P. II - NIE MA DLA CIEBIE NADZIEI

98 9 8
                                    

- Tak, tak! - odparł nieco nerwowo Lance, nieco zbyt szybko. Uznał jednak, że nie powinien klęczeć tuż przy rozlanym mleku, więc przesunął się żeby sięgnąć po ścierkę, po czym uświadomił sobie, że przecież ma mopa, więc próbował wstać zbyt nagle tylko po to by z głośnym hukiem wyrżnąć tyłem głowy od spodu w blat. - Kurwa - mruknął cicho.

- Nie wygląda - skomentował spokojnie Keith i uśmiechnął się lekko, obchodząc blat i wyciągając w stronę chłopaka rękę, by pomóc mu wstać.

Dopiero, gdy Lance chwycił jego dłoń i wstał, zupełnie przypadkowo znajdując się wybitnie blisko obcego chłopaka, dostrzegł, że włosy, które wcześniej uznał za rozpuszczone, tak naprawdę spięte są w bardzo luźny i stosunkowo krótki kucyk, a jego uszy przekłute. Nie umknął jego uwadze również fakt, że dłoń obcego jest przyjemnie miękka w dotyku, z drobnym wyjątkiem opuszków palców, które w zestawieniu wydawały się dziwnie szorstkie. Nic zresztą dziwnego, uznał brunet, gdy do równania dodał fakt, że jest on gitarzystą.

- Dzięki - mruknął Lance, puszczając jego rękę i otrzepując się nieco żeby czymś zająć ręce.

- Nie ma za co - odparł tamten spokojnie. - Chyba dość mocno się walnąłeś, więc może lepiej usiądź na chwilę, a ja to ogarnę i zrobię kawy, po które przyszedłem - zaproponował lekko.

- Nie no, nie jest ze mną aż tak źle - Lance zaczął się bronić, zastanawiając się, jak ogromny opieprz dostałby za coś takiego od szefa, gdyby ten tylko mógł go zobaczyć. Zaczął również wyrzucać sobie, że pozwolił Mildred iść wcześniej samej do domu, bo akurat miała randkę.

- Spokojnie, zapłacę normalnie - uświadomił go czarnowłosy, sądząc, że to może być głównym niepokojem chłopaka. - Pracowałem kiedyś w Starbucksie. Może nie w tym konkretnym, ale ogarniam co i jak działa.

- Nie wygłupiaj się - odezwała się po raz pierwszy Allura, podchodząc do blatu i uśmiechając do przystojnego nieznajomego. - Usiądź i odpocznij, powiedz mi tylko, czego potrzebujesz - dodała zalotnie.

- Wszystkie największe, jedną Sumatrę, jedną Colombię i dwie Pumpkin Spice Latte jeśli to nie problem - odpowiedział chłopak, wyciągając telefon i praktycznie odczytując zamówienie przyjaciół, którego nie chciało mu się zapamiętać.

- Najmniejszy - odpowiedziała dziewczyna słodko i ominęła blat, ruchem rąk próbując im przekazać, że powinni opuścić jej teren pracy.

Lance chciał zaprotestować naprawdę mocno. Przecież Allura nigdy w życiu sama sobie kawy nie zrobiła, nawet w domu. Co dopiero w kawiarni, gdzie klient zażyczył sobie konkretnych smaków, których ona nie mogła pomylić, bo mogliby zostać nawet przecież pozwani. Co z tego, że głowa bolała go od uderzenia, musiał zapobiec katastrofie. No i nagłe przyjazne nastawienie jego dziewczyny do tego obcego chłopaka też niezbyt mu się podobało. Dlatego Lance, nic nie mówiąc, chwycił za mopa i wziął się za sprzątanie żeby móc jak najszybciej wymienić Allurę i własnoręcznie zaparzyć kawy. Keith jednak zareagował nieco szybciej. Wziął pobliską materiałową ścierkę, nasypał do niej skruszonego lodu i zawiązał niewielki pęczek, robiąc w ten sposób chłodzący opatrunek na szybko. Gdy dostrzegł zdziwione spojrzenie stojącej obok niego dwójki, wzruszył tylko ramionami.

- Też zdarzało mi się przywalić głową - wytłumaczył, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Allura zaśmiała się, jakby chłopak opowiedział jej właśnie najśmieszniejszą historię całego tego dnia. - Chodź.... - Keith spojrzał na Lance takim wzrokiem, że brunet nagle zapomniał, jak się odmawia i ruszył za nim.

Usiedli przy stoliku, przy którym Kogane rozłożył swoje rzeczy i czarnowłosy podał bariście ścierkę z lodem. Keith szybko wyciągnął telefon żeby sprawdzić godzinę i na wszelki wypadek napisał na grupowym chacie, że może się nieco spóźnić. Widząc reakcję Pidge i Shiro, którzy jawnie go wyśmiali stwierdzeniami w stylu "któż by się spodziewał?" i "Ty? Przecież to niemożliwe!", przewrócił oczami, ale uśmiechnął się lekko. Lance zajął miejsce obok niego, grzecznie podziękował za ścierkę i przyłożył przyjemny chłód do pulsującego bólem miejsca. Kątem oka zauważył niezbyt zadowoloną minę Allury, jakby dziewczyna oczekiwała, że wstanie i ją wyręczy żeby mogła porozmawiać z nieznajomym. Kiedy zobaczył, jak dość sugestywnie wykonała ruch głową, który znaczył mniej więcej tyle, że Lance ma wrócić zaraz za ladę, brunet tylko wzruszył ramionami i wygodniej usiadł na krześle.

VOLTRON - LEGENDARY BANDWhere stories live. Discover now