27. Norowareta unmei

ابدأ من البداية
                                    

Laura w jednej chwili gwałtownym ruchem wyprostowała swoją sukienkę i niedużo myśląc ruszyła w byle jakim kierunku. Chciała jak najszybciej się stąd wydostać. Jednak szybko została zatrzymana przez lisa, który chwycił ją za rękę i siłą narzucił swoje haori na jej ramiona.

— Nie wierzę, że każesz mi to powiedzieć. — Lis nagle wciągnął powietrze i jakby zmęczony już całą tą sytuacją, wypuścił je głośno z płuc. — Może porozmawiamy? Myślę, że teraz to dobra i jednocześnie ostatnia na to okazja. — Uniósł do góry brwi, jak gdyby w zapytaniu.

— Mamy w ogóle o czym rozmawiać? Priorytetem jest powrót do Iznanami, żebyś jak najszybciej mógł się uwolnić od tej naszej przeklętej więzi! — ostatnie słowa wypowiedziała znacznie głośniej.

— Przeklętej więzi? — Na chwilę się zamyślił, a później przytaknął jej słowom. — Masz rację, to zdecydowanie jest przeklęta więź. Wszystko zostało ustalone z góry. Nie mam pojęcia, kto za tym stoi, lecz jak tylko to się skończy — tu przerwał, ze złości zaciskając szczękę oraz pięści, przy których zbielały mu aż paliczki.

— To co?

Jej pytanie przywróciło go do rzeczywistości. Podniósł na nią swój wzrok i choć nie był biegły w uczuciach innych, to jednak potrafił odróżnić radość od smutku, a w tej chwili Laurę trawiła straszna rozpacz. Jej oczy zaszkliły się od łez, a usta pobielały od zbyt mocnego zaciskania, do tego policzki miała mocno czerwone.

— Zamierzam się wszystkiego dokładnie dowiedzieć. Bogowie nie mogą już dłużej milczeć, bo co jak co, ale wplątanie w nasze sprawy śmiertelnej istoty jest zakazane.

— Kto by pomyślał, że przejmujesz się taką drobnostką! — Ze złości wyrzuciła w górę ręce. — Zależy ci na moim losie? Zmieniłeś nagle swoje poglądy, czy jak?! — Jej słowa pełne były kpiny i gniewu. — Poza tym, bogowie mogą wszystko. Czy to czasem nie oni ustalili te — tu nakreśliła palcami w powietrzu cudzysłów — zasady, dotyczące świata? Ich, tak jak i w rzeczywistości ciebie, wcale to nie obchodzi — westchnęła. — Wiesz, może dla ciebie jest to przeklęte przeznaczenie, ale dla mnie nie. Naprawdę cieszyłabym się, gdybyś choć w najmniejszym stopniu odwzajemniał moje uczucia.

Na sekundę zapadła miedzy nimi cisza. Każde z nich wpatrywało się uważnie w tą drugą osobę, jakby gdzieś na jej twarzy możliwe było odczytanie odpowiedzi na wszystkie dręczące ich pytania. Pytania dotyczące ich przyszłości i losu, jaki został na nich nałożony.

— Nieważne. Zapomnij o tym wszystkim!

— Pani Izanami już na was czeka — poinformował ich tajemniczy głos.

Wtem zza głazów wyłoniła się postać. To była Kachiki, dobrze im znana podwładna Izanami.

— Chodźcie za mną! — Wskazała im drogę i kazała ruszać.

Laura nie rozumiała, dlaczego każde wejście do podziemnego świata musiało prowadzić zawsze przez jaskinie. Te wąskie i ciasne korytarze, które przyszło im zwiedzać, napawały ją strachem. Za każdym razem miała wrażenie, że zaraz coś runie jej na głowę, grzebiąc ją w tym miejscu na wieki. Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze ta nieprzyjemna atmosfera panująca w grocie. Wilgoć i okropne zimno, to ich nie znosiła tu najbardziej.

Szli już spory kawałek, a następne części groty, dla Laury wyglądały tak samo. Szczerze mówiąc, dziewczyna miała wrażenie, iż krążą w kółko.

Zerknęła szybko za siebie, na lisa, który szedł tuż za nią i który w razie potrzeby, osłaniał ją przed ewentualnymi odpadkami z sufitu. Nawet w tym półmroku wyraźnie dostrzegała jego ostre rysy twarzy. Jeszcze kilka tygodni temu nie sądziła, że będzie dane jej je tak mocno pokochać. Z drugiej jednak strony, zastanawiała się, czy nie lepiej jednak by było, gdyby nic do niego nie czuła, wtedy jej serce nie rozrywałby taki silny ból. Gdy sobie pomyślała jak to będzie, kiedy to wszystko się skończy, to aż w płucach brakowało jej tchu. Czuła pusty ból i niemoc, a jej wewnętrzne krzyki słyszała tylko ona sama.

Kitsune - Ostatni Lisi Demonحيث تعيش القصص. اكتشف الآن