11

102 8 24
                                    

Obudziłam się, czując zapach truskawek. Uśmiechnęłam się mimo woli, podnosząc się do siadu.

Spojrzałam na stojący na stoliku nocnym zegarek. Obudziłam się przed budzikiem.

Wstałam z łóżka, rozwiązując włosy, rozczesując piaskowe kosmyki szczotką.

Z salonu słyszałam odgłos radia albo telewizora. Postanowiłam przebrać się w jeansy i biały top po czym przemyłam twarz w łazience, udając się finalnie do salonu.

Przy wyspie kuchennej siedział Christian popijając kawę, tuż potem dojrzałam Clintona, który stał przy kuchence, coś gotując.

- Dzień dobry - ziewnęłam, podchodząc do lodówki.

- Jak tam Paige? - zapytał blondyn, na co ja odwróciłam się w jego kierunku z butelką mleka sojowego w ręku.

- Jakoś jest. Wychodzę dzisiaj do kina po pracy z przyjaciółką - odparłam nie do końca mijając się z prawdą.

Miałam iść do kina, ale sama.

- Na co? - zapytał Clinton jakby od niechcenia.

- Nie wiem jeszcze. To niespodzianka - skłamałam. Jeszcze mi tu jego by brakowało. Chciałam się zrelaksować w samotności, nie potrzebowałam nikogo. Mogłam się bawić w swoim własnym towarzystwie. Zawsze tak było.

Nie wiem dlaczego całe życie byłam sama. Nie należałam do brzydkich dziewczyn, nie byłam też głupia... Po prostu byłam inna i nikt mnie nie rozumiał. Byłam również o wiele bardziej doroślejsza. W wieku dwunastu lat nie wspinałam się po drzewach z przyjaciółmi - wolałam siedzieć przed telewizorem oglądając dokumenty przyrodnicze, albo czytając książki, których w naszym domu było pełno. Rodzice byli molami książkowymi. Zamiast się kłócić ignorowali siebie, każde z nich z nosem w książce w innej części domu. 

Westchnęłam na myśl o swoim dzieciństwie. Nie było one usłane różami. Ale nie było w sumie takie tragiczne, miałam mieszane odczucia. 

- Zapraszam do siebie po kinie - mrugnął Christian, śmiejąc się. Jego kolano podskakiwało w górę i w dół gdy podskakiwał stopą. 

- Nie wiem czy nie będzie za późno. Mam pracę w sobotę - odparłam spokojnie, wypijając mleko z gwinta. Miałam w dupie, co Clinton na to powie. Nie chciałam słuchać jego biadolenia. Byłam mu wdzięczna, że mnie przyjął, ale nie chciałam, żeby mnie uwodził. Byłam ponad to wszystko.

- Odwiozę cię - odparł blondyn uśmiechając się zachęcająco - Dawno nie spędzaliśmy razem czasu...

- Mówi ci, że ma jutro pracę, Kras... - westchnął Clinton, ze wzrokiem skupionym na garnku.

- Nie musisz po mnie powtarzać. Na prawdę, Clinton - moje słowa przesycone były jadem. Nawet jeśli tego nie planowałam. 

Odwróciłam się na pięcie, idąc wraz z kartonem mleka do swojego pokoju.

- Co ją ugryzło? - usłyszałam głos blondyna.

Westchnęłam, zamykając za sobą drzwi pokoju. 

Usiadłam z torbą do makijażu, malując się przy lusterku. Nałożyłam na usta przezroczysty błyszczyk, który uwydatniał moje usta oraz maskarę na rzęsy. Nie nakładałam podkładu ponieważ zapowiadał się na prawdę gorący dzień. 

Usłyszałam pukanie do drzwi. 

- Proszę? - powiedziałam.

Drzwi otworzyły się, ukazując Clintona z talerzem naleśników z truskawkami i jogurtem. 

- Przyniosłem ci coś na śniadanie. Masz cały dzień pracy przed sobą - wyjąkał, stawiając talerz na komodzie, metr ode mnie. 

Trzymasz teraz dystans, co? - przemknęło mi nagle przez myśl. 

- Dzięki - bąknęłam, wracając do makijażu.

Brunet opuścił pokój, a ja spojrzałam na talerz. Zapach sam sprawił, że zrobiłam się głodna.

Niechętnie, z lekką niepewnością chwyciłam za talerz. 

Co mi szkodzi...?

***

Sklep wypełniały dźwięki albumu The Cure. The Perfect boy leciała podczas gdy ja podśpiewywałam, mopując podłogę. Uwielbiałam ją. Przypominała mi o tym, że nawet wymarzona druga połówka nie musi być tak idealna jak ją widzimy. 

Marzycielskie wokale i dźwięki podkładu sprawiały, że niemal unosiłam się nad podłogą.

- Paige! - zawołał nagle mój szef.

Wypadłam z transu, patrząc na stojącego pod koniec regałów z płytami mężczyznę. 

- Tak?

- Masz porę lunchu, pójdź coś zjeść - odparł, wracając na zaplecze. 

Odstawiłam mopa do schowka wraz z wiadrem, po czym wyszłam do kawiarni naprzeciwko, prędko przebiegając przez ruchliwą ulicę. 

Weszłam do środka, zamawiając herbatę i paczkę donutów. 

Usiadłam przy pewnym stoliku, czekając na swoje zamówienie. Nagle poczułam że ktoś mnie obserwuje.

Szukałam wzrokiem osoby, identyfikując ją jako brązowowłosą dziewczynę w tatuażach, która robiła mi zdjęcia znienacka swoją lustrzanką. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Kobieta onieśmielona wstała od stolika, podchodząc do mnie. 

- Hej, sorry. Pomyślałam po prostu że jesteś niezwykle piękna i musiałam zrobić ci zdjęcie... - tłumaczyła się. 

- To było trochę dziwne - zarumieniłam się.

- Życie jest dziwne - wzruszyła ramionami dziewczyna, siadając naprzeciw mnie - Jestem Jordan - wyciągnęła przed siebie dłoń.

- Paige - uścisnęłam jej dłoń, uśmiechając się promiennie.

- Masz na prawdę piękny uśmiech. Powinnaś zostać modelką - zauważyła Jordan.

- Nie wiem... - pokręciłam głową. 

- Na prawdę, nawet mogę ci załatwić jakieś sesje. Zaufaj mi Paige - spojrzała mi w oczy, a ja skinęłam głową. 

Może miała rację? Musiałam spróbować czegoś innego, żeby wyrwać się z mieszkania Clintona i zamieszkać gdzie indziej. 

***

Po rozmowie z Jordan i zjedzeniu lunchu, wróciłam do pracy w o wiele lepszym humorze, oraz z numerem dziewczyny w swoim telefonie. Obiecała coś mi zorganizować. Cieszyłam się. To oznaczało zmiany na lepsze.

Byłam w dobrym humorze do końca dnia, a w kinie nie potrafiłam się skupić na filmie, więc wyszłam przed końcem, dzwoniąc po Christiana, żeby po mnie przyjechał.

W drodze opowiedziałam mu o ofercie od dziewczyny na co on ucieszył się wraz ze mną. 

Gdy weszliśmy do mieszkania udaliśmy się do jego pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko, włączając telewizor. 

- Co robimy? - zapytałam go, kiedy położył się obok mnie na łóżku. 

- Obejrzymy coś a potem pójdziemy spać - stwierdził, unosząc się. Oparł się plecami o wezgłowie, a ja wsparłam głowę na jego brzuchu. 

Na ekranie był francuski serial z napisami po angielsku. 

Po pewnym czasie powieki zaczęły mi samoistnie opadać.

I słyszałam jedynie dialogi po francusku. 

Odpłynęłam. 

////

Co sądzicie? Piszcie! To zawsze zachęca.

THE DRUG // CLINTON CAVE PLWhere stories live. Discover now