Chapter XIV

508 43 12
                                    


Gdy Connor zajechał pod wieże CyberLife była dwudziesta druga czterdzieści osiem.

Aby nie wzbudzić podejrzeń android użył taksówki Detroit i znalazł sobie zastępczą marynarkę.

Gdy pojazd zajechał pod bramę, jedna
z szyb się uchyliła i podszedł do niej strażnik.

- Connor, model ‪313 248 317‬. Oczekują mnie.- wyrecytował szatyn, a strażnik przystąpił do identyfikacji za pomocą skanera umieszczonego w osłonie głowy.

Gdy wszystko przebiegło pomyślnie nakazał otworzyć bramę i taksówka wjechała na teren fabryki.
RK800 wszedł do wnętrza budynku jakąś minutę później, gdzie znów przywitali go uzbrojeni strażnicy.

- Proszę za mną. Pójdziemy razem.- powiedział jeden z nich.

- Dziękuję, ale wiem gdzie iść.- stwierdził Connor, starając się nie wzbudzać podejrzeń.

- Wierzę, ale mam rozkazy.- wyjaśnił rozmówca, a android odparł grzeczne „ tak jest" i wraz z strażnikami ruszył do windy, która miała zabrać ich we właściwe miejsce.

- Agent dwadzieścia trzy zidentyfikowany. Zidentyfikowano androida Connora. Agent czterdzieści siedem zidentyfikowany. Agent siedemdziesiąt dwa zidentyfikowany. Koniec skanowania. Przyznano dostęp.- takie słowa rozległy się tuż przed wejściem do dźwigu osobowego.

Pilnujący RK800 mężczyźni się zmienili i do windy wszedł z agentem pięćdziesiąt cztery oraz jednym z jego towarzyszy.
Winda ruszyła na poziom trzydziesty pierwszy, gdzie dokonywano rozmontowania androidów.

Szatyn jednak potrzebował zjechać aż na minus czterdziesty dziewiąty poziom.

Pierwsze co zrobił to przycisnął strażnika do ściany za pomocą kolana
i zabrał mu broń.
W międzyczasie dał drugiemu solidnego kopniaka, posyłając go tym samym na drugi koniec windy.

Potem każdy z mężczyzn otrzymał kilka ciosów z pięści zanim finalnie jeden
i drugi zostali postrzeleni między oczy.

- Laurze i Hankowi by się nie spodobało...- pomyślał android naciskając inny przycisk na panelu sterowania- Ale musiałem ich zabić.-

Żeby uniknąć problemów z weryfikacją głosu, Connor zimitował glos jednego
z martwych agentów i dzięki temu winda zaczęła jechać w dół.

Dopiero tuż przed samym znalezieniem się na właściwym poziomie, RK800 zorientował się, że zupełnie zapomniał o znajdujących się w dźwigu kamerach monitoringu.
Na dole czekało pięciu uzbrojonych strażników.

Android wyszedł osłaniając się ciałem jednego z zabitych mężczyzn.
Trzymał go w taki sposób by nie wydało się, że jest martwy. Liczył, że strażnicy nie strzelą, przekonani, że ma zakładnika.

Dodatkowo, szatyn cały czas miał broń w gotowości.
Dzięki temu dwóch z przeciwników pozbył się natychmiast.
Na trzeciego natomiast pchnął zwłoki, czym na moment uniemożliwił mu jakiekolwiek działanie.

Android skorzystał z tego i wyrwał mu broń po czym użył jej do zastrzelenia go oraz ostatniego pozostałego przy życiu strażnika.

Po rozprawieniu się z atakującymi Connor zabrał pistolet jednego z nich, ponieważ miał pełny magazynek
i podszedł do całego zgromadzenia androidów zebranych w warsztacie.

Wyłączył syntetyczną skórę swojej lewej ręki i położył dłoń na przedramieniu jednej z maszyn aby ją „ nawrócić".

- Nie wierzgaj, jebana kupo gówna!- nagle do uszu RK800 dotarły takie słowa.

Y.E.A.R.  Z.E.R.O |dbh ff|Where stories live. Discover now