- Nasz słodki Isaac uwierzył mi, kiedy powiedziałam mu o twoim, wymyślonym przeze mnie, romansie. Tak bardzo cię kocha, a jeszcze bardziej ufa... Wystarczyło jedno kłamstewko, żeby pokazać, jaki naprawdę jest i na ile ci wierzy. Tak bardzo mi przykro... - powiedziała z wyczuwalnym sarkazmem. Uśmiechnęłam się delikatnie, chociaż strasznie bolało mnie serce. Uwierzył jej. Nie zapytał mnie nawet, czy to prawda... Ale postanowiłam jeszcze pograć jej na nosie.

- Mimo wszystko, porozmawiam z nim na spokojnie. Na początku będzie trudno, jednak w końcu mu wybaczę. A wiesz dlaczego? Ponieważ Isaac jest mój. Jego dusza i serce należą do mnie, a moje serce wraz z duszą do niego. - chociaż nie wiem, czy będę w stanie mu cokolwiek wybaczyć. Zdradził mnie z nią! A zdrady wybaczać nie potrafię.

- Poczekaj, sekundkę... Muszę to połączyć w głowie. - powiedziała wrogo blondynka. Wtedy zabrał głos Oscar:

- Tego nie da się połączyć w głowie, która jest pusta, Chandler. - mogłam się domyślić... Przecież niejaka Chandler, pisała do Isaac'a te wszystkie kłamstwa na mój temat. Wiadome jest, że chciała zrobić wszystko, abyśmy się rozstali. Ona chce Isaac'a na wyłączność... Kobieta zmrużyła oczy i  gniewnie spojrzała na młodszego Nelsona. Oscar uśmiechnął się, dumny z siebie i w tym samym czasie z łazienki (w każdym pokoju jest łazienka) usłyszałam głośny śmiech. Chandler spojrzała na mnie. Z drugiego pomieszczenia wyszedł pan Adam. Otarł niewidzialne łzy spod oczu i uśmiechnął się do mnie szeroko.

- Synu, muszę przyznać, że to było piękne. - powiedział, podchodząc do Oscara, z którym przybił piątkę. Zaskoczona zamrugałam kilka razy oczami. Co tu się teraz wydarzyło? Ojciec nie powinien syna złoić za takie  teksty, czasami? Ale... Zapewne pani Leila jeszcze by dopowiedziała swoje. 

- Nie ma to jak Lucky Luck... Ruth kiedyś oglądała go z Mattem i Melody, usłyszałem ten tekst i wrył mi się w pamięć, tato. - odpowiedział Oscar. Zapewne alfa zadał mu pytanie, kiedy się zawiesiłam. Chandler uderzyła mnie w ramię. Spojrzałam na nią zaskoczona.

- Isaac jest mój, rozumiesz? Zwykły, głupi człowiek. - mruknęła pod nosem, popchnęła mnie mocno na ścianę i wyszła z pokoju. Oscar i pan Adam podbiegli do mnie. Kiedy uderzyłam w ścianę, zjechałam plecami na podłogę. Plecy bolały mnie koszmarnie. Alfa pomógł mi wstać. W tym samym czasie do pomieszczenia wbiegł Isaac. Rozejrzał się i kiedy mnie zobaczył, krzyknął moje imię i znalazł się przy mnie szybko. Wyrwał mnie z rąk pana Adama i przytulił mocno do siebie. 

- Skarbie, nic ci nie jest? - wyrwałam się z jego objęć. Spojrzałam na niego jak na kretyna i odpowiedziałam:

- Nie musisz się martwić. Aż takim głupim człowiekiem nie jestem, krucha też nie. Pozwoli pan, że kilka dni będę w pokoju luny? - zwróciłam się do pana Adama. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie ciepło i odpowiedział:

- Ja nie mam nic przeciwko temu i myślę, że moja żona będzie tego samego zdania, co ja. - odpowiedział spokojnie. 

- Do żadnego pokoju luny nie pójdziesz! - krzyknął Isaac. Spojrzałam na niego i nic nie mówiąc, wyminęłam go. Wyszłam z pokoju Oscara i szybkim krokiem skierowałam się do pokoju luny. Po kilku minutach, stanęłam przed drzwiami pokoju i otworzyłam drzwi.

- Ruth, poczekaj! - krzyknął Isaac. Złapał mnie za ramię i pchnął na drzwi. Jęknęłam cicho z bólu. Mężczyzna jakby tego nie usłyszał. W oczach miał furię. Bałam się go.

- Nie możesz przenieść się do pokoju luny. Zabraniam ci tego, słyszysz?! 

- Nie możesz mi tego zabronić! To nie ja całowałam innego mężczyznę, tylko ty całowałeś Chandler! - wykrzyczałam mu w twarz. Isaac wziął głęboki wdech i uderzył mnie. Głowa poleciała mi na bok, oczy miałam zamknięte a usta zaciśnięte. 

- Ale ja nie piłem z nią i nie pieprzyłem się pod ścianą. Mi nikt po szyi malinek nie robił. -powiedział ostro. Otworzyłam oczy. Spojrzałam na niego i spoliczkowałam, odpychając od siebie.

- Uwierzyłeś tej kurwie, że się z kimś przespałam... Kim pachnę?! - zapytałam krzycząc. Mężczyzna podszedł do mnie powoli, zatopił nos w mojej szyi i zaczął mnie wąchać. Spiął się i odsunął włosy, po czym spojrzał na moją szyję. Przełknął głośno ślinę, zrobił dwa kroki w tył i spojrzał na mnie zszokowany.

- Nie mam malinek, a kim pachnę? No powiedz mi! - krzyknęłam, kiedy przez kilka minut nic nie mówił.

- Masz na sobie zapach Matta, mojego ojca, Oscara i... mój. Masz na sobie mój zapach...   - wyszeptał. Zaśmiałam się cicho.

- I co? Musiałeś mnie popchnąć na drzwi i uderzyć, żeby do tego dojść? Brawo Isaac. Brawo. - powiedziałam, po czym odwróciłam się i weszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Isaac zaczął dobijać się do drzwi.

- Kochanie, wpuść mnie! Proszę cię! - spojrzałam na szafkę nocną. Stał na niej grzebień, który wzięłam do ręki i rzuciłam w drzwi.

- Spierdalaj! - krzyknęłam głośno i nie słuchając go, położyłam głowę na poduszce i zamknęłam oczy. Chcę zasnąć. 

~*~*~*~*~*~
Świeżo napisany i od razu dodany ;)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba

~*~*~*~*~*~Świeżo napisany i od razu dodany ;)Mam nadzieję, że rozdział się podoba

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nie musisz się mnie bać  |Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz