4 2/2

118 10 12
                                    

O umówionej porze byłam pod drzwiami mieszkania chłopaka. Zestresowana wciąż poprawiałam swój top bez ramiączek oraz podciągałam spodnie z wysokim stanem, żeby widać było jak najmniej mojego brzucha.

Zza drzwi słyszałam odgłosy śmiechów oraz muzyki, co odrobinę mnie przesttaszyło. Wyglądało że dużo osób było w środku.

Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, czekając w nerwach na to aż ktoś mi otworzy.

Po chwili przed moimi oczami stanął znajomi blondyn.

- Paige, jak miło że jesteś. Czekaliśmy na ciebie - odparł z miejsca chłopak, niemal z miejsca zamykając mnie w uścisku.

- Hej Christian, mi też miło - odparłam, gdy ten przepuścił mnie w drzwiach.

Ku mojemu zdziwieniu osób nie było dużo. Było trzech chłopaków siedzących na kanapie, ani śladu Clintona. Tuż obok chłopaków siedziały dwie dziewczyny, które miały na sobie miniówki i wyglądały tak sztucznie jak najnowszy projekt lalki Barbie. Byłam zdegustowana.

Gdy znalazłam się w pomieszczeniu wraz z blondynem, oczy chłopaków znalazły się na mnie.

- To jest właśnie Paige - przedstawił mnie dumnie chłopak, kładąc dłoń na moim ramieniu. Wszyscy skinęli głowami, na co ten kontynuował - To jest Mitchel, wokal - pokazał na chudego chłopaka w warkoczykach, popijającego piwo z puszki - To jest Jesse, perkusja- pokazał na drugiego z bródką i ciemnymi włosami - A to jest Pat, bas - pokazał na ostatniego, który wyglądał na najstarszego z nich wszystkich.

Powiedziałam im jeszcze raz cześć, po czym usiadłam obok Christiana na kanapie, zaczynając rozmowę na temat koncertu i mojej pracy. Był taki miły i rozmowa szła nam gładko, chociaż w duszy tak naprawdę zastanawiałam się gdzie jest Clinton.

Moje myśli rozwiały się, gdy wyszedł zapewne że swojej sypialni z blondwłosą długonogą pięknisią.

Jego wzrok spoczął na mnie, a ja niemal nie zadławiłam się popijanym przez siebie alkoholem.

Czułam ukłucie zazdrości. Chciałam być wtedy tamtą dziewczyną.

- Oh, hej Paige - powiedział, idąc do kuchni wraz z dziewczyną.

Przełknęłam ślinę, hamują formujące się w oczach łzy. Nie mogłam po sobie nic pokazać.

- Zaraz wychodzimy - odparł do mnie Christian, wygrywając chwilę mojej uwagi.

Skinęłam głowę. Nie mogłam niczemu pozwolić, żeby zrujnowało mi ten dzień.

***
Koncert był czymś niesamowitym. Nigdy nie spodziewałam się po nich czegoś tak niesamowitego. Po tym, co usłyszałam nie dziwiłam się, że nagrywają album.

Zdałam sobie z czegoś sprawę, stojąc z boku sceny. Podczas gdy ja zerkałam w kierunku Clintona, Christian zerkał na mnie posyłając mi ukradkowe uśmiechy, podczas gdy zarzucał swoje włosy do tyłu. Każdy z nas ma do czegoś słabość i moją zdecydowanie był Clinton. Nie obchodziło mnie, że tuż obok mnie stała jego dziewczyna, która była ode mnie tysiąc razy wyższa i ładniejsza. Jakaś część mnie miała nadzieję, że on kiedyś spojrzy na mnie chociaż odrobinę tak jak na nią dzisiaj gdy opuścili sypialnię. Mój żołądek zwinął się w supeł. 

- Podobasz mu się - powiedziała do mnie dziewczyna, którą miałam ochotę uśmiercić za jej idealność. Nawet jej australijski akcent był w chuj idealny. 

- Komu? - spojrzałam na nią zdziwiona. Jakoś za bardzo nie próbowała ze mną nawiązywać konwersacji w drodze tutaj. 

- Christianowi - pokazała na niego, podczas gdy on uśmiechnął się w moim kierunku - To jak na ciebie patrzy... Powodzenia dzisiaj w nocy, siostro - posłała mi oczko. 

Poczułam się jeszcze dziwniej, jakby coś było źle, nie tak. Dlaczego nie mogłam po prostu zaakceptować zaangażowania i uwagi blondyna, tylko skupiałam ją na kimś ewidentnie zajętym. Czy to było normalne? Nie wydaje mi się, ale przecież serce nie sługa. 

- Nie do końca wydaje mi się... - zaczęłam, na co ta skinęła głową. 

- Rozumiem. Jesteś tą z rodzaju "nigdy nie podaję niczego na tacy" doskonale cię rozumiem. Z facetami trzeba być ostrożnym bo nigdy się nie wie, czy się nie znudzą. Ja odmawiam wielu rzeczy Clintonowi, ale to po to, żeby się nauczył, kto ma władzę, rozumiesz - uśmiechnęła się półgębkiem. Jakoś nie potrafiłam uwierzyć, że ona mogła tak bardzo wziąć kogoś takiego jak on pod pantofel. To było dla mnie nie do uwierzenia. 

- Tak jakby - wymamrotałam, wracając wzrokiem do chłopaków. 

Dlaczego po prostu nie mogłam przestać? Przez sekundę przysięgam że moje oczy spotkały się ze spojrzeniem bruneta i dostrzegłam na jego ustach mały, lekko dostrzegalny uśmiech. To sprawiło, że jeszcze bardziej wiedziałam, że jestem na granicy katastrofy. 

Moje uczucia były już w tamtej chwili poza moją kontrolą, a ja pędziłam ku nieuchronnej autodestrukcji.

////

Nie bijcie mnie, musiałam


THE DRUG // CLINTON CAVE PLWo Geschichten leben. Entdecke jetzt