P. I - ŻYCZLIWOŚĆ W KAWIARNI

195 11 15
                                    

Czarnowłosy chłopak leżący na ławce z rękoma splecionymi z tyłu głowy i służącymi mu za poduszkę zamiast twardych, metalowych sztachet,  prawdopodobnie nie zwróciłby na siebie zbyt dużej uwagi. Ot, kolejny człowiek mijany w mieście, którym nikt nie zaprząta sobie głowy. Może niektórzy dorośli w myślach wytknęliby, że zachowuje się niekulturalnie leżąc na ławce, co zapewne poprzedzałoby myśl o tym, jaka to młodzież w dzisiejszych czasach jest niekulturalna. Może niektóre licealistki zwróciłyby większą uwagę na oparty o ławkę czarny pokrowiec na gitarę, bo przecież na gitarzystów każda leci. Może nawet i tak było, ale Keith, który grzecznie sobie tylko w ten jesienny, popołudniowy dzień leżał na ławce, absolutnie odciął się od rzeczywistości, która panowała na zewnątrz. 

Miał słuchawki wetknięte w uszy i przed dzisiejszą próbą przesłuchiwał tego, co udało im się nagrać ostatnio. Pidge zawsze się z niego przez to nieco wyśmiewała i mu dogryzała, ale prawda była taka, że im wszystkim niesamowicie bardzo zależało na tym zespole. I fakt, że Keith potrafił się skupić na tyle, by wychwycić kto, w którym momencie popełnia błąd, czy fałszują i czy nie wkradły się niechciane dźwięki, bardzo pomagał im w rozwoju. Bo przecież bez wytknięcia wad człowiek nie ma szans na zmianę, prawda? Inny fakt, że Keith tak bardzo skupiał się w pewnych momentach na muzyce, że zapominał, że czas nie staje w miejscu i nie zauważał, kiedy nastawała godzina, o której byli umówieni i to zazwyczaj Shiro pisał do niego, gdzie się znajduje i czy znowu odpłynął. Początkowo próbował dzwonić, ale wystarczył mu tydzień znajomości z Keithem by zrozumieć, że chłopak prędzej zginie niż odbierze telefon. Na messengerze odpisywał jednak dosłownie szybciej, niż Shiro dostawał powiadomienie o dostarczeniu wiadomości.

Czarna, skórzana torba na ramię leżała oparta o nogę ławki tuż przy głowie chłopaka. Gdyby ktoś się na nią skusił, wystarczyłaby sekunda żeby ją ukraść. Jaki jednak sens byłby w bronieniu jej, skoro w środku miał tylko podręczniki, z których korzystał żeby nauczyć kilku idiotów nieco więcej przedmiotów ścisłych czy języków obcych? Może i Keith uwielbiał biegać, ale miał w sobie na tyle godności żeby nie biegać za angielskim i matmą. Fakt faktem, że chłopak doceniał może ze trzech uczniów, których miał. Przy reszcie zachowywał kamienną twarz, ale później Shiro musiał wysłuchiwać jego narzekań. Nic zresztą dziwnego, skoro jemu wszystko podchodziło łatwo i po prostu nie rozumiał, jak ktoś może mieć problem z zagadnieniami, które uważał za absolutnie podstawowe. Na szczęście wychodził z tego bogatszy o stówkę za półtorej godziny, więc to nieco poprawiało jego humor.

I naprawdę argument Shiro, choć logiczny, że przecież mógłby odpuścić sobie zarobek i korzystać z pieniędzy, które przysyłała mu matka, nijak do niego nie docierał. A ponieważ jedną z nieliczną cech, które Keith odziedziczył po tej kobiecie był iście ośli upór, chłopak odsyłał nieotworzoną nawet kopertę z pieniędzmi na adres nadawcy. Po trzech miesiącach listonosz po prostu na niego naskoczył i rzucił kopertą w jego stronę, oznajmiając, że ma dość i jeśli chłopakowi list się nie podoba to może go po prostu wyrzucić. Przy czym nie użył tak grzecznego słowa, jak "wyrzucić", przez co Shiro obserwujący całą sytuację opierając się barkiem o framugę wejściowych drzwi, zaczął śmiać się tak bardzo, że zapomniał, jak się oddycha. Wtedy też Keith uznał, że otworzy z pomocą Shiro konto w banku i będzie wpłacał na nie całą kasę, jaką dostaje od matki, z zaznaczeniem, że jest to na najczarniejszą z możliwych godzin. A Takashi miał na tyle oleju w głowie by wiedzieć, kiedy przy czarnowłosym należy odpuścić.

Ze spokojnego i błogiego stanu wyrwało chłopaka dopiero podwójne brzęczenie oznaczające nową wiadomość. Przez ułamek sekundy Keith spanikował i poderwał się do pozycji siedzącej tak nagle, że aż wystraszył przechadzające się kulturalnie i kiwające głowami w przód i w tył gołębie. Jedną ręką już sięgał po torbę, gdy zdecydował się wyjąć komórkę z kieszeni spodni i sprawdzić, o co chodzi. Gdy spojrzał na godzinę i uświadomił sobie, że ma jeszcze godzinę do momentu, w którym musiałby zacząć zbierać się na próbę, ramiona znacząco mu opadły w wyrazie absolutnego załamania. Odblokował jednak ekran i przeczytał krótką wiadomość od Shiro z pytaniem, czy mógłby skoczyć po kawę dla ich czwórki. Szybko odpisał mu potwierdzenie i przeczesawszy rozwichrzone, czarne włosy palcami, próbując doprowadzić je do jakiegokolwiek ładu po leżeniu w dziwnej pozycji przez prawie dwie godziny, uznał, że na wszelki wypadek pójdzie od razu to może chociaż raz nie spóźni się na próbę.

VOLTRON - LEGENDARY BANDWhere stories live. Discover now