2.

1.5K 79 34
                                    


Uznałem, że znalezienie tego statku to będzie kwestia kilku minut. W końcu jestem synem Posejdona. Jednak dziesięć minut zmieniło się w dwie godziny. 

W końcu wyczułem statek. Na szczęście nadal było dość ciemno i żadnemu potworowi nie chciało się wychodzić, więc mogłem bez problemu wylądować na pokładzie niezauważony. Kazałem pegazowi trzymać się w pobliżu i pobiegłem pod pokład.

Tylko gdzie jest Annabeth? Uznałem, że po prostu wejdę do każdego podejrzanego pokoju. Świetny plan, nieprawdaż? Przechodząc jednym korytarzem wszedłem do pięciu pokoi.

W jednym z nich się zatrzymałem. To był pokój, w którym spałem kiedy wyruszyliśmy z Annabeth i Tysonem na Morze Potworów. Przypomniałem sobie jak byłem na wyspie Kirke. Annabeth wyglądała przepięknie. Przypomniałem sobie jak walczyliśmy z cyklopem, jak Annabeth prawie zginęła, jak ścigaliśmy się na rydwanach, jak pocałowała mnie w policzek.

 Zdałem sobie sprawę jak ważna była Annabeth w moim życiu, była przy mnie kiedy jej potrzebowałem. A teraz to ona mnie potrzebuje. Zszedłem poziom niżej. Usłyszałem syk i głosy. Już myślałem, że wszedłem na zły statek. W końcu przez dwadzieścia minut nie spotkałem żadnego potwora.

Wbiegłem do pierwszego pokoju, który zobaczyłem. Nie chciałem zwracać na siebie uwagi, w końcu byłem przyczyną śmierci ich lidera. Wbiec, uratować Annabeth, wybiec, przeprosić Annabeth - to był mój plan. Jak można się domyślić, nie wypalił. Gdy tylko wbiegłem do pokoju przewróciłem jakąś wazę. "Ale ze mnie melepeta" - pomyślałem i wyciągnąłem miecz.

Drzwi się otworzyły. Do środka weszły 4 harpie, 2 empuzy i kilka innych potworów. Jednak nie zaatakowały mnie, po prostu stanęły przy wejściu. Już miałem się zamachnąć mieczem, kiedy do pokoju weszła półbogini o blond włosach i szarych oczach. W końcu ją znalazłem. Chciałem podbiec i ją przytulić, jednak odepchnął mnie potwór. Annabeth uśmiechnęła się złośliwie.

- Witaj Perseuszu Jacksonie - powiedziała chrypliwym głosem - Wiedziałam, że mnie odwiedzisz. - Co tu się dzieje? Czemu mnie nie atakują? Czemu nie atakują Annabeth? - pomyślałem.

- Annabeth, uciekajmy stąd tu nie jest bezpiecznie. - odparłem.

- Nigdzie się stąd nie ruszam. Ty także. Potwory... - zawachała się, lecz po chwili dodała- zabić go. - po tych słowach odwróciła się i odeszła.

Mogę ją odzyskać/// Percy Jackson/// PercabethWhere stories live. Discover now