~ Już nic nie grozi naszej malutkiej... To koniec.

~ Nie, to jeszcze nie koniec. - odpowiedziałem wilkowi. Ten mruknął cicho. Odwróciłem się do ukochanej, która stała z szeroko otwartymi oczami. Mam nadzieję, że tata przyprowadzi kogoś po trupa. Podszedłem do Ruth i zacząłem jeździć dłońmi po jej ciele, szukając jakiś ran. Na szczęście, nic nie znalazłem. Wziąłem ją na ręce w stylu  panny młodej i szybkim krokiem skierowałem się schodami w dół.

- Gdzie mnie niesiesz? - zapytała, gdy wyszedłem na dwór. Spojrzałem na nią krótko.

- Gdzieś, gdzie będziemy sami. - odpowiedziałem. Ruth westchnęła i oparła głowę o moje ramię. Uśmiechnąłem się, pocałowałem ją w czubek głowy i zacząłem iść do lasu. Kiedyś, niedaleko małej polany znalazłem nie duży wodospad. Za ścianą wody jest mała jaskinia. Jest tam spokój, jedyne co słychać to szum wody i śpiew ptaków. Dopracowałem trochę to miejsce i od tamtej pory, jest to moje miejsce. Takie sekretne. Obiecałem wtedy sobie, że gdy znajdę mate, kiedyś jej to pokażę. Teraz idę do naszej jaskini, aby moja mała księżniczka odpoczęła od tych wszystkich kłótni. Nie spieszyłem się, ponieważ chcę mieć moją księżniczkę na rękach jak najdłużej.

- Isaac, postaw mnie proszę. Mam nogi swoje i chcę ich używać przez całą ciążę. - odezwała sie nagle. Uśmiechnąłem się pod nosem.

~ No chyba nie. Będziemy naszą księżniczkę cały czas rozpieszczać i na rękach nosić. ~ wymruczał Ivo.

~ Innej opcji nie widzę... ~ odpowiedziałem. Spojrzałem kątem oka na ukochaną. Zrobiła podkówkę z ust i wielkie oczy. Wyglądała cudownie i kurewsko słodko, jednak w tamtym momencie, wzrok Morta z bajki Madagaskar nie działał.

- Nie patrz tak skarbie, nie działa. A poza tym chcę czuć, że mam cię przy sobie. Już nigdy nie pozwolę ci odejść. Będę walczył o nas do utraty tchu, oddam za ciebie i nasze maluchy życie.

- Maluchy? - zapytała zdezorientowana. Zaśmiałem się cicho i pocałowałem ją w czoło.

- Myślisz, że to będzie nasze jedyne dziecko? Na jednym nie skończymy. - Ruth jęknęła głośno.

- Patrząc na ilość dzieci twojego taty... Jezu, kiedy urodzę, nie będzie seksu. - powiedziała poważnie kobieta na mych rękach. Zatrzymałem się i spojrzałem na nią zszokowany.

- O czym ty mówisz? - zapytałem. Ruth spojrzała na mnie. Przez chwilę nic nie mówiła, a ja ruszyłem z miejsca.

- Mówię o tym, że będziesz w celibacie kiedy urodzę nasze dziecko.

- Ty myślisz, że na to pozwolę. Wystarczy jeden mój dotyk abyś zrobiła się mokra. Jeden mój pocałunek, abyś domagała się więcej, skarbie.

- A zamknij się i idź. - mruknęła i wtuliła się w moją szyję. Zaśmiałem się głośno. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.

~ Mam nadzieję, że niczego nie zapomniałeś. ~ odezwał się wilk, kiedy byliśmy prawie na miejscu.

- Słyszę wodę... - wyszeptała moja czerwonowłosa piękność. Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową.

~ Wszystko jest przygotowane idealnie. Jedzenia wystarczy nam na kilka dni, coś do picia też wziąłem a wodę do kąpieli mamy pod dostatkiem.  ~ odpowiedziałem Ivo. Ten mruknął.

A coś słodkiego masz? ~  zapytał nagle. Zmarszczyłem brwi. Jasna cholera, nie pakowałem żadnych słodyczy do koszyków!

~ Będzie beka? Będą jaja... Przecież nasz skarb cię rozszarpie... ~ ten przemądrzały wilczur zaczął się śmiać. Warknąłem w odpowiedzi. Kiedy doszedłem do wodospadu, Ruth westchnęła głośno.

- Postaw mnie Isaac. Już. - rozkazała. Znam jej ciekawość, więc postawiłem ją, lecz złapałem jej dłoń. Ruth rozejrzała się wokół. Usta miała szeroko otwarte, co mnie rozśmieszyło i rozczuliło jednocześnie.

- Jak znalazłeś to miejsce? - zapytała, zwracając na mnie uwagę. Uśmiechnąłem się i zacząłem iść w stronę jaskini.

- Zupełnie przypadkiem. - odpowiedziałem. Kiedy stanęliśmy obok wodospadu, Ruth nagle się zatrzymała.

- Isaac, gdzie ty chcesz iść? Przecież...

- Nie martw się najdroższa. Byłem tutaj tysiąc razy. A teraz chodź. - powiedziałem. Jednak nie wytrzymałem i wziąłem ukochaną na ręce z powrotem.

- Isaac!

- Kochanie, chcę cię rozpieszczać. Nie widziałem cię kilka dni, więc pozwól mi na to. - powiedziałem skomląc na końcu, przez co Ruth pokiwała głową, godząc się. Minąłem ściankę wody i wszedłem do jaskini.

- Isaac... To jest... To jest piękne. - wyszeptała ukochana, gdy zobaczyła jaskinię. Na środku umieściłem duży, wygodny materac z dużą ilością poduszek i szarą kołdrą. Materac otaczały lampiony i świeczki zapachowe, umieszczone w specjalnych szklankach. Dwa wielkie kosze stały w rogu, jeden kosz z jedzeniem a drugi z napojami. Piękno jaskini dopełniały diamenty, które wystawały ze ścian. Niektóre są nawet na górnych ścianach, więc gdy się położy, wyglądają jak gwiazdy. Postawiłem Ruth obok materaca i obserwowałem ją. Przygryzła dolną wargę i rozglądała się. Widziałem zachwyt w jej oczach. Na koniec, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.

- Sam to wszystko przygotowałeś? Kochanie... - kiedy skinąłem głową, podeszła do mnie i wtuliła się mocno.

~ Uratowałeś to imbecylu, więc tego nie spierdol. ~ warknął Ivo. Durny kundel...

~ Styl pysk zasrańcu. Teraz najważniejsza jest nasza mate. ~ odpowiedziałem. Wilczur zaśmiał się głośno. Trzymając ukochaną w ramionach, skierowałem się na materac. Położyłem się na nim a moja mate zrobiła to samo, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.

~ Drugą najważniejszą rzeczą dla naszej mate, zaraz po nas, są słodkości w tym stanie, więc... Radzę ci coś wymyśleć.

~ A skąd wiesz, czy nasz skarb będzie chciał jakiekolwiek słodycze? ~ doskonale wiem, co robi ciężarna, kiedy ma na coś ochotę, a tej rzeczy nie ma...

-  Isaac... - moją rozmowę z wilkiem przerwała Ruth. Spojrzałem na nią.

- Tak kochanie?

- Nasz szczeniaczek chce czekoladę.

~ A nie mówiłem? Haha... ~ kurwa.

~*~*~*~*~*~*~
Rozdział dla czytelników ;)
Za jakiekolwiek błędy przepraszam, ale laptop nie nadaje się do użytku... Trzeba pisać na telefonie :)

 Trzeba pisać na telefonie :)

Oops! Ang larawang ito ay hindi sumusunod sa aming mga alituntunin sa nilalaman. Upang magpatuloy sa pag-publish, subukan itong alisin o mag-upload ng bago.
Nie musisz się mnie bać  |Tom IITahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon