18. Kody

93 6 17
                                    

Ten grobowiec był, ogromny! Po tym jak zapadł zmrok, wszystkie latarnie jakie tam się znajdowały, dawały miłe światło i za razem ładnie oświetlały te miejsce. Wielkie wrota do grobowca były wkomponowane w zbocze ogromnej góry, którą porastały wielkie grube i gęste drzewa z pnączami. Pochodnie zaś znajdowały się po całej długości drzwi w górę w specjalnie dla nich przygotowanych miejscach. Wielkie złociste zdobienia rozciągały się po całych wrotach ukazujące wszelkiego rodzaju moby które coś dźwigały albo coś przedstawiały. Jakieś scenki czy coś. Już same wrota napędziły nam lekkiego pietra, a pochodnie i pnącza dodawały jeszcze temu miejscu dodatkowego klimatu. Przypuszczam także że będą tu gdzieś ukryte pułapki.

-To co teraz? -Odezwał się Error stojący za nami i przyglądający się wrotom.

-Jak to co? Musimy ruszać.- Oznajmiłem.

-Ale ze tak do środka?!-Wrzasnął Null z wyraźną obawą.

-A masz jakieś lepsze rozwiązanie? Chcąc przechytrzyć czyścicieli musimy się schować i zaatakować znienacka! A grobowiec będzie idealną kryjówką gdzie będzie można się zasadzić!

-Z tym akurat Entity ma racje Null- Poparła mnie Dona.- Musimy coś wykombinować by ich zniszczyć, a w pobliżu nie ma nic sęsnego by wykorzystać jako pułapkę czy kryjówkę.

-No a co jak on tam siedzi? -Mruknął jeszcze przestraszony Null.

-To sobie z nim 'potańczymy" -Oznajmił ciut radośniejszym głosem error.

-Żyję z debilami...-Mruknął do siebie Null.

-Chodźmy i nie gadajmy..-Ruszyłem w kierunku wrót. Były wielkie i ciężkie. Nie w sposób było ich otworzyć, oprócz odbicia w specjalne miejsce światła promieni księżyca. Więc nie zastanawiając się poprzenikaliśmy sobie przez nie. Tak jak to wirusy potrafią.

Wewnątrz było jeszcze lepiej. Długi niekończący się korytarz, gdzie nigdzie wejście do oddzielnych pomieszczeń gdzie prawdopodobnie znajdowały się teraz moby. Im dalej zapuszczaliśmy się tym korytarzem tym bliżej byliśmy labiryntu. W sumie, lubię labirynty. Ale nie miałem dzisiaj czasu na zabawę w nim. Następnie było pomieszczenie wielkie i puste odgrodzone przepaścią. Żeby się tam dostać trzeba było zapewne rozwiązać jakaś zagadkę albo jakieś coś innego.

Trochę podtułaliśmy się po tym całym grobowcu. Trochę przypominał piramidę faraona. Tyle tych pomieszczeń , zagadek i innych rzeczy. Tylko skarbu brak. No ale w końcu, tułanie się opłacało. Po godzinach tułaczki dotarliśmy pod kolejne wrota. Tym razem mniejsze, ozdobione złotem i diamentami. Za ich progiem czekał na nas sam prawdopodobnie "sarkofag" jak i kody do nas do gry. Naszym celem było je zabezpieczyć lub ukryć by czyściciele nie mieli do nich dostępu.

W końcu. Nastał ten moment gdy przekroczyliśmy ostatni próg w tym grobowcu. Naszym oczom ukazało się wielkie pomieszczenie ze złota i z różnymi wykończeniami. Na samym środku znajdował się "sarkofag" z samym Notchem. Którego dawno tam nie ma. A na ścianach i skrzyniach wszelkiego rodzaju kody.

-No to co teraz? -Mruknął Error biorąc w łapy swój rozpikselowany kod.

-Bierzemy kody i ukrywamy się. -Odpowiedziałem biorąc swój kod który tak się szybko zmieniał że nie było w stanie zrozumieć i zobaczyć co tam jest napisane. Kod Nulla zachowywał się podobnie do mojego.

-To teraz przydałby się plan na zasadzkę i wygraną- Odezwała się Dona.

-A potem na życie. -Dokończyłem jej myśl i uśmiechnąłem się.

-No to chodźcie coś wymyślić. -zwołał nas Error.

Tymczasem grupa czyścicieli zbliżała się do 3/4 drogi. Przed nimi już niedługa, ale zawiła i niebezpieczna droga.

Entity303 - W obliczu zagrożenia.✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang