Epilog

556 53 15
                                    


- Więc...- zaczął Hank- Ten Markus... naprawdę był aż tak „boski"? Wystarczyło kilka słów i stałeś się defektem...-

- Ależ to nie była zasługa Markusa...- zaprzeczył Connor- Tylko wasza. Traktowaliście mnie jak człowieka, od samego początku pomimo tego, że nie każdy był temu przychylny. Dlatego powiedziałem, że „ jestem czymkolwiek chcecie". Ale prawda jest taka, że nie wiedziałem czym chcecie żebym był dopóki Laura się na mnie nie wydarła...-

Słysząc te słowa zielonooka parsknęła śmiechem.

- Wiedziałem, że nienawidzisz androidów Hank. Ale wiedziałem też, że jeśli stanę się defektem na osiemdziesiąt cztery procent was nigdy nie zobaczę... W każdym razie warto było spróbować..-

- Jest wiele Connorów w CyberLife ale tylko jeden z nich jest defektem. Jeden jest wyjątkowy.- po tych słowach porucznika on i RK800 znów się przytulili.

- Aww...- powiedziała brunetka.

- Chwila...- rzekł szatyn odsuwając się- Tamten android w wieży wczytał moją pamięć. Wiedział o twoim synu. Jak mnie poznałeś?-

- Hank?- Laura spojrzała na policjanta ze zdumieniem- No właśnie.-

- Dzieciaki, dzieciaki. Jestem stary ale nie ślepy. Poznałem cię po numerze seryjnym. Od samego początku wiedziałem, kto jest kim. No chyba, że w parę sekund wymieniliście się marynarkami.- po takim wyjaśnieniu RK800 rzucił w mężczyznę śnieżką.

- Wal się, Hank.- prychnął.

- Nie przeklinaj mi tu.- fuknął Anderson otrzepując się ze śniegu.

- Wal się Hank.- powtórzyła czarnowłosa i też rzuciła w porucznika śniegową kulką.

- A niech was!- policjant zerwał się
z miejsca i zaczął rzucać śnieżkami
w swoich towarzyszy.
*****
Laura, Connor i Hank przyjechali na posterunek o jedenastej trzydzieści.
Na miejscu przywitała ich Jade.

- Mamo!- zawołała brunetka- rzucając się kobiecie w ramiona.

Czerwonowłosa odwzajemniła uścisk.

- Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiliśmy!- powiedziała.

- Martwiliście?- młodsza detektyw zmierzyła matkę wzrokiem.

- Ja i Brett. W ogóle wiedziałaś, że ktoś go postrzelił?- spytała Jade.

- To byłem ja.- stwierdził szatyn, stając koło swojej partnerki.

- Słucham?!- w glosie rodzicielki, brunetka dostrzegła nutę wściekłości.

- Brett chciał...- Laura westchnęła głęboko- Brett chciał mnie zgwałcić. Gdyby nie Con, to pewnie by to zrobił.- dodała łapiąc androida za rękę.

Czerwonowłosa stanęła przed RK800
i wpatrywała się w niego ze zdumieniem.
Po chwili ku zdumieniu wszystkich przytuliła androida.

- Dziękuję.- powiedziała i speszona oddaliła się.

- Laura!- ze swojego gabinetu, głowę wystawił Jeffrey Fowler- Chodź tu!-

- Oho!- mruknęła adresatka wypowiedzi- Chyba musze znaleźć sobie nową pracę.-

- Będzie dobrze.- Connor położył jej rękę na ramieniu.

Zielonooka skierowała swoje kroki do biura kapitana.
Gdy znalazła się w pomieszczeniu, zamknęła za sobą drzwi i zaczęła mówić.

- Bardzo pan przepraszam za moje ostatnie zachowanie. Jeśli zechce mnie pan zwolnić dyscyplinarnie, to zrozumiem.- rzekła.

- Skąd ci w ogóle przyszło na myśl, że chcę cię zwolnić? Prawdą jest, że przegięłaś ale dałem ci zadanie, a ty je wykonałaś. Rozwiązałaś sprawę defektów.- wyjaśnił Fowler.

- Słucham?- kobieta uniosła brew
w zdziwieniu.

- Ty, Hank i Connor otrzymujecie awans.- jej rozmówca sięgnął do szuflady i wyciągnął stamtąd trzy nowiutkie odznaki.

- Witam panią kapitan wydziału do spraw defektów.- stwierdził wskazując na środkową blachę.

- Dziękuję.- Laura skinęła głową
i wzięła przedmioty do ręki po czym opuściła gabinet Fowlera.

- Hank! Connor! Mamo!- zawołała- Zgadnijcie kto właśnie dostał awans?!-
*****
RK800 stał przy samych drzwiach komisariatu, czekając na swoją partnerkę.

Kobieta musiała odespać poprzednią noc, którą spędziła na ściganiu defekta, który ukradł komuś samochód.

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a poszukiwany został oddany pod opiekę Markusa.

Szatyn spojrzał na kalendarz.
Był pierwszy marca. Śnieg na ulicach Detroit powoli topniał, a ludzie ponownie zasiedlili teren przez co miasto nieco „ożyło".

Na początku musieli się oni przyzwyczaić do obecności defektów ale poszło im to szybciej niż ktokolwiek by przypuszczał.

- Czemu tak stoisz jak widły w gnoju?- spytał Hank, który właśnie podszedł do RK800.

- Czekam na Laurę.- wyjaśnił szatyn
i wtedy obaj mężczyźni dostrzegli brunetkę, która właśnie wysiadła
z taksówki Detroit.

- W sumie...- stwierdził Anderson- Pamiętam ją jako takiego małego dzieciaka z akademii policyjnej. Ten czas strasznie szybko leci. Teraz to już dorosła kobieta.-

- Prawda to.- odparł Connor- A wiesz co jest w niej najlepsze?-

Zanim policjant zdążył chociażby zasugerować odpowiedź na to pytanie, Laura weszła do wnętrza budynku
i przywitała się z nimi, całując przy okazji szatyna w policzek.

- Dziękuję za śniadanko.- powiedziała uśmiechając się lekko po czym ruszyła do swojego biurka.

- To, że jest moja.- rzekł RK800
i dołączył do brunetki.






Y.E.A.R.  Z.E.R.O |dbh ff|Where stories live. Discover now