Droga zajęła jakieś maks piętnaście minut przez stanie na długich światłach w mieście

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Droga zajęła jakieś maks piętnaście minut przez stanie na długich światłach w mieście. Mężczyzna odprowadził Cię pod same drzwi akademika.
- Miło było Cię poznać, chociaż wciąż nie znam Twojego imienia - uśmiechnął się, jakby wyczekiwał, że mu je zdradzisz.
- Jeżeli się postarasz to się dowiesz - uśmiechnęłaś się wrednie. - Dziękuję za towarzystwo, ale mam trochę nauki na jutrzejsze wykłady.
- Domyślam się. Nie będę już zawracał głowy! Do zobaczenia, Bezimienna - zaraz odwrócił się z tym pięknym uśmiechem i poszedł w nieznane. Widziałaś jak jego sylwetka znika w oddali wśród innych ludzi. Pokręciłaś głową i weszłaś do środka, bo jednak było zimno. Później już tylko na odpowiednie piętro i byłaś w swoim małym pokoiku. Rzuciłaś się na łóżko, chowając głowę w poduszce. Chciałaś zapomnieć o żenujących sytuacjach z panem Kimem w roli głównej.

 Chciałaś zapomnieć o żenujących sytuacjach z panem Kimem w roli głównej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Weekend spędziłaś w akademiku. Zrobiłaś porządki w pokoju, porozmawiałaś trochę z rodzicami przez kamerkę (co rzadko się zdarzało od Twojego przyjazdu do Korei). Spędziłaś też troszeczkę czasu z Taehyungiem, który cierpiał na brak atencji innych swoich znajomych. Wiedziałaś, że ta żywa duszyczka nie potrafi usiedzieć sama, potrzebuje towarzystwa, rozmowy. Więc jak miałaś zostawić go samego sobie, kiedy nalegał na obejrzenie jakiegoś filmu przy akompaniamencie małych kanapeczek i odrobiny ulubionej czekolady?
W poniedziałek miałaś zajęcia na ósmą rano. Po wolnym weekendzie wręcz nie chciało się biec na kilkugodzinne, arcyciekawe wykłady. Niestety mus to mus i mimo wszystko musiałaś wygrzebać się spod cieplutkiej kołderki, wykonać poranny rytuał i wyruszyć na zajęcia. Wyprawa ta była niczym wyścig po jakieś trofeum, bo bus miejski spóźnił się więcej niż miał w zwyczaju, co w rezultacie przyniosło poranną przebieżkę na jakże cudowny uniwersytet. W międzyczasie łapałaś swoje notatki, z których jeszcze powtarzałaś materiał i przeklinałaś poniedziałek jak większość ludzi na świecie. Weszłaś jednak do sali jeszcze chwilę przed odpowiednim czasem. Zaraz poszłaś na swoje miejsce. Ku Twojemu zaskoczeniu na blacie znajdował się kubeczek z jakąś żółtą karteczką. Zmarszczyłaś czoło nie spodziewając się takich rzeczy z samego rana w znienawidzony dzień tygodnia. Nie siadając odlepiłaś karteczkę samoprzylepną i zaczęłaś czytać.

"Przeze mnie Twoja kawa wylądowała na moich butach, a jako że nie miałaś dla mnie czasu to postanowiłem Ci ją odkupić. Nie wiem jaką lubisz, ani nic, bo w sumie się nie znamy. Ale mam nadzieję, że lubisz chociaż trochę karmelowe Latte! Z pewnością nie jest tak samo pyszne jakie Ty robisz, ale nie będę Cię prosił o zrobienia dla siebie samej kawy.
Mam nadzieję, że to będzie udany dzień dla Ciebie! Uważaj na siebie!
Ah - i uśmiechnij się! Uśmiech to podstawa!
Kim SeokJin"

I w tym momencie nie wiedziałaś znów co zrobić ze swoją egzystencją. Ponownie Ten facet wpierniczył się w Twoje życie. Przecież dałaś mu do zrozumienia, że nie chcesz się z nim Za poznawać (mimo że Twoje wewnętrzne ja było chyba innego zdania). Ale nie, on tak nagle postanawia znów coś robić, pojawiać się znikąd. Zaczęłaś się bać, że to jakiś psychol albo nie wiadomo kto jeszcze. Westchnęłaś ciężko pod nosem, siadając na krzesełku. Spojrzałaś się na kubeczek z kawą, który był przy ozdobiony czarną naklejką z artystycznym logo kawiarni. Upiłaś jej trochę, rozglądając się po sali. Chyba nie tylko Ty miałaś zaszczyt czytać ową karteczkę. Miałaś wrażenie, że przez to ludzie będą plotkować i insynuować jakieś dziwne historie. Miałaś wręcz ochotę zabić wielkiego pana architekta za jego intelekt. Zacisnęłaś wargi w wąską linię, otwierając swój duży zeszyt do notatek. Kawa smakowała, mimo wszystko bardzo dobrze i była niczym zbawienie po wariackim biegu. Ale to oczywiście nie zmieniało faktu, że chciałaś porozmawiać o tym z SeokJinem. Nie chciałaś mu puścić tego płazem. Sądziłaś, że przez swoją ciekawość przekracza pewne granice (chociaż w zaskakujący sposób). Ty jakoś swoją ciekawość trzymałaś z daleka, skupiając się tylko na obserwacjach i gdybaniach. On natomiast już miał zapisany Twój numer w telefonie. 

Zajęcia strasznie się ciągnęły, a sprawdzanie co chwilę zegarka wcale nie przyspieszało czasu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zajęcia strasznie się ciągnęły, a sprawdzanie co chwilę zegarka wcale nie przyspieszało czasu. Wskazówki jakby się zatrzymały, a wykładowcy jakby nie mieli ochoty was gnębić od samego rana. Myślałaś, że zwariujesz, bo dziś nie był Twój dzień i najchętniej co byś zrobiła to schowała się pod ciepłą kołderkę i usnęła, uciekając w wyimaginowany świat. Wiedziałaś jednak, że czeka Cię trochę pracy w kawiarni, udawanie miłej, no i rozmowa z pewnym mężczyzną. Próbowałaś w myślach ułożyć sobie jak bardzo na niego nakrzyczysz, mimo że kawa była naprawdę dobra. Jak spróbujesz mu uświadomić, że to co robi jest psychiczne. Ale nie wychodziło Ci to za bardzo, tak samo notatki z wykładów. Westchnęłaś ciężko i kiedy wybiła odpowiednia godzina spakowałaś swoje rzeczy, wychodząc z sali. Poszłaś do szatni odebrać swój płaszcz i pokierowałaś się na przystanek. Później rutynowo trzy przystanki i byłaś na miejscu. Przymknęłaś oczy przed wejściem do środka, biorąc naprawdę głęboki wdech zimnego powietrza. Później już tylko wejście i przebranie się w uniform pracowniczy. Dzisiaj pracowałaś z jakąś dziewczyną, bo Twój młodszy współpracownik się rozchorował. W sumie nic dziwnego jak chodził z rozpiętą kurtką, bez szalika. Ah no tak - trzeba wyglądać MODNIE. Pokręciłaś głową i starałaś się pracować jak najlepiej. Dziewczyna wydawała się dość miłą osobą (z pewnością lepszą niż tamten wkurzający dzieciak). Dobrze się wam współpracowało. A nawet tak dobrze, że nawet nie zauważyłaś kiedy przyszedł SeokJin. Jak zawsze się uśmiechnął i zajął "swoje" miejsce. Wyjął jakąś książkę - była w starej, prawie się rozsypującej okładce. Pewnie znów jakaś poezja, której nikt poza wybranymi jej nie rozumiał. Mężczyzna obserwował Cię. Poprawił włosy, zdjął płaszcz, odwieszając go na wieszak. Otworzył książkę i zaczął czytać, czekając na Ciebie. Podeszłaś do jego stolika, chcąc wyglądać seryjnie poważnie. W myślach miałaś już te wielkie OPR za to wszystko. Szłaś pewnie, nie spiesząc się. Stanęłaś przy jego stoliku, już miałaś otwierać usta i nawijać niczym Eminem. Ale on właśnie spojrzał się na Ciebie i uśmiechnął. A ten uśmiech wydawał się lekarstwem na cały ten niezbyt dobry poniedziałek. To sprawiło, że nagle zapomniałaś co miałaś mu powiedzieć. W ogóle po co tutaj byłaś. On znów Cię zaczarował. Nawet nie byłaś w stanie być na siebie zła za to, że odleciałaś myślami w inną galaktykę. Widziałaś jak jego usta się otwierają, aby wydobyć z siebie jakieś słowa, które brzmiałyby jak cudowna składanka nutek.
- I jak? Smakowała Ci kawa? 

- I jak? Smakowała Ci kawa? 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
[Imagine SeokJin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz