Prolog

25.4K 904 181
                                    


Dla wszystkich, dla których słowa stały są czymś więcej niż tuszem na kartach.

    Jako dziecko wierzyłam, że dorosłość okaże się magicznym kluczem, który otworzy drzwi do świata wolnego od lęków.
Naiwnie sądziłam, że mrok, który pochwycił mnie w swoje ramiona i ciągnął w dół zniknie, jak za skinieniem magicznej różdżki, gdy tylko rozpocznę nowy rozdział mojego życia. Teraz, kiedy ten wymarzony przeze mnie moment nadszedł uświadomiłam sobie, że nigdy nie będzie miejsca, gdzie mogłabym przed nim uciec, bo cały mrok, który tak mnie przerażał pochodził właśnie z wnętrza mnie.
Przepełniał mnie od dawna, jak cień, którego nie mogłam zignorować ani zepchnąć na margines mojego życia.

Moja podróż w dorosłość nie była taka, jaką sobie wymarzyłam; okazała się niebezpiecznym i emocjonalnym starciem, na które absolutnie nie byłam gotowa. Jednak wiedziałam, że było za późno na żale. Nie mogłam już naprawić, rzeczy, które zostały zniszczone.
Było ich zbyt wiele.

— Od czego dziś zaczniemy? — melodyjny głos Stacey Carmichael rozniósł się po jej gabinecie, jak w każde poniedziałkowe popołudnie od przeszło miesiąca.

— Nie wiem — wzruszyłam ramionami, krzyżując spojrzenie z jej piwnymi tęczówkami wlepionymi we mnie jak w obrazek — To Pani jest tu psychologiem.

Jej pomalowane na odcień burgundy usta wyciągnęły się w delikatnym uśmiechu.

— Dobrze — skinęła głową — W takim razie chcę wrócić do początku.

— Początku? — uniosłam brew.

— Odkąd stanęłaś w progu moich drzwi powtarzasz, że to jak się teraz czujesz jest twoją winą — powtórzyła moje słowa, które rozbrzmiały w tym pokoju kilka tygodni temu — Dlaczego, tak uważasz?

Mimowolne westchnięcie uleciało z moich ust w odpowiedzi na jej pytanie.
Mimo że wizyty tutaj weszły mi w nawyk nadal zastanawiałam się, jak doszło do tego, że stanęłam w jej drzwiach z nadzieją, że pomoże mi wrócić do normalności. To było naprawdę zastanawiające, zważając na to, że całe życie słyszałam, że o problemach się nie rozmawia, a je rozwiązuje możliwie jak najszybciej. A w przypadku, gdy się nie da to udaje się, że nigdy ich nie było.

— Bo jestem egoistką — odpowiedziałam, przenosząc spojrzenie zza okno.

— Egoistką? — powtórzyła — Dlaczego uważasz, że jesteś egoistką Scarlett?

Zacisnęłam dłoń na materiale rękawa bluzy, nie odrywając spojrzenia od gałęzi drzew kołyszących się na wietrze. Czasami jej pytania strasznie mnie irytowały, ale gdzieś w środku starałam się przekonać, że miały sens i że każde z nich przybliżało mnie do ruszenia naprzód czego cholernie potrzebowałam.

— Pamiętaj, że śmierć Abigail nie była twoją winą —  powiedziała, gdy moje milczenie trwało zbyt długo. Jej ton zmienił się, jakby przemawiała do dziecka, które potrzebowało uspokojenia.

— A Davida? — wyrwało mi się pod wpływem impulsu.

— Davida? — znów powtórzyła.

Te ciągle powtórzenia, które stosowała też zaczynały mnie irytować. Jakby próbowała zmusić mnie do mówienia, ale nie chciała zapytać wprost.

— Jeszcze nie doszliśmy do tej części historii — westchnęłam dostrzegając na jej twarzy subtelne zmiany, które jednak nie podpowiedziały mi nic o tym, jak odebrała moje słowa.

— A kiedy dojdziemy? — zapytała spokojnie, nie popędzając mnie, mimo że czasem chciałam, żeby to zrobiła. Nie musiałabym wtedy opowiadać wszystkiego ze szczegółami, które wpędzały mnie w jeszcze większą melancholię, której przecież chciałam się pozbyć.

— Kiedy opowiem o tym, jak poznałam Ethan'a — wyjaśniłam, dziwiąc się opanowaniu, z jakim wypowiedziałam jego imię.

Przeniosłam na nią spojrzenie, wiedząc, że zapewne zaskoczyła ją moja otwartość. Ostatnio niemal całą godzinę przesiedziałam w ciszy, ale dziś miałam niesamowicie paskudny dzień, którego nic nie mogło uratować.
Więc jeśli miałam się dobić, to właśnie uznałam to za idealny moment.

— A jesteś gotowa to zrobić? — zapytała, patrząc na mnie uważnie — Opowiesz mi o nim? O tym kim był Ethan?

Uśmiechnęłam się na jej pytanie, mimo palącego uczucia w piersi. Chyba podświadomie liczyłam, że to zrobi; że zapyta, a ja będę mogła opowiedzieć o nim wszystko, łącznie z tym, jakich okropnych rzeczy odpuściłam się próbując o nim zapomnieć, i to, że żadna z nich nie zadziałała, bo nie potrafiłam wyrzucić go ze swojego umysłu.
Może liczyłam na to, że ta rozmowa wreszcie pozwoli mi ruszyć z tego pozbawionego perspektyw miejsca, w którym się teraz znajdowałam. A może... może po prostu chciałam powspominać czas, kiedy ostatni raz czułam się wystarczająca.

— Kimś, kto przypomniał mi o tym, że mam serce, łamiąc je na tysiąc kawałków — odpowiedziałam, wiedząc, że była to odpowiedź podstawiająca wiele do interpretacji.

Kobieta siedząca naprzeciw mnie zanotowała coś w swoim notatniku, który momentami miałam ochotę wyrwać jej z rąk i podrzeć, by żadna z moich myśli, które tam się znalazła nie ujrzała światła dziennego.

— Powiesz mi co was łączyło? — zapytała, odkładając długopis.

Spuściłam wzrok, wlepiając go w czubki swoich butów, zdając sobie sprawę, że nie miałam pojęcia, jak odpowiedzieć na to pytanie.
Ethan był skomplikowany przywiązujący do siebie wymagający i oschły, a zarazem czuły i proszący. Dostrzegłam w nim coś wyjątkowo wyjątkowego, czego nie potrafiłam opisać słowami.

— Scarlett...? — nachyliła się nad dzielącym nas stolikiem.

Zamrugałam, przenosząc spojrzenie na kobietę, po czym westchnęłam, jakby odpowiedz mi ciążyła.

— Chyba się zakochałam — powiedziałam, wiedząc, że ta odpowiedź była niewystarczająca.

Prawdą było, że będąc z nim straciłam rozum, zatracając się w uczuciach, które między nami istniały. A kiedy odszedł straciłam wszystko nie mając pojęcia, jak powrócić do normalności.
Czułam się pusta. Przeżywałam życie, ale nie miałam z niego pożytku. Byłam obecna fizycznie, ale moja dusza była daleko, zatopiona w uczuciu niezadowolenia. Każdy dzień mijał, pozostawiając po sobie tylko pustkę i żal. Codzienna rutyna stawała się nieważna, a marzenia gasły jak spalone gwiazdy. Cokolwiek bym nie zrobiła to było źle. Za mało. I niewystarczająco.
Żyłam na niby, na siłę i w desperacji wytykając sobie każdy błąd i każdą porażkę. Pozwoliłam, żeby przekonanie że nie byłam warta niczego, rosło we mnie w zastraszającym tempie, sprawiając że w końcu zaakceptowałam ten przerażający fakt.

Uwierzyłam, że byłam skazana na porażkę. Od początku.

  

XX

Scarlett i Ethan powracają....

Rozdziały zaczną ukazywać pod koniec maja, gdy ogranę nieco rzeczy na studiach ❤️

Lost ParadiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz