Lekarstwo na samopoczucie

4.4K 500 50
                                    

Fotografia odnalazła azyl wewnątrz kieszeni należącej do kombinezonu Taehyunga, kolorem nie różniącego się od karmelizowanej mandarynki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Fotografia odnalazła azyl wewnątrz kieszeni należącej do kombinezonu Taehyunga, kolorem nie różniącego się od karmelizowanej mandarynki. Szczelnie okupowała metry kwadratowe, zasypiając w niekończonej się oceanicznej głębi, a myśli kreowały wianuszek dookoła retrospekcji poprzedniej doby. Chryste, on naprawdę oddał się swojej inspiracji. Tylko dlaczego jedzenie tak ciężko przelatywało mu przez przełyk? W połowie surowa, soczysta wołowina dumnie okupowała wnętrze Kima czekając tylko na swoją kolej przetrawienia, a lukrowy blondyn kłamałby, gdyby przyznał, iż nie czuje się obserwowany. Blikujące, seraficzne aureole wręcz wywiercały w nim filigranowe kratery, gdy Tae zwrócił uwagę na kompana z celi Jungkooka. Chłopiec kruchszy od niego, przypominający smutną, osieroconą balerinę w kółko kręcącą się na wieczność w pozytywce ściskał widelec, by za chwilę gorączkowo wbić go w tanią, puchnącą od smrodku szynkę. Czuł gniew, Kim zaś niepewność. Odbił mu Jungkooka? Było kogo odbijać?

Czubek chyba dawno nie miał fiuta w mordzie, jakby mógł zabijać wzrokiem, to już byś wąchał kwiatki ─ Yoongi zwrócił się do Taehyunga, ściskając potężne udo Hoseoka, który ucałował muszelkę jego rumianego ucha. Ten widok sprawił, iż bohater poczuł się lżej, jakby lewitował nad chmurami wykreowanymi z łabędzich piór.

Może mu coś wpadło do oka ─ zażartował Szybki, śmiejąc się histerycznie, a reszta okupantów tego samego stolika wymieniła spojrzeniami. Zazwyczaj nikt go nie odganiał, jeśli nie musiał, wszyscy ignorowali jego beznadziejny humor i zniszczony umysł.

Jungkook natomiast obejmował Taehyunga, który siedział na jego kolanach, utrzymując wykonturowaną facjatę wbitą w klatkę piersiową. Lubił ciepło wytwarzane przez starszego, uspokajało go niczym ulubiona kołderka niemowlaka z ilustracją świni tańczących na rurze.

Co jest, Kook? Nie zareagujesz? Czy immunitet nie chroni przed popierdolonymi słodziakami? ─ zapytał Hoseok, idealnie zdając sobie sprawę, iż igra z ogniem. Taehyung spojrzał w dół na kruczowłosy łeb, acz mężczyzna uwodzony przez sierp księżyca nie drgnął.

Bracie? ─ odezwał się Namjoon.

To kiedy wychodzisz, Tae? ─ zapytał w końcu, kompletnie zmieniając temat. Wszyscy ucichli, a likierowy blondyn wbił krystalicznie czyste szkliwo w pączek różanej wargi. ─ Hm? Pochwal się.

A wy nie chodzicie na przepustki? ─ zadał pytanie Kim, czując jak szorstkie palce Jeona zaciskają się mocniej na migoczącej kryształami gwiazd skórze pod kombinezonem. Chciał zmienić temat, nie sądził, że ta rozmowa może dobrze się skończyć. ─ Misiek?

No ja czasem chodzę ─ odparł, drapiąc się po szyi, lecz szybko zamilkł, napotykając gniewne spojrzenie Jungkooka, gotowe zamknąć go na wieki.

Pytałem o coś, więc mnie nie zbywaj ─ warknął, Kim zaś przeniósł wzrok na własne, pudrowe paznokcie.

Prawda jest taka, że nie wiem, Jungkook, okej? Nie mam pojęcia. Kris... mój kuzyn adwokat znalazł świadka i przy następnej wizycie matki dowiem się, co z rozprawą ─ odpowiedział, czując na sobie wzrok wszelkich towarzyszów. Nawet Seokjin, który do tej pory mówił do siebie, przymknął jadaczkę. Więzienie bez Kima? Dziwnie to brzmiało.

˹Be My Bitch And I'll Protect You˼ ✧ ᵛᵏᵒᵒᵏWhere stories live. Discover now