Chapter 5

1.2K 90 0
                                    

Kara POV:

Na pewno nikt kto obudzi się ze śpiączki to pierwsze co chce usłyszeć to jak jedna osoba, na której jej zależy uważa, że nie może ufać drugiej, która również jest bliska twojemu serce.

Nie rozumiałam zachowania Alex. Przez ostatni czas ani razu nie pokazała mi, że ma problem z Leną a wręcz odwrotnie, wydawało się, że nawet ją polubiła ale najwidoczniej pozory mylą. Moja siostra nie musiała ufać Lenie ale wolałabym żeby nie traktowała jej jak wroga. Jeśli wróciłaby do takiego traktowania kobiety to bym się na niej zawiodła.

-Hej Jess.. - Uśmiechnęłam się do kobiety, która siedziała za biurkiem.-Lena jest u siebie?

-Witaj Kara. Pani Luthor ma spotkanie ale dopiero za godzinę, więc na razie jest wolna. Mam ją powiadomić o twoim przyjściu?

-Nie, chcę jej zrobić niespodziankę.

Sekretarka Leny kiwnęła głową z uśmiechem a ja ruszyłam w stronę gabinetu kobiety. Przed wejściem do środka wzięłam głęboki oddech. Miałam lekkie obawy jak zareaguje gdy ją zobaczę. W końcu będąc w śpiączce trafiłam do miejsca gdzie Lena była moją żoną, więc bałam się jak się zacznę zachowywać względem niej.

-Jess odwołaj moje kolejne spotkanie. - Odezwała się Lena gdy tylko weszłam do środka. Kobieta stała tyłem do mnie, wyglądając na miasto przez duże okna.

-Jak wyjdę to jej przekażę. - Zielonooka odwróciła się od razu w moją stronę jak tylko usłyszała mój głos.-Hej Lena...

-Kara..? - Na jej ustach pojawił się piękny, szeroki uśmiech, który sprawiał, że kolana mi miękły.-Kiedy wróciłaś?

-Rano. - Uśmiechnęłam się lekko, drapiąc po karku nie za bardzo pewna o czym mówi kobieta ale byłam pewna, że chodzi o coś o czym powiedziała jej Alex.-Mam nadzieje, że ci nie przeszkadzam.

-Ty nigdy. - Podeszła do kanapy, na której usiadła a ja od razu zajęłam miejsce koło niej.-Alex powiedziała, że musiałaś odpocząć bo w twoim życiu dużo się teraz dzieje. Mam nadzieje, że ci się udało trochę odetchnąć.

-I to bardzo. - Kiwnęłam głową, poprawiając okulary.-Ale muszę przyznać, że tęskniłam.

Kobieta skupiła na mnie spojrzenie swoich soczyście zielonych oczu, sprawiając, że poczułam gorąc na policzkach jak i na szyi.

-Też tęskniłam. - Przyznała po chwili i delikatnie się do mnie zbliżyła.-Następnym razem daj znać, że wyjeżdżasz żebym się nie martwiła.

-Zapamiętam.

Lena uniosła lekko rękę i nie odrywając ode mnie wzroku, ułożyła ją na mojej dłoni i zaczęła ją delikatnie pocierać kciukiem. Przez mój kręgosłup przeszły dreszcze ale starałam się nie dać nic po sobie poznać.

-Wiesz coś na temat Supergirl? - Spytała po paru chwilach ciszy a w jej oczach pojawiła się troska.-Uratowała mi życie i muszę mieć pewność, że z nią wszystko w porządku.

-Jest dobrze.. - Zaczęłam powoli.-Znaczy jest już lepiej. Było źle ale już się pozbierała. Od jutra powinna wrócić do swoich obowiązków, ratowania National City.

-Może powinna sobie zrobić wolne. - Westchnęła Lena, która wyglądała jakby nad czymś mocno się zastanawiała.

-Co masz na myśli?

-Chodzi mi o to, że Supergirl codziennie ryzykuje swoje życie dla ludzi i jestem pewna, że ani razu nie pomyślała o sobie. Ale co z jej życiem osobistym? Co z jej rodziną? Co z chłopakiem czy dziewczyną, z którym bądź którą jest? Wydaje mi się, że przydało by się jej tak z tydzień wolnego od heroicznego życia. A ty co myślisz?

-Myślę, że.. - Zacięłam się nie pewna co powiedzieć. Miała rację mówiąc, że nigdy nie myślałam o sobie bo dla mnie najważniejsi są ludzie i miasto, w którym mieszkam.-Uważam, że potrafi to połączyć. W końcu nie bez powodu nazywają ją Supergirl, co nie?

-Może masz racje. - Uśmiechnęła się delikatnie ale po jej minie widziałam, że nie jest do końca przekonana.

Odwróciłam wzrok na ogromne okno a po moim ciele rozlało się miłe ciepło na myśl, że Lena się o mnie martwi, znaczy martwi się o Supergirl ale ja nią jestem, więc martwi się o mnie. Niestety nie potrafiłabym odwrócić się plecami do ludzi, którzy potrzebowali by pomocy tylko po to żeby sobie odpocząć, nie jestem taka.

-Kara..? - Popatrzyłam na Lenę i kiwnęłam głową by mówiła.-Tak sobie myślałam, że może zechciałabyś...

Nagle usłyszałyśmy huk, który przerwał kobiecie wypowiedź. Odwróciłyśmy się w stronę drzwi w momencie gdy trzech mężczyzn z pistoletami wpadło do jej biura z wrednymi uśmiechami na ustach. Od razu moje serce zaczęło bić szybciej w piersi a przyśpieszyło gdy tylko poczułam jak Lena złapała mnie za dłoń i ją ścisnęła.

-Witam pani Luthor i jej blond koleżankę. - Weszli głębiej celując do nas z broni.-Mam nadzieje, że w niczym nie przeszkodziliśmy a jak nawet to niezbyt nas to interesuje.

-Kim jesteście?

-Kimś kto wykonuje polecenia i nie zadaje pytań bo za gadanie nie ma płacone Luthor, więc ruszcie swoje tyłeczki, bo pójdziecie z nami.

Ledwo co odzyskałam przytomność a znów wpadam w kłopoty. Supergirl nawet jakby chciała sobie zrobić wolne to by nie mogła.

My Red Sun ✔Where stories live. Discover now