1."nie ...."

1.5K 68 22
                                    

- Nie.. Nie niemożliwe. - szepnąłem do siebie. Byłem sam, klęczący na murawie, mecz zakończył się jakieś 20 minut temu, więc stadion był pusty. Podparłem się na dłoniach i syknąłem z bólu.

- Zawiodłem, to moja wina. Przeze mnie przegraliśmy - po policzkach zaczęły płynąć mi łzy, na szczęście nikogo nie było. Wstałem i zacząłem iść w stronę szatni lekko się chwiejąc.

- Jestem kapitanem. Powinienem chronić drużynę, a nie pakować w takie bagno - mówiłem do siebie, dalej lekko krocząc do szatni. Gdy już dotarłem, wziąłem moją torbę i przebrałem się z stroju . Przy ściąganiu "rękawic" z nadgarstków, zaczęła sączyć się krew z otworzonych nie dawno ran "taka piękna, szkarłatna krew". Wziąłem jakikolwiek papier i poszedłem do łazienki gdzie przemyłem dłonie i papierem jeszcze chwilkę przytrzymałem przy nadgarstku. Zawsze wychodzę ostatni z szatni by chłopki tego nie widzieli.

- Jesteś bezwartościowy zapamiętaj to...
Głos ojca zabrzmiał w mym umyśle. Po wyschniętych policzkach zaczęły płynąć nowe łzy, torując sobie drogę. Zacisnąłem pięści i szepnąłem do siebie.

- Masz rację, jestem bezwartościowy, głupi, zły i wiele więcej - gadałem nadal sam do siebie patrząc na moje oblicze w lustrze - wyglądam Żałośnie,... Mamo wróć proszę, tak mi cię brakuje - nowy potok łez płynów po policzkach, a ja otworzyłem drzwi od łazienki i podszedłem do torby wyjmując chusteczki."nie wrócę tam w takim stanie".Po wytarciu policzków wziąłem mój ekwipunek opuszczając to miejsce.

                             ******

Jestem już w domu, jego jeszcze niema."całe szczęście".Leżałem na łóżku przytulając poduszkę a moje włosy były porozrzucane (?) Po całym łóżku."takie same jak jej".Nigdy ich nie zetne to jedyna rzecz która po niej została.

Nagle usłyszałem na dole trzaskanie drzwi,Skuliłem się lekko na łóżku jakbym miał się stać niewidzialny i mimowolnie przestałem oddychac.Oczy same się zaszklily,ale nie wyleciała z nich żadna łza.Nowe jak i stare siniaki oraz blizny zaczęły dawać o sobie znaki gdy słyszałem już skrzypniecia schodów.Mocniej scisnąłem poduszkę, a moje oczy wpatrywały się w drzwi od pokoju.Usłyszałem odgłos dobiegające za drzwi ."proszę niech on pójdzie" tym razem moje modły zostały wysłuchane i już po chwili słyszałem oddalające się kroki.Zluźniłem uścisk na poduszce i oddetchnąłem lekko.Usiadłem na łóżku przyciskając poduszkę tak aby były pomiędzy brzuchem a kolanami które przytrzymałem rękoma.

Włosy zakrywały moja twarz, ale jestem pewien że mam czerwone oczy, nos oraz policzki.kreci mi się głowie od wcześniejszego płaczu i boli mnie brzuch.

                               *****

Siedziałem na łóżku nie wiem ile czasu, rozmyślałem.Chyba minęły trzy godziny,a mój brzuch domagał się jedzenia.Wstałem więc powoli z wyrka i jak najciszej mogłem podeszłem do drzwi.Otworzyłem je lekko i usłyszałem ich skrzypniecie , zamarłem na moment, chwilę odczekałem i wyszedłem z pokoju.Obejrzałem się jeszcze na korytarzu, ale nikogo oprócz  mnie i oczywiście obrazów nie zobaczyłem .Światła nie były zapalone przez co korytarz z ciemnego drewna z złotym zdobieniami  wyglądał dość przerażająco.Zszedłem po schodach co chwilę nasłuchując czy przypadkiem  on  nie usłyszał.Na szczęście nie.

Dotarłem w końcu do kuchni.Cala biała oprócz srebrnych  blatów.Panował tam półmrok, ale i tak wszystko widziałem.Podszedłem  do lodówki obok której znajdowały się drzwi-są one białe tak że zlewają  się z ścianą.Po moich plecach przeszedł dreszcze, a moje palce trzymały tak mocno klamkę lodówki ze knykcie stały się blade.Oddychałem nierówno i odwróciłem zwrok od tych drzwi.Nikt nie chciał by tam wejść obiecuje wam to.

True Angel || Inazuma ElevenWhere stories live. Discover now