XXVI

2.8K 157 13
                                    

Severus nie mógł wyjść z podziwu dla odwagi tego dzieciaka, jak i z szoku. On naprawdę myślał, że będzie w najzwyklejszym związku z nim! Merlinie, jakie to dziwne... Musiał coś zrobić, bo myślenie o tej sytuacji było dla niego zbyt abstrakcyjne. Wszedł do laboratorium i od razu zabrał się za warzenie eliksirów dla skrzydła szpitalnego. Cały wieczór spędził na pracy, nawet nie jedząc kolacji. Gdy późną już porą szedł do swojego pokoju, na chwilę przystanął przy drzwiach pokoju Harrisona. Spojrzał na nie i wyraźnie się zmieszał, gdy nie zobaczył na nich żadnych zabezpieczeń. Czy ten młody człowiek naprawdę uważa, iż jakakolwiek zażyłość między nimi to dobry pomysł? Snape westchnął i udał się na spoczynek.


Gdy Harrison otworzył oczy, wiedział już że jest trochę późno jak na niego. Było po siódmej, gdy skierował się do łazienki. Szybko załatwił wszystko co miał w niej i skierował się do Wielkiej Sali na śniadanie. Nie zastał Severusa w ich komnatach, więc domyślił się, że spotka go w czasie posiłku lub później. Nie przejmował się tym na razie, porozmawia z nim najpewniej wieczorem o całej sprawie i tym czego od niego tak właściwie chce. Idąc korytarzem zauważył przed sobą wysokiego blondyna i Severusa, wychodzących z sali do eliksirów.

- Dziękuje Severusie za pomoc, czy nasze spotkanie jest aktualne?

- Nie ma sensu dziękować Draco, nie niestety muszę odwołać nasze spotkanie, pozdrów proszę swoją narzeczoną ode mnie.

- Dzień dobry. - Powiedział Harry, zbliżając się do mężczyzn. Widział błysk w szarych oczach młodzieńca oraz przymrużenie oczu i grymas na twarzy Severusa. - Severusie, muszę przyznać że twoja nieobecność w naszych komnatach z samego rana mnie zasmuciła. - Widział szok na twarzy Draco, choć większą radość sprawiło mu drgnięcie mięśni na twarzy Snape.

- Draco Malfoy, miło mi poznać... - Wyciągając dłoń w jego stronę, uśmiechnął się jakby tym uśmiechem zdobywał wszystkie niewieście serca.

- Harrison James Potter-Riddle. - Przedstawił się, wciąż jednak patrząc w czarne oczy swojego przyszłego partnera. - Severusie, czy moglibyśmy udać się już na śniadanie? Muszę przyznać iż chciałbym ponownie posmakować Hogwardziego jedzenia. - Mimo iż stał blisko, miał ogromną ochotę dotknąć tego mężczyzny.

- Ekhym... - usłyszał kaszlnięcie, dość sugestywne, ze strony Malfoya.

- Przeziębiłeś się Draco? Może powinieneś udać się do skrzydła szpitalnego? - Nawet na niego nie zerknął, za to parsknięcie Mistrza Eliksirów było najlepszą nagrodą.

- Idź już Draco, muszę porozmawiać z panem Potterem. - Gówniarz westchnął, ale w końcu odszedł, dzięki czemu miał sposobność na zrobienie tego czego pragnął. Gdy Severus odwrócił się już do niego przodem nie miał żadnych oporów, przeskanował jeszcze raz okolice by być pewnym że nikt oprócz kryjącego się za rogiem blondyna ich nie zobaczy. - Panie Pot... - Złapanie Severusa za włosy i przyciągniecie do pocałunku, nie było trudne, jednak spowodowanie żeby się nie odsunął, już było. Przylgnął do niego całym ciałem, całując tak żeby choć raz ten mężczyzna zatracił się w nim. Gdy mężczyzna w końcu objął jego pas ramieniem i zaatakował usta, jęknął w odpowiedzi, ulegając natychmiast tak by jego Mistrz mógł go wykorzystać. Czuł jak ich obserwator podnieca się po czym ucieka, czuł jak napiera na nogę Severusa. Jednak najważniejsze co czuł to była pasja ich pocałunku.

Gdy ten bachor znowu go pocałował, widział wpatrzone w nich oczy swojego chrześniaka. Wiedział po jego reakcji na Pottera, że mu się spodobał. Pozwolił się całować, jednak w pewnym momencie spojrzał wprost w szare oczy blondyna i wiedział, że jeżeli teraz nie pokaże mu do kogo należy zielonooki, to będzie musiał znosić jego anonsy. Z agresją, pasją i głodem tego młodego ciała, objął je ramieniem i odpowiedział na pocałunek. Jęk, jaki wydobył z tych malinowych ust był wart tego wszystkiego. Uległość którą od razu pokazało te cudowne ciało wciśnięte w jego własne, erekcja wbita w jego nogę. To wszystko pokazywało mu jak idealny, perfekcyjny i stworzony tylko dla niego jest ten bachor. Oderwał się w końcu od tych ust, przesunął się jednak na widocznie bardzo wrażliwą skórę szyi. Gdy wgryzł się w delikatną tkankę tuż przy obojczyku, młodszy mężczyzna nito westchnął nito jęknął. Satysfakcję sprawiał mu przyspieszony oddech, uległe odsunięcie głowy mające na celu wyeksponowanie szyi. Ten zielonooki mały demon sprawił iż chciał po prostu przenieść ich do komnat i zbrukać. Chciał tego młodego, jędrnego i chętnego ciała. Miał wrażenie jednak, że jeżeli choć raz spróbuje tego zakazanego owocu, już nigdy nikt nie będzie potrafił go zaspokoić. Oderwał się od tej smukłej szyi poznaczonej jego pasją i westchnął opierając głowę na ramieniu Harrisona.

- Co ty ze mną robisz? - Zapytał szeptem, otulając jego ucho swoim oddechem.

- Uświadamiam Cię co czeka, aż to weźmiesz.

- Czemu mam wrażenie, że jak już to wezmę, to już nigdy nie wezmę niczego innego?

- Mam nadzieję że tak będzie. - Westchnął młodszy mężczyzna.

- Czy Ty faszerujesz mnie amortencją własnej produkcji?

- Nie Severusie, Tobie bym tego nie zrobił... Po za tym twój wyczulony węch nie pozwolił by mi na to. - Zaśmiał się Potter, delikatnie masując skórę głowy Severusa. - Może wybierzemy się już na śniadanie? Czy wolałbyś jednak spróbować?

- Idziemy, póki jeszcze mam resztki rozumu - mruknął Severus, odsuwając się od młodego mężczyzny. Westchnął i przeczesał dłonią włosy, obserwując jak Potter-Riddle machnięciem ręki usuwa lub zakrywa skutki ich chwilowej namiętności.

- Naprawdę myślisz że uda Ci się Severusie powstrzymać do świąt? - Zapytał Harrison, gdy powoli kierowali się w stronę Wielkiej Sali.

- Wieczorem... porozmawiamy o tym wieczorem. - Zawyrokował Snape - teraz idziemy zjeść a później pójdziesz ze mną na zajęcia.

- W porządku, mogę poczekać na odpowiedź do wieczora. Może zrobię kolację i opuścimy dzisiejszą kolację w Wielkiej Sali?

- Dobrze, mogę się na to zgodzić.

- Z jakim rocznikiem mamy pierwsze zajęcia?

- Siódmym, Gryffindor i Slytherin. To twoi znajomi z pierwszego roku.

- Severusie... nie uważasz chyba że mam jakiś sentyment do tych dzieciaków?

- Nie, nie sądzę... zobaczymy po prostu jak zareagują na to, że ktoś w ich wieku poprowadzi dzisiejszą lekcję.

- Rzeczywiście nad ich reakcją się nie zastanawiałem. Jaki jest ich poziom?

- Część mogłaby osiągnąć coś w naszej dziedzinie. Draco czy panna Granger na przykład mają niewątpliwy talent do ważenia. Reszta jest raczej mało utalentowana. 


Srebrny KsiążęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz