— Jak to? Słyszałeś coś więcej?

    Ta wiadomość była jeszcze boleśniejszym ciosem niż roztrzaskanie mi ręki w liceum, czy strzeleniem w twarz przez samego Jimina. Czułem jak drżące dłonie mimowolnie zaciskają się na desce biurka.

    — Nie. Pomyślałem, że ta wiadomość może być dla pana ważna... W końcu to była dość spora kłótnia — odrzekł, kłaniając się. — Nie będę już przeszkadzał.

    — Dziękuję Taehyung. Niech Soo Jin przyjdzie jutro do szkoły, a teraz uciekaj na lekcje.

    Chłopak pognał do wyjścia, a ja nie wiedząc co myśleć zgarnąłem rzeczy aby wrócić do pokoju nauczycielskiego. O co może chodzić z tym pierdolonym szpitalem. Co mogło się stać? Nie wybaczę sobie, nie czegoś takiego.

    Zawsze stawiam na najgorsze, ale teraz nie mam pojęcia co myśleć. Korzystając z przerwy odniosłem dziennik, zgarniając przy okazji kurtkę z pokoju nauczycielskiego. Tym razem jeden papieros mnie nie uspokoi.

    Nic, póki nie zdobędę jego adresu. A Hoseok musi mi w tym pomóc.

Jimin

    Ten poranek, choć bardziej odpowiednim słowem byłoby popołudnie, zdecydowanie nie należał do najprzyjemniejszych ani najspokojniejszych, choć z zewnątrz wszystko wskazywało na coś zupełnie przeciwnego. Sam nie wiem, w którym momencie postanowiłem zrezygnować ze śniadania, siadając w salonie i kończąc zaczętą ostatniego wieczoru butelkę mocnego trunku. Przecież z własnego doświadczenia wiedziałem, że picie na pusty żołądek może się źle skończyć, a mimo wszystko i tak postąpiłem tak lekkomyślnie.

    Nawet nie liczyłem, ile szklanek miałem za sobą ani ile razy zawieszałem wzrok na bursztynowej cieczy, rozmyślając nad sobą, swoim zachowaniem, przeszłością i słowami, które z różnych powodów zapadły mi w pamięć. I tak zapewne gdzieś w trakcie przestałbym to robić, zapominając tak dobrze mi znanego ciągu liczb, który znalazł swoje miejsce w moim sercu już dawno temu.

    Westchnąłem kolejny raz tego dnia, przenosząc zmęczony wzrok za okno. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy jedyne, co ujrzałem, to rzucane przez uliczną lampę światło, które delikatnie, jakby niepewnie wkradało się do mojego mieszkania przez niedbale zasłonięte okno. Niczym złodziej, czekający jedynie aż moje powieki same opadną, a on wtedy bez przeszkód będzie w stanie wypełnić kilka najbliższych godzin w moim życiu lękiem.

    Nawet nie wiem, kiedy ten czas mija, wręcz przelatując mi przez palce niczym woda. Tak bardzo chciałbym go zatrzymać, na chwilę stanąć w miejscu i poczuć, że to nie ja postanowiłem rozejrzeć się dookoła, lecz że to cały świat dostał kilka sekund na upragniony odpoczynek. Gdyby było to możliwe, myślę, że nawet pokusiłbym się o cofnięcie w czasie do kilku nieludzko bolesnych chwil, które ukształtowały mnie na takiego człowieka, jakim teraz jestem. Wiem, że takim sposobem byłbym zupełnie inny, pewnie postrzegany zupełnie inaczej, jednak byłem w stanie się poświęcić, by tylko wymazać ze swojej pamięci te męczące obrazy, które przywołane zostały w tak brutalny sposób. Jakby ten przeklęty humanista po prostu oblał je rzucającą się w oczy farbą, patrząc, jak ponownie wszystkie kontury stają się widoczne.

    Westchnąłem, przeczesując już swoje niezbyt świeże włosy. Wczorajszego wieczoru całkowicie zrezygnowałem z ich mycia, uważając to za bezsensowne, skoro i tak nie planowałem żadnego wyjścia. Zresztą nie miałem kompletnie siły, i tak umycie całego ciała kosztowało mnie wiele wysiłku. Sam nie wiem, czym dokładnie byłem tak wykończony, lecz wystarczyło, bym zetknął swoją niebywale ciężką głowę z przyjemnie miękką poduszką, bym w sekundę znalazł się w zupełnie innym świecie. Choć może to było spowodowane po prostu alkoholem?

TEACHER IN LUV │ KOOKMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz