Chapter XIII

521 49 4
                                    


Dnia, dziesiątego listopada
o dziewiętnastej androidy i młodsza detektyw schroniły się w opuszczonym kościele.

Budynek był zrujnowany, nie miał części sufitu, a jedna ze ścian była na wpół zawalona.
Nie mieli jednak innego wyjścia.

Markus rozstawił stanowiska medyczne oraz warty, a sam udał się w bliżej nieokreślone miejsce.
Na czas swojej nieobecności władze powierzył androidce z warkoczem.

Podczas, gdy większość nerwowo krzątała się po budynku, czarnowłosa zajęta była opatrywaniem ran Connora. A dokładniej mówiąc wyjęciem kul
z jego ciała, bo jak się okazało jednak były dwie.

- Ostatnia.- powiedziała, usuwając pocisk za pomocą pęsety, po czym zmyła zaschniętą błękitną krew używając zwilżonej chusteczki jaką miała w saszetce.

Android skinął głową i zabrał się za ubieranie.
Gdy chciał założyć marynarkę z logiem CyberLife, kobieta go powstrzymała.

- Naprawdę chcesz to ubrać?- spytała,
a RK800 wstał i wrzucił materiał do ogniska, które rozpalono specjalnie dla brunetki.

Szatyn wziął do ręki kurtkę, której użył jako kamuflażu aby dostać się niepostrzeżenie do frachtowca i podał ją swojej towarzyszce.

- Załóż, proszę.- rzekł, narzucając na siebie koszulę i zapinając wszystkie guziki- Zdążyła już przeschnąć.-

Kobieta zrobiła tak jak powiedział, a android usiadł na ławce, tuż koło niej.

- Drżysz.- powiedział miękko- Przysuń się bliżej do ognia..-

- Powinieneś się martwić o siebie.- stwierdziła- W końcu oberwałeś.-

- Jak widzisz szybko wydobrzałem. Zasługa mojej lekarki.- szatyn uśmiechnął się lekko, obejmując zielonooką ramieniem.

Chwile potem założył jej na głowę czapkę, również użytą wcześniej jako kamuflaż.

- Naprawdę się cieszę, że to wszystko między nami się tak potoczyło...- wyszeptała młodsza detektyw, wtulając się w RK800.

- Jak się z tym wszystkim czujesz?- spytała.

- Sam nie wiem.- padła odpowiedź- Jestem defektem od jakiejś godziny, daj mi „przetworzyć".-

Słysząc te słowa, zielonooka uśmiechnęła się lekko.

- To co powiedziałaś do mnie, gdy chciałem strzelić w Markusa... naprawdę miałaś to na myśli?- pytanie szatyna nieco zdziwiło jego towarzyszkę.

- A po tym wszystkim co zrobiłam jeszcze w to wątpisz?- odparła pytaniem na pytanie.

- Nie. Nie wątpię tylko... zaczęło ci zależeć pomimo tego, że wtedy byłem maszyną. Nie rozumiem tego.- wyjaśnił.

- To jest właśnie sprawa emocji i uczuć. Są irracjonalne. Nikt ich, do końca, nie rozumie.- kobieta wpatrywała się
w Connora, swoimi, zielonymi oczami.

RK800 przyjrzał się wtedy Laurze, dokładnie.

Na jej czarnych rzęsach perliły się kropelki wody niczym małe śnieżynki,
a bladość cery kontrastowała z niesamowicie rumianymi policzkami oraz zaczerwienionym nosem.
Szatyn nie wiedział jeszcze jak nazwać to co wtedy czuł ale ludzie zapewne określili by to mianem "szczęścia" albo "radości".

- Może się trochę prześpisz?- zaproponował w końcu- Pewnie jesteś bardzo zmęczona.-

- Jestem ale nie mogę iść spać.
W każdej chwili mogą zaatakować.- stwierdziła brunetka poprawiając upięcie swoich włosów.

Y.E.A.R.  Z.E.R.O |dbh ff|Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin