20.Chciałem tego.

131 8 1
                                    

        Na zdjęciu były dwie uśmiechnięte kobiety. Między nimi stał chłopczyk. Uśmiech od ucha do ucha, roztrzepane czarne włosy. Trzymał w rączce niebieski samochodzik. Pewnie mały Brandon. Jedna z kobiet mi przypominała tą co przyszła do nas na kolacje. Ale ona jest matką mojego byłego przyjaciela z dzieciństwa. Może to przyjaciółka jego mamy.  I Brandon zna ... Brandona. O nie... Chyba, że ona jest Walkera mamą. Ale to...

- Idziesz czy będziesz się tak wpatrywała w moją młodszą, boską osobę? - zapytał oschle.

- Idę. - tylko tyle udało mi się powiedzieć. Serio jestem zdziwiona.

       Weszliśmy do dużego pokoju chłopaka. Czarne ściany, czarne duże łóżko. Ciemne meble. Przy łóżku była szara pufa.

- Siadaj gdzie chcesz. - powiedział siadając na pufie. Ja usiadłam na łóżko. Strasznie dziwnie się czuję. - Weź się wyluzuj. Chcesz zapalić? - uśmiecha się chytrze.

- Nie dzięki. Bierzmy się do pracy. Chce szybko wrócić do domu. - odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Wzięłaś książkę? Ja swoją zostawiłem w szafce w szkole. - przygląda mi się uważnie.

- Kurcze. Zostawiłam ją w aucie. - super. Muszę wszystko zapominać?

- To idź po nią. Trzymaj kluczyki. Ja pójdę po coś do picia. Piwo? - on tak na poważnie?Wyciągnął rękę z kluczykami w moją stronę.

- Woda wystarczy. - wzięłam z jego ręki kluczyki i wyszłam z pokoju.

          Zeszłam do auta i zabrałam potrzebną rzecz. Zamykając drzwi od auta podszedł do mnie jakiś chłopak. Przystojny, umięśniony brunet. Wygląda na trochę starszego ode mnie. Ciekawe czego chce.

- Kolejna zdobycz Brandona ? - przybliża się bardziej.

- Że kto proszę? - pytam z niedowierzaniem. Jaka zdobycz.

- To co słyszysz ślicznotko. Nigdy nie zabiera do siebie lasek. - a co mnie to ?

- Nie jestem żadną zdobyczą. Tylko mu w nauce pomagam. - mówię zirytowana.

- Tak, jasne. Nie wierzę, że z taką laską się tylko uczy. - co za typ. Po co ja marnuje czas na rozmowę z takim pustakiem.

- Dla ciebie może za ciemne. Miło się gadało, ale nie mam czasu na pogaduszki. Żegnam.

- Powiedz Brandonowi, że czekam. Do zobaczenia. - wraz z wypowiedzianymi słowami puszcza oczko. Błagam. Zaraz się porzygam. Obracam się i wracam do pokoju czarnowłosego

      Wchodzę powoli po schodach. Otwieram drzwi i widzę chłopaka pijącego piwo. Na biurku stoi jeszcze szklanka z wodą.

- Jakiś kretyn czeka na ciebie. - mówię siadając na łóżko.

- Bym zapomniał. Czekaj tu i niczego nie ruszaj. - odpowiedział tak jakby podekscytowany. - I nie nazywaj tak Evana.

- Cokolwiek. - odpowiedziałam. W tej chwili zielonooki wyszedł. Wzięłam książkę do ręki i zaczęłam szukać tematu od którego moglibyśmy zacząć. Spojrzałam jeszcze tylko ile wypił piwa. Taki z niego geniusz, że całe.

Brandon

     Wyszedłem z pokoju. Evan miał coś mi przywieść. Nie pisał co. Dawno się nie widzieliśmy.

- Siema stary! - uśmiecha się jak mnie zauważa.

- No w końcu. Myślałem, że długo ci zajmie to. - porusza dwuznacznie brwiami.

- O zgrozo. Ja jej bym nie tknął. Co ty. - od razu zaprzeczam.

- Przecież ona jest niezła. Nie gadaj, że ty jej jeszcze nie zaliczyłeś. - uśmiecha się głupio.

Don't forget meWhere stories live. Discover now