Rozdział 9. Rafael?

1.3K 63 7
                                    

Dochodziła 3 nad ranem, kiedy drzwi otworzyły się i stanął w nich Magnus. Momentalnie zauważyłam jego zmęczenie. Zatrzasnął drzwi i usiadł obok mnie na kanapie z głośnym westchnięciem. Przetarł zmęczoną twarz i spojrzał na mnie.
- Jeszcze nie śpisz? - ciszę przerwał jego cichy głos.
- Czekałam aż wrócisz- pokiwał delikatnie głową, patrząc zamyślonym wzrokiem przed siebie- Idź spać, nie wyglądasz najlepiej.
-Mam się obrazić? - mimo zmęczenia humor nigdy go nie opuszczał. Podniosłam delikatnie kącik ust. Czarownik wstał i spojrzał na mnie z podniesioną brwią. - A ty nie idziesz spać?
- Nie jestem zmęczona. Dobranoc- powiedziałam, nim zniknął w swojej sypialni. Spojrzałam na okno. Całe miasto było oświetlone białym światłem księżyca. Nie miałam zbytnio co robić tak wcześnie rano. Po krótkim zastanowieniu poszłam do swojego pokoju i chwyciłam pierwszą z brzegu książkę na półce. Przysunęłam ogromną pufe bliżej okna, aby oglądać widoki za oknem. Książka niesamowicie mnie wciągnęła, przeczytałam ją całą bez żadnej przerwy. Zamknęłam skonczoną książkę i rzuciłam ją na łóżko, wzdychając głośno. Dochodziła dopiero 7, Magnus będzie pewnie spał do południa. Podeszłam do szafy i chwyciłam pierwszą z brzegu sukienkę, po czym wolnym krokiem poszłam do łazienki. Po krótkim prysznicu ubralam się w przygotowane rzeczy i rozczesałam włosy i ruszyłam do kuchni. Zegar wiszący na ścianie wskazywał dopiero 7:45. Nie miałam zbytnio co robić. Pokręciłam się trochę po mieszkaniu, po czym postanowiłam przejść się po mieście, tak nie miałam nic lepszego do roboty. Szybko ubrałam swoją ulubioną pelerynę z kapturem, po czym zostawiłam kartkę Magnusowi. Po chwili szłam już zimnym chodnikiem. Z przyzwyczajenia nadal nie nosiłam żadnych butów, ani skarpetek. Z tego powodu nieraz ludzie dziwnie mi się przyglądali, ale ignorowałam ich spojrzenia. Spojrzałam na pobliskie budynki, wszystkie były w miarę takiej samej wysokości. Nagle wpadłam na pewien pomysł. Często w moim królestwie skakalam po dachach budynków, uwielbiałam to uczucie. Rodzice zawsze mi tego zakazywali, mówili, że to bardzo niebezpieczne i w końcu sobie coś poważnego zrobię. Mimo to nadal to robiłam, nieraz wymykałam się z pokoju wcześnie rano, aby rodzice się nie dowiedzieli. Uśmiechnęłam się delikatnie na to wspomnienie. Weszłam w uliczkę między dwoma budynkami, widząc na jednej ze ścian metalową drabinę prowadzącą na dach. Nie wyglądała zbyt stabilnie, powoli do niej podeszłam, kiedy poczułam lekki ból w nodze. Spojrzałam w dół. Nie zauważyłam rozbitej butelki. Westchnęłam cicho i usiadłam na ziemi, uważając na szkło. Spojrzałam na moją stopę. Miałam małą ranke, z której płynęła stróżka krwi. Jak najdelikatniej wyciągnęłam kawałek szkła, odrzucając go w bok. Chyba jednak powinnam zacząć nosić te buty.
- Oj, ktoś tu się skaleczył- usłyszałam cichy śmiech. Rozejrzałam się naokoło, szukając właścicielki głosu. Po chwili zauważyłam szczupłą blondynkę opierającą się o ścianę naprzeciwko. Wzięłam głęboki wdech. To wampir... Blondynka zaczęła powoli do mnie podchodzić, szybko wstałam na proste nogi, przyglądając jej się w skupieniu. Uśmiechnęła się, ukazując swoje białe kły. Wzięła głęboki wdech, przymykajac oczy.
- Twoja krew pachnie nieziemsko- zaśmiała się, stając blisko mnie. Przejechała paznokciem po mojej szyi. Nie ruszyłam się nawet o milimetr, wiedziałam, że nie da rady nic mi zrobić. Moją rękę otoczyła jasnoniebieska mgła. Wampir chciał się na mnie rzucić, jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić ktoś rzucił się na nią, przygniatając do ziemi. Mężczyzna podał jej coś, dzięki czemu zasnęła. Kolejny wampir, ale zapach wydawał mi sie niezwykle znajomy. Mężczyzna wstał, po czym obrócił się w moją stronę przeczesujac ciemne włosy. Nagle sobie przypomniałam.
-Rafael?- zapytałam, podchodząc krok bliżej. Przyglądał mi się chwilę, po czym uśmiechnął się szeroko.
- Meirielle! - powiedział wesoło, nie mogąc się powstrzymać podbiegłam do niego, przytulajac go. Ten podniósł mnie i obrócił kilka razy wokół własnej osi. Zaczęłam się głośno śmiać. Po chwili odstawił mnie na ziemię. Spojrzałam na jego twarz. W oczach zauważyłam wesołe iskierki, na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Stęskniłam się za tobą - powiedziałam z uśmiechem, po czym przyjrzałam mu sie- Nic się nie zmieniłeś.
-Za to ty urosłaś. Już nie jesteś małym skrzatem. Chociaż w sumie... - dźgnełam go palcem w żebra, na co się zaśmiał. - Co tu robisz?
Mój uśmiech momentalnie zniknął. Rafael gdy to zauważył położył mi swoją zimną dłoń na ramieniu. W skrócie opowiedziałam mu co się stało w przeciągu kilku ostatnich dni. Gdy skończyłam mówić przytulił mnie mocno, głaszcząc po plecach.
- Przykro mi, Mei- uśmiechnęłam sie delikatnie, słysząc to przezwisko. Gdy go ostatnio widziałam stwierdził, że moje imię jest za długie i trzeba je skrócić. Odkleiłam się od niego, posyłając mu szeroki uśmiech.
- Co ty na to, aby iść ze mną do hotelu DuMort? - pokiwałam energicznie głową, na co się uśmiechnął. Po chwili rozejrzałam się w boki.
- Tylko jest malutki problem- powiedziałam po chwili, patrząc na twarz ciemnowłosego. Spojrzał na mnie z podniesioną brwią, wskazałam głową na ulicę. Tak długo tu byliśmy, że słońce całkowicie oswietlało ulicę. Rafael widocznie się tym zmartwił. Rozejrzał się naokoło, szukając innej drogi. Zaśmiałam się z jego spanikowanego wyrazu twarzy, po czym zrobiłam ręką ogromne koło w powietrzu, a po chwili pojawił sie portal. Wskazałam mu zadowolona moje dzieło. Chciał już przejść na drugą stronę, jednak zatrzymałam go.
-Nie zapomniałeś o czymś? - zapytałam, kiwając głową w stronę nieprzytomnej blondynki. Szybko pobiegł do niej, po czym wziął ją na ręce. Razem przeszliśmy przez portal.
***

Last of All | shadowhunters ffWhere stories live. Discover now