4. Nieprzespana noc

109 9 5
                                    

Gdy zasypiałem była cisza. No ale oczywiście, nudzące się siostry to po****ne siostry. Urządziły sobie sprzeczkę. A niech robią coc chcą, byleby mi nie wjebały się do pokoju. Dona smacznie śpi, mi też się przyda odpoczynek. Jednak mieliśmy kawał drogi do przebycia.

Za ścianą słyszałem jak Null rozmawiał z Errorem i Anną na temat tego snu. Ciekawy był dla mnie. Niestety wiele nie słyszałem bo zasnąłem. Chyba.

Śniło mi się, albo się i nie śniło, nie wiem. To było tak prawdziwe ze mógłbym powiedzieć iż coś mnie przeteleportowało i działo się to naprawdę. W każdym razie, byłem na polanie. Był ciemny wieczór. Pogoda miała się do burzy, gdyż powietrze było przesiąknięte wilgocią i dało się usłyszeć grzmienie.

Byłem sam. Tak jak kiedyś gdy spadłem z Endu. Jakby ta sama noc. Ale wracając. Szedłem przed siebie, nagle wpadłem na kogoś. Ten ktoś przypominał Herobrinea. Tylko... To nie był on. I był za duży. Odwrócił się w moją stronę. To był jakiś inny typ. Uśmiechnął się, powiedział coś do mnie niezrozumiałego. W sumie to tylko się wydawało że niezrozumiałe. Na czacie gry pojawiły się zera i jedynki w czerwonym kolorze, ułożone w kod binarny, mianowicie taki: "01001110 01101001 01100101 00100000 01101101 01100001 01110011 01111010 00100000 01100111 01100100 01111010 01101001 01100101 00100000 01110101 01100011 01101001 01100101 01100011 00101100 00100000 01000101 01101110 01110100 01101001 01110100 01111001 01011111 00110011 00110000 00110011"

A ze jestem wirusem, to przetłumaczyłem to. Wiadomość mnie przeraziła. Ten kod krył w sobie zdanie: "Nie masz gdzie uciec, Entity_303". Z tego co pamiętam to rzuciłem się do ucieczki. Ale ta ucieczka długo nie trwała. Wpadłem do jakiejś dziwnej dziury. Niefortunnie spadłem na dno, nie mogłem się podnieść, kołowało mi się w głowie. Nagle ktoś przede mną stanął z uśmiechem. Zaśmiał się szyderczo i coś szeptał. W końcu wyciągnął broń i wymierzył we mnie. Po czym wziął zamach i cisnął mieczem we mnie, co skutkowało ze obudziłem się. Było rano. Byłem cały mokry.

-Wszystko w porządku?- Usłyszałem stłumiony głos Dony. Tak, obudziłem ją.

-Uhm... Ch- chyba tak. Wybacz jak cię obudziłem...

-Wierciłeś się całą noc. Coś ci się śniło?- Chwile milczałem. Wahałem się nad odpowiedzią. Ale będę szczery.

-Tak... Jakiś koszmar, w którym chyba jeden z czyścicieli mnie dopada.- Na to Dona usiadła i delikatnie się we mnie wtuliła.

-Wierę w ciebie że się im nie dasz. Że ich pokonasz i pokażesz kto tu rządzi. -Poczułem się dzięki niej lepiej, odwzajemniłem przytulenie i ucałowałem ją w głowę.

-Dzięki. A teraz chodźmy na dół. Może reszta się już pobudziła. Ciekawe też co z tą nową.

Zeszliśmy na dół. W kuchni nikogo nie było. No była ta nowa. Wyglądała jeszcze gorej niż wczoraj. Podkrążone oczy, roztargane włosy. Też chyba miała koszmar. Nie zdążyłem zadać nawet pytania poza przywitaniem, gdy tu wparowała Olfix z Niko i Nullem.

-Siemano- Odezwała się Ola.

-Cześć bracie -Niko się odezwała układając włosy w kucyk.- Jak się spało?

-H***wo. I cześć wam. -Odpowiedziałem.

-Yolo bracie. Też miałeś koszmar?- Zapytał Null biorąc z lodówki schabowego.

-A co? Spać nie dałem? -Zaśmiałem się.

-No... poniekąd. -Uśmiechnął się brat.

-No to sory, Siostrom pogroź, nie dały mi spać.

-Odezwał się człowiek ze złota. -Buchnęła Ola śmiechem.- Ile razy było tak że ty mi nie dawałeś spokoju...

-Ile razy było tak że nie miałaś głupawki?- Popatrzyłem na nią znużonymi oczami, co nawet groźnie wyglądało.

-Umm.....-Zająknęła się.

-A no widzisz. A się czepiasz.. -Ziewnąłem. W końcu do kuchni zeszli Herobrine i Crify. Czyżby Herobrne miał świeże zadrapania na szyi? HMMMM... Czyli nie tylko ja hałasowałem. Lepiej nie pokazać tego. Tu jest DUUŻO nieletnich osób.

-Dzień dobry dzieci -Odezwał się Herobrine, a z nim Carify.

-Cześć!- Okrzyk radości Oli.

-Hej!- Mniej radosny a bardziej ogarnięty null.

-Dobry!- Ogarnięta siostra Niko. Całe szczęście.

-Siema. -No i ja, mniej ogarnięty a bardziej na w*****niu .

-Witam~- Melodyjny głos Dony. Dorwała się do robienia śniadania. Oh boże, zrób ciasto błagam.

-Widzę ze śniadanko. -Zajrzała przez ramię Dony Carify. Nie mamo, odejdź od niej. Bo sp*******sz moje nadzieje na ciasto. Potem się spojrzała na mnie jakby wyczuła to co mówiłem. Oparłem się dwiema rękoma o blat stołu a dłońmi podparłem brodę. Uśmiechnąłem się cwano i patrzyłem na nią. Chwilę się nie ogarnęła o co chodzi, ale potem strzeliła soczystego buraka na twarzy.

-Widzę że nie tylko ja nie spałam nocy...-Wtraciła się w końcu Anna.

-Taaa.... nie tylko ty. -Ziewnąłem.- Co ci się śniło?

-N- Nie mam ochoty opowiadać. Wielki typ goniący mnie, potem gdzieś spadłam... Typ się pokazał i chyba odciął mi głowę by dostać się do grobowca.

-Woh... miałem podobnie. Tylko mi łeb odciął i na tym stanęło... -Heheh... Taa... właśnie przeraziłem dziewczynę.

-A co.. jeśli oni.. no wiesz... -Popatrzyła na mnie Ann, a za nią powędrowały oczy Niko, Nulla i Oli. Potem rodziców.

-Szczerze? Gówno mnie to obchodzi. Chcą wojny, to będą ją mieli. Nie zamierzam dać się tak łatwo. -Po tych słowach co wypowiedziałem, poczułem w środku dziwne ukłucie. Jakby ktoś wbijał mi igłę przeszłości w plecy. Nie wiedziałem co to jest, dlaczego i czemu. Ale chyba nic dobrego nie mogło wróżyć. 

Entity303 - W obliczu zagrożenia.✔Où les histoires vivent. Découvrez maintenant