19. Wojna

89 7 14
                                    

Nadszedł poranek. Dzień ostateczny. Grupa czyścicieli właśnie dziś miała dotrzeć do grobowca. Mieliśmy niewiele czasu na to by się przygotować i obmyślić plan walki. Rano Olfix, Niko i reszta dziewczyn pognała do lasu wypatrywać wroga. My tymczasem w towarzystwie Dony i Carify rozmawialiśmy na temat przebiegu wojny, której zapewne nie wygramy, a przynajmniej część z nas.

-Przejmujesz się jak kot zdechłą myszą. -Mruknęła Dona.

-Co masz na myśli? -Zapytałem zmieszany.

-A to, że jesteś silny i dasz sobie z nimi radę. Jak my wszyscy. Trudno że będziemy ranni czy coś. Przecież wojna nie polega na tym by nie mieć ran i blizn.-wyjaśniła.

-W sumie masz rację no ale..

-Nie ma Ae Ent. Im bardziej zagłębiasz się w ten temat, tym bardziej się dołujesz że będzie źle. Zamknij się już ok? -Nie odpowiedziałem już nic, kiwnąłem tylko głową i westchnąłem.

-Ma wygadane -Stwierdził ojczym.

-Szkoda ze nie jest moją córką -Dodała Carify półtonem.

-Ale będzie "Synową" -Zaśmiałem się w końcu.

-Co?.. -Chwilowo się zmieszała matka- N- Naprawdę? Oh mój boże Abd... Znaczy Entity! -I tu w te pędy rzuciła się tuląc mnie do siebie.

-No już już spokojnie...-zaśmiałem się i odwzajemniłem. Gdy mnie w końcu puściła uśmiechnąłem się. - Powiem wam coś jeszcze na ten temat ale to po wojnie.

-No to się już nie mogę doczekać wygranej.-Dodał Herobrine pospiesznie.

-Ja też. -Oznajmiłem i popatrzyłem na pichcącą coś na śniadanie Donę.

Po paru minutach zjawił się Null i Error z sporymi zwierzakami na śniadanie. W końcu dziewczyny wróćiły z patrolu. Zjadły śniadanie i znów pognały. Tymczasem czyściciele zbliżali się. Byli nieopodal nas.

-Nareszcie. Ostatnia prosta-Mruknął lider.

-To znaczy że jesteśmy u celu? -Zapytała Lisa.

-Zgadza się młoda. Niestety będziemy musieli poczekać na noc. Która będzie za niecałe... -Spojrzał na swoj zegarek by dokonać pomiaru czasu.- Niecałe 10 minut na nasz czas. Czy też czas tego świata gry.

-Czyli trochę czasu jest.-Popatrzyła na niego L.Hill.

-Blah blah. Zbędne pitu pitu. Ale w sumie fajnie że za dnia nie ma księżyca! -Odezwał się 404 by wkurzyć grupę. I udało mu się bez wysilania.

-Ent proszę cię...-Mruknęła wystraszona Ann.

-Oh daj spokój Ann. tak byśmy wszyscy kiedyś zginęli. -uspokoił ją tymi słowami. No może nie do końca.

-No może i tak, ale mimo wszytko, śmierć nie jest przyjemna.

-A skąd wiesz? Umarłaś już kiedyś?

-Nie.

-No to skąd możesz wiedzieć?- Zamilkła. Wtuliła się w jego brązowy płaszcz.

Lider zarządził rozbicie obozu gdyż wędrowali całą noc bez ustanku. Cała grupa mogła wtedy odpocząć i nabrać sił nad tym co miało się właśnie dzisiaj wieczorem wydarzyć. Nikt tylko nie wiedział jak potężne będzie starcie obu stron. Dzień zleciał spokojnie gdy wszyscy spali. Larissa spacerując natknęła się na ich obóz, więc postanowiła donieść nam o całym znalezisku.

-Wiecie... Możemy mieć przechlapane. Czyściciele właśnie dotarli i robią sobie dzienny odpoczynek. -Oznajmiła nam z lekkim strachem w głosie.

Entity303 - W obliczu zagrożenia.✔Where stories live. Discover now