— Soo Jin, proszę wróć do swojej ławki.

    Ta przerażona spojrzała na mnie z rozszerzonymi oczyma, przełykając ślinę. Powtórzyłem to samo zdanie, próbując jak najłagodniej odprowadzić ją wzrokiem na miejsce. Widziałem jak dziewczęce plecy osztywniałe wyginają się raz w jedną, to w drugą stronę.

    Przewidując cały przebieg zdarzenia, słusznie odczułem mocny uścisk na ramieniu. Wściekły Park wyprowadził mnie przed klasę, a ja... Pierwszy raz miałem gdzieś to czy jest na mnie zdenerwowany czy nie. Czerwona ze złości twarz nauczyciela tylko podsycała to wspomnienie, doprowadzając mnie do skrajnej bolączki. 

Jimin

    Od samego początku lekcji ta klasa pokazywała, jak marnie jest przygotowana i ile musi nadrobić, by zrozumieć najprostsze działania. Uczniowie byli grzeczni, nie mogłem się nie zgodzić, dlatego czasem powtarzałem swoje czynności na danym przykładzie kilka razy. Jednak to na nic, bo gdy tylko ktoś podchodził do tablicy, nie potrafił kompletnie nic. Zupełnie, jakbym mówił to do samego siebie, powtarzając sobie materiał.

    To było potwornie irytujące, bo nie ukrywam, czułem się po prostu ignorowany. Miałem wrażenie, że te wpatrzone we mnie pary oczu to było jedynie złudzenie, a każdy z nich biegał gdzieś między chmurami ze swoim idolem czy inną gwiazdą. Rozumiem to, że są w klasie humanistycznej, ale czy chcą, czy nie, muszą pisać egzamin końcowy z matematyki, który nie obejmuje tylko ostatniego tematu, z którego i tak nic nie pamiętali. To zbiór wiadomości, które powtarzali na lekcjach jak i w pewnym sensie pokazanie innym nauczycielom, jak idzie danemu pedagogowi na lekcjach.

    Od zawsze uczniowie, którzy trafili pod moje skrzydła, mieli dobre wyniki, a przynajmniej zdawali.

    I nie mogłem dalej przymykać oka na to, jak Soojin nie zna podstawowych wzorów, a zapytana o to, co robiła na poprzedniej lekcji, spuszczała głowę. Wiem, że jest ambitna i cicha, ale co z tego, skoro nie wywiązuje się z obowiązków? Jeżeli tego nie rozumie, zawsze może przyjść do mnie na kółko, prosząc, bym wytłumaczył wszystko jeszcze raz.

    Nie mam zamiaru prowadzić tych dzieciaków za rękę. Nie w liceum. Są już na tyle dorośli, by wiedzieć, jakie podjąć działania, by wyjść na prostą lub chociażby uniknąć kary.

    Powiedziałem poważnie, że ma odłożyć kredę i klęknąć w kącie, unosząc dłonie do góry. Dopowiedziałem również, że ma nad sobą pomyśleć i wziąć się do roboty, bo sama obecność na lekcji nie starczy, a ja nie potrzebuje uczniów jedynie fizycznie na moim przedmiocie, ale i umysłowo.

    I wszystko byłoby dobrze, lekcja niespiesznie zbliżała się do końca, a dziewczyna coraz bardziej drżała, podczas gdy inni wykonywali w ciszy zadania na tablicy oraz w swoich zeszytach. Czasem ciszę przerywał jedynie szloch uczennicy, który za wszelką cenę próbowała stłumić. Chociaż tyle, że stara się nie przeszkadzać.

    Ale słowem klucz jest "byłoby", bo oczywiście musiał pojawić się ten przeklęty humanista, który zaczął ingerować w moją lekcję, skrócając Soojin jej karę, na którą sama sobie zapracowała.

    Byłem wściekły i nawet nie zamierzałem tego ukrywać, z czerwoną twarzą wypychając go z klasy.

    — Co ty wyprawiasz, do jasnej cholery? — warknąłem zdenerwowany, starając się nie krzyczeć. Przecież inni nauczyciele jak i uczniowie również mają lekcję na tym piętrze, nie mam zamiaru im przeszkadzać. Szanuję pracę innych w porównaniu do tego człowieka.

    — Co ja wyprawiam? To ja powinienem zadać to samo pytanie tobie. Widziałeś w jakim była stanie? — odpowiedział w miarę spokojnie, jakby obojętnie, lecz słychać było u niego irytację i troskę.

TEACHER IN LUV │ KOOKMINWhere stories live. Discover now