VI

2.9K 303 274
                                    

Rozdział VI — czyli zbyt wiele uczuć. 

Jimin

    Sam nie wiem, dlaczego tego ranka byłem aż tak zirytowany. Nawet droga do pracy w pewnym momencie podnosiła mi ciśnienie do tego stopnia, że zaciskałem dłonie z całych sił, by tylko w nikogo nie uderzyć ani nie zacząć przeklinać.

    Tak naprawdę powodów mogło być kilka. Od po prostu złego humoru, który pojawił się znikąd, po tego przeklętego humanistę, który będąc zaledwie pełne dwa dni w tej placówce sprawiał, że dostawałem białej gorączki. Już sam widok jego twarzy wystarczył, abym wyszedł z pokoju nauczycielskiego, trzaskając drzwiami i robiąc kartkówki uczniom.

    Wszystko się na nich odbijało i sam mogłem to otwarcie powiedzieć. Jednak nie będę udawał, że jestem oazą spokoju, kiedy w środku mnie szalał sztorm wywołany głupkowatym uśmiechem czy denerwującymi zdaniami, nawiązującymi do naszej relacji ze strony tego człowieka. Kto normalny w takiej sytuacji pozostawałby obojętny?

    Do tego mój dotychczasowy spokój cały czas był zaburzany, a po okresie, kiedy ja chodziłem do szkoły, mam dość tego, że wciąż coś dookoła mnie się dzieje. Teraz chciałbym, aby każdy zajął się sobą, swoimi sprawami, swoimi sprawdzianami i przestał cokolwiek wprowadzać bądź zabierać z mojego życia. Chyba nie było to trudne, prawda?

    Wszedłem na teren szkoły, odpowiadając kilku uczniom, którzy akurat mnie mijali, pędząc do szkoły, by tylko zdążyć odwiesić kurtki i kto wie, może nawet spisać zadanie domowe.

    Przeczesałem swoje czarne włosy, które roztrzepał chłodny wiatr i rozejrzałem się, widząc zaraz, jak Jeon rozmawia z Taehyungiem, głaszcząc go po głowie. Może i był to zwyczajny gest, jednak wyglądało to naprawdę dziwnie, gdy patrzyli na siebie w taki sposób. Jakby byli naprawdę blisko. O wiele bliżej, niż uczeń z nauczycielem. Choć wiem, że Tae nie wdałby się w romans z jakimkolwiek pedagogiem, a zwłaszcza w tym liceum, to dlaczego by nie utrudnić życia humaniście, stawiając go przed takimi oskarżeniami?

    Gdy tylko Kim odszedł, zostawiając swojego nauczyciela samego, podszedłem do mężczyzny, zakładając ręce na klatce piersiowej.

    — Nie wiesz, że romans z uczniami jest zakazany w szkole? — zapytałem, gdy ten stał już tyłem do mnie, gotowy do wejścia do budynku. Gdy tylko usłyszał mój głos, odwrócił się w odpowiednią stronę ze zmarszczonymi brwiami.

    — Nie rozumiem — odpowiedział, delikatnie kręcąc głową na boki.

    — Jesteś tu dopiero trzeci dzień, a już wdajesz się w dziwne relacje z Taehyungiem.

    Byłem ciekawy w sumie, czy zareagowałbym tak samo, gdyby chodziło o innego ucznia. Tae jest mi poniekąd bliski, bo jest spokrewniony z Namjoonem i gdy jest u swojego wujka, czasem ich odwiedzam. Co prawda wygląda wtedy, jakby czuł się niekomfortowo, ale co mogłem na to poradzić? Nie pokażę się mu z innej strony, bo jednak jest moim uczniem i nie powinniśmy się spoufalać. Kto wie, może gdy skończy liceum, kiedyś razem z Namem wypijemy coś i porozmawiamy na spokojnie, bez zbędnego stresu.

    — Och, nie musisz być aż taki zazdrosny o ucznia.

    I w tym momencie coś we mnie pękło. Sam nie jestem pewnym, co dokładnie, ale jego zadziorny i pewny siebie uśmieszek, który wdarł się na jego usta zirytował mnie do tego stopnia, że nie potrafiłem się powstrzymać. Zresztą od kilku dni świerzbiła mnie ręka.

    Bez zawahania uderzyłem go otwartą dłonią w policzek, nie starając się zrobić tego delikatnie. To i tak nie było nawet w połowie tak mocne, jak bardzo mnie zirytował w przeciągu tych kilku dni, ale głupio by było, gdyby nauczyciel przyszedł na lekcje z aż tak spuchniętym policzkiem, prawda?

TEACHER IN LUV │ KOOKMINWhere stories live. Discover now