12

84 6 9
                                    

Wróciłam do mieszkania, zdejmując z siebie buty, ruszając do swojego pokoju. W ostatniej chwili zauważyłam jak siedzący w salonie Clinton patrzy się na mnie zaskoczonym, jednak spokojnym, protekcjonalnym spojrzeniem.

- Paige... - zaczął, gdy przechodziłam tuż obok.

- Nie teraz Clinton, chcę mieć dobry dzień - prychnęłam.

- Zapomnij o tym co zrobiłem wtedy, to było głupie. Wiem jak się czujesz - oznajmił nagle co sprawiło że zatrzymałam się w miejscu.

- Clinton to jest dla mnie okropnie dziwne. Masz dziewczynę - usiadłam naprzeciw niego na pufie.

- Ona w każdej chwili może zniknąć z mojego życia - zainsynuował spuszczając wzrok na moje palce którymi nerwowo się bawiłam.

- Nie, Clinton - przerwała mu.

- Czego chcesz? Powiedz mi. Nie wiem jak to się stało, czuję jakbym oszalał. Nie chcę cię potrzebować ale tak jest - jego głos zrobił się zdesperowany, mimo iż próbował brzmieć nonszalancko.

- Utrudniasz mi wszystko. Nie mogę oddychać gdy myślę o tobie... - spuscilam wzrok, próbując odzyskać poczucie wyższości i godności.

- Przestańmy w końcu udawać... - odparł niemal szepcąc, jakby to było coś niemalże zbrodniczego.

Poczułam jego dłoń z tyłu mojej szyi, podczas gdy druga złapała moje trzęsące się dłonie. Zupełnie jakby wokoło było lodowato.

Podniosłam wzrok widząc jego oczy patrzące na mnie jakbym była największym skarbem jaki w życiu widział. Nie chciałam dać za wygraną, ale czy już tego nie zrobiłam, dając mu się zbliżyć tak blisko.

Byłam niczym zastygły posąg. Poczułam jego wargi na swoich I nie nawidziłam się za to co zrobiłam. Oddałam pocałunek tracąc resztki zdrowego rozsądku.

Poczułam jak unosi mnie, przez co pisnęłam.

- To słodkie - stwierdził brunet przez pocałunek sadzając mnie na swoich kolanach na kanapie.

Zupełnie mnie zamroczyło. Usiadłam na nim w rozkroku wpijając się w jego usta tak mocno, że oddech uwiązł mu w gardle. Usłyszałam jego pomrul aprobaty, zaczynając poruszać się na nim, drażniąc go.

Poczułam jak robi się coraz bardziej twardy co tylko mnie pobudziło. Jego ręce znalazły drogę pod moją koszulką rozpinając mój stanik.

Byłam tak podniecona jak nigdy wcześniej. Nikogo nie pożądałam tak jak jego. To było dla mnie zdecydowanie nowe uczucie. Zainfekował moją głowę i ciało niczym wirus którego trudno jest się pozbyć.

Ale ja chciałam być chora i to był mój największy problem.

Bardzo długi czas całowaliśmy się. Czułam że moje usta były niemal opuchnięte i czerwone od pocałunków.

- Chcesz czegoś więcej? - zapytał na co ja skinęłam głową.

Już mieliśmy wstawać i iść do jego pokoju, gdy na jego telefonie wyświetliło się zdjęcie jego dziewczyny oznajmiające nadchodzące połączenie.

- Kurwa - przeklął pod nosem puszczając moją dłoń.

Nagle zalał mnie chłód.

Nie wiedziałam co mam zrobić. Ogarnął mnie wstyd. Co ja najlepszego zrobiłam? Czy ja właśnie chciałam zostać jego narzędziem do zdrady. Nie rób innemu co tobie nie miłe. Nigdy nie chciałam czuć się jak jego dziewczyna gdyby się dowiedziała co on zrobił.

Rzuciłam się do drzwi czując łzy w oczach. Złapałam w biegu adidasy, wbiagając do windy w korytarzu. Zobaczyłam jak drzwi zamykają się tuż przed jego nosem. Słyszałam stukanie, łzy zamoczyły mi całą twarz. Trzęsłam się. Zapięłam stanik, zadzierając głowę do góry. Wyjęłam telefon, dzwoniąc do osoby która jak sądziłam zdoła mi pomóc.

Odebrała za drugim razem.

- Halo?

- Jordan? - zapytałam niepewna.

////

Wattpad się kurwa tnie Boże dopomóż

THE DRUG // CLINTON CAVE PLWhere stories live. Discover now