I

5.4K 394 215
                                    

Rozdział I - czyli festyn oraz pełne doznań poznanie. 

Jungkook

    Busan znacznie różniło się od mojego poprzedniego miejsca zamieszkania. Nigdy nie miałem szansy na swobodne wyjście czy posłuchanie agresywnego stukotu deszczu o szybę balkonowych drzwi. Marzyłem wręcz o leżeniu na podłodze, podsłuchując tego rytuału natury. Romans między oszalałym podmuchem wiatru czy dudniącymi błyskawicami stał się dla mnie uzależnieniem. Pragnąłem odprawiać ten obrządek w każdy ulewny dzień czy noc, mogąc pozwolić sobie na dodatkową melodię zakomponowaną przez utalentowanego wokalistę zespołu Muse. Niestety, nawet Matthew Bellamy nie dał rady ukoić mojego cierpienia, przez co zmuszony do ucieczki przed bezdusznym światem wylądowałem tu – nad busańskim morzem, kupując mieszkanie na ulicy, która była wręcz sąsiadką przepięknej plaży. 

    Stolica to istny ciąg nieszczęść, a symultaniczne sytuację samobójstw wśród młodzieży mojej placówki przerosły mnie. Za dużo osób żegnałem, przez co wybrałem najrozsądniejsze z rozwiązań. Przynajmniej dzięki temu odnowiłem starą znajomość jeszcze z czasów liceum, kiedy to wraz z Hoseokiem szaleliśmy w najlepsze.

    Ale to innym razem. 

    Kończąc studia pedagogiczne nie spodziewałem się nauczania w większości młodzieży licealnej. To był jeden z najgorszych okresów, tak samo jak gimnazjum. Wszyscy przez to przechodzili, męcząc rodziców czy przyjaciół swoim buntem. Samookaleczenie, używki, wagary, pierwsze gówniarskie miłostki czy też bójki – wszystko to było ukryte pod powłoką idealnych dzieci, muszących być najlepszymi aby dostać się na odpowiednie uczelnie. Presja dość istotnie odbiła się zarówno na ich psychice, jak i na mojej. Dlatego też znalazłem się tu, w tym pięknym mieście, chcąc uczyć humanistyki. 

    Mam zamiar wprowadzić nowe wartości na tej lekcji, ucząc ich nie tylko na bazie samej podstawy programowej. Chce aby byli ludźmi z wiarą czy etyką w naszym katastrofalnym społeczeństwie. 

    Muszą dawać radę samemu, licząc tylko na siebie. Wierzę, że pokończą szkoły mogąc w spokoju wyjechać, bądź spełniać marzenia. Będę wspierał ich z całych sił, pomimo własnych szkolnych doświadczeń. 

    Tak jak wspomniałem wcześniej, Jung Hoseok jako kumpel był niezawodny. Już tego samego dnia zadzwonił do dyrektora, chcąc abym przeprowadził z nim rozmowę. Ufał swojemu pracownikowi, dzięki czemu udałem się do placówki uzgodnić formalności czy też zasady prywatnej szkoły. Tego roku przyszło za dużo uczniów, przez co utworzyli klasę więcej. Chętnie podejmę się wyzwania okiełznania dwóch pierwszych klas oraz kilku drugich. 

    — Cholera — warknąłem, podnosząc upuszczoną wcześniej książkę. 

    Nie potrafiłem normalnie funkcjonować, słysząc dudniące nieopodal melodie. Bowiem w mojej spokojnej dzielnicy postanowili urządzić festyn, przez co spokój poszedł w niepamięć. 

    Miałem zamiar wybrać się na niego samotnie, ale to dopiero za pół godziny. Oczekiwałem tylko końca ulubionego serialu w moim jeszcze praktycznie pustym mieszkaniu. 

    Zdążyłem jedynie zakupić kilka elementów meblowych czy elektronicznych. Kuchnia nadal stała pod wielkim znakiem zapytania, ale pieniędzy mi nie brakowało. Jutro wypełnię pusty obszar kwotą ze sprzedaży poprzedniego domku po rodzicach. Przynajmniej posiadałem biurko do pracy oraz miękkie łóżko. 

    Szykując się na ową zabawę dość szybko wykonałem rutynowe czynności, zamykając na koniec drzwi wejściowe. Jeden porządny wdech, po czym schodami powędrowałem ku wyjściu z klatki bloku. Z daleka już dostrzegłem szalejący tłum wśród rozłożonych namiotów czy ogromnej sceny. 

TEACHER IN LUV │ KOOKMINWhere stories live. Discover now