XX

4.3K 343 92
                                    

Harry siedział na swoim miejscu i w ogóle nie słuchał wykładu Severusa. Kilku studentów zwróciło na niego uwagę, jednak nie odezwali się słowem. Wiedzieli, że dopóty dopóki Mistrz Severus nie odezwie się by go skarcić, należy siedzieć cicho. Zielonooki skupił całą swoją uwagę na księdze, którą dostał. Tak jak przypuszczał wcześniej, ostatnia część była niezbędna do zrozumienia pozostałych części. Robił dokładne notatki i zapisywał nowo poznane czynności przygotowywania składników oraz ich podawania. Księga tak pochłonęła ich uwagę, iż nie zwrócił uwagi na kończący się wykład Snape'a. 

- Dobrze, czy ma ktoś jeszcze jakieś pytania? - Ręka Jurija, wyskoczyła w górę. - Tak? 

- Czy moglibyśmy dowiedzieć się już, kogo wybierzesz profesorze?

- Dla Ciebie, panie profesorze, opieszały gówniarzu. - Warknął czarnooki. - Myślę, że najpierw odpowiem na wszystkie pytania, a dopiero później powiem kogo wybrałem. 

Kilka pytań oczywiście padło, nauczyciel Eliksirów, odpowiadał na nie szczegółowo, jednak zwięźle. 

- Dobrze, nie przeciągając... - Przyjrzał się każdemu studentowi i uśmiechnął się kącikiem warg. - Osobą, którą wybrałem, a zarazem pragnąłbym, by ten wybór potwierdziła jest pan Potter-Riddle. - Aula zamilkła. Nikt nie był w stanie się odezwać. Wszyscy w szoku patrzyli to na Riddle'a, to na Snape'a. 

- Oczywiście, zdaje sobie pan profesorze sprawę, iż dostałem już kilka zaproszeń na tę praktykę? - Powiedział cicho Harrison, zamykając księgę i uprzątając swoje biurko. Kilka osób prychnęło.

- Owszem, zostałem nawet poinformowany o tym, przez kilku mistrzów, którzy taką propozycję już złożyli.

- Domyślam się, że na czas praktyki u pana profesorze, mieszkałbym w Hogwarcie i codziennie był zmuszony oglądać mojego Ojca?

- No cóż, tego akurat nie jestem w stanie zmienić. Bynajmniej, nie jest to przecież, aż tak straszne. - Powiedział, szyderczo się uśmiechając.

- Bynajmniej... No cóż, z wielką przyjemnością, odbędę u pana praktykę dwuletnią. - Zarzekł się młody Riddle po kilku minutach ciszy. - Chciałbym jednak, porozmawiać jeszcze z profesorem na osobności. - W tym momencie, podniósł się i zaklęciem, pakował swoje rzeczy do torby. Jurij wyszedł zamaszystym krokiem z auli, trzaskając drzwiami. 


Severus ostrożnie ale uważnie obserwował aulę podczas wykładu. Widział wiele pożądliwych spojrzeń padających w stronę Srebrnego Księcia. Poczuł złość... Zazdrość? Nie. Nie może być zazdrosny o kogoś, kto nie należy do niego. Ten chłopak, z którym spał... Wkurwiał go. Ślinił się na jego widok i w ogóle się z tym nie krył. Spanie z nim, było ogromnym błędem. Zakończył wykład i umówił się na rozmowę z Harrisonem na wieczór w jego mieszkaniu. Był niesamowicie zadowolony z możliwości zobaczenia jego laboratorium. Gdy wszyscy studenci wyszli, odwrócił się do swojego przyjaciela. 

- Przyjął zaproszenie... - Powiedział cicho, jakby nie wierząc do końca, że udało mu się doprowadzić swój plan do końca. 

- Nie dziwi mnie to w ogóle. Widziałeś chociaż jak on na Ciebie patrzy? - Odezwał się Samers. 

- Jak patrzy? Nie rozśmieszaj mnie... Jestem jego starym nauczycielem, może to sentyment.

- Patrzy na Ciebie jak na zdobycz, zdobycz która połknęła haczyk... Nie żeby Tobie powinno to przeszkadzać! 

- Przestań! Nie ma mowy, żebym kiedykolwiek spotykał się z Harrisonem!

- Nazwałeś go publicznie swoim ulubieńcem!

- Bo nim jest! Sam próbowałeś uwarzyć te eliksiry! To geniusz! Będzie wybitnym Mistrzem, a ja będę zapamiętany na zawsze jako ten, który go uczył! 

- Serio? Naprawdę myślisz, że jak on Ciebie chce to Ty mu się oprzesz? Kogo chcesz oszukać Severusie? Mnie czy siebie? 

- Nikogo nie chce oszukać! Chce w spokoju pozwolić mu zrobić praktykę dwuletnią. 

- A oszukuj się! Tylko miej czelność później powiedzieć mi, że się spotykacie! 

- Nie denerwuj mnie! Pamiętaj kim byłem i co mogę Ci zrobić! 

- Groźby to sobie na swoich uczniów rzucaj, a nie na mnie Ty chamie! 

- Wypraszam sobie! Nie zachowuj się jak bachory, które uczę!

- A idź w pizdu! - Samers, wyprowadzony już całkowicie z równowagi, wyszedł z auli. Snape popatrzył po pomieszczeniu i również zaczął pakować swoje rzeczy, szykując się do wyjścia. 


Młody Riddle, jak tylko wrócił do domu to zabrał się za sprzątanie. Nie miał go wiele, ale jednak miał. Pozmywał naczynia, posprzątał laboratorium tam gdzie była taka potrzeba. Gdy skończył, stwierdził że ma jeszcze wystarczająco czasu na prysznic i przygotowanie jakiegoś posiłku. Właśnie ubierał na siebie swoje najbardziej obcisłe skórzane spodnie, gdy usłyszał walenie do drzwi. Założył szybko zieloną koszulę, podkreślającą oczy i ruszył do drzwi. Otworzył i zobaczył Jurija. 

- Tatuś rzucił kilka Crucio i masz praktykę, która należy się mi, co?! - Krzyknął jego były chłopak, popychając go w głąb pomieszczenia. - Ty mały, obślizły wężu! Zabrałeś mi szansę, na zdobycie tytułu i jego! To wszystko twoja wina! 

- Chyba zapomniałeś z kim masz do czynienia! - Krzyknął zielonooki, rzucając kilka zaklęć, na niedoszłego oprawcę. Rosjanin jednak zdołał ich uniknąć. 

- Doskonale wiem z kim mam do czynienia! Nie zapominaj, że poznałem Cię najlepiej z nich wszystkich! 

- Tu bym zaprzeczył. - Odezwał się nagle obcy głos. Głęboki i przepełniony gniewem...



Przepraszam za długie oczekiwanie, ale nie dość że matury zabierały cały mój czas... To i rozwaliłam sobie palca wskazującego u prawej ręki... Tak wiem, jestem kaleką... Serio, nie polecam pisania matury z polaka z przeciętym całym brzuszcem i trzema szwami. Jest już lepiej, więc pisze kolejne rozdziały dla was! Została mi już tylko rozszerzona chemia, we wtorek, więc postaram się przez weekend napisać jak najwięcej! Specjalnie dla was! :) 

Srebrny KsiążęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz