

Halt westchnął po czym rozkazał...

-Zostawcie nas samych - cały czas piorunował byłego ucznia spojrzeniem. Nikt nie ruszył się z miejsca - Już! - rozkazał Halt. Horace wręcz wybiegł z sali. Sir Rodney i Baron Arald szybkim krokiem poszli w ślady Horace' a, a Allys powoli, spokojnym krokiem skierowała się do pokoju.

-Jeśli znowu chcesz mnie przekonywać jakim aniołkiem jest ten cały Will, to nawet się nie wysilaj - burknął młodszy zwiadowca.  Halt westchnął.

-Gilanie...

-I znowu zaczynasz.

-...to prawda. Will zrobił to wszystko - zaczął - Wiem o tym tak samo dobrze jak ty.  Jeśli chcesz to nienawidź go to końca życia, ale przynajmniej mnie wysłuchaj... - Gilan podniósł wzrok i popatrzył na byłego mistrza - Pomyśl chwilę jak on musi się czuć. Robił to wszystko bo nie wiedział, że to jest złe i choć nigdy tego nie przyzna, ponieważ się bał. Słyszę jak w nocy mówi coś do siebie i jak nie może zasnąć bo ma w głowie koszmary... Ale to nie oznacza, że tylko mu jest ciężko. Rozumiem cię. Moim uczniem jest chłopak, który z zamkniętymi oczami pokona każdego ze zwiadowców. Jeśli będziesz chciał to porozmawiam z nim i nigdy więcej się nie spotkacie. Zawsze kiedy będziesz przyjeżdżać on będzie ci schodzić ci z drogi - Halt położył byłemu uczniowi rękę na ramieniu - Sam zdecyduj. Jak mówiłem powiedz mi tylko - stali tak chwilę w ciszy w końcu odezwał się Gilan.

-Dobrze, Halt -chwilę się zastanawiał po czym dodał - Jutro ci odpowiem.

-Niech i tak będzie - siwo włosy zwiadowca wyszedł z zamku i poszedł w kierunku chatki. Jakieś dziesięć metrów od domku usłyszał śmiech. Bezszelestnie otworzył drzwiczki i wszedł do środka. Kiedy wyglądnął za okno zobaczył Willa i Allys. Oboje ,,tarzali" się w trawie i śmiali. Przez chwilę mrukliwy zwiadowca patrzył na swojego ucznia. Mimo woli uśmiechnął się. Zagotował wodę i wtedy doszedł do ważnego wniosku. Jeszcze nigdy nie słyszał, żeby Will się śmiał.


   Witam was ponownie! Wybaczcie mi, że ostatnimi czasy rzadziej piszę rozdziały, ale wena powoli znika i potrzebuje więcej czasu, żeby wymyślić dobry rozdział. i przepraszam za krótki rozdział, ale w tych 653 słowach było wszystko co chciałam pokazać w tym rozdziale. Głównie chodziło mi o to, żeby pokazać jak to Gilan powoli (bardzo, bardzo powoli) zaczyna lubić Willa. I drugą rzeczą to, że Will już widać , że się zmienił. Pierwszy raz się zaśmiał. Niedługo Will - sługa Morgaratha - zmieni się w Willa, którego wszyscy znamy z 11 części zwiadowców (11 bo w 12 tomie Will ma depresję ♥☺) Widzimy się, SaoriNeko

PS. Jeśli ktoś z was też piszę zwiadowców to piszcie w kom. Chętnie poczyta, i zagwiazdkuje

Zwiadowcy - Nowy początekUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum