3. Rozmyślenia

120 9 15
                                    

Olfix zajęła się "więźniem" Hakera. Zabrała ją do kuchni. Dała z Niko jej jeść i pić. Larissa przyniosła świeże ubrania. Dona poszła na górę ogarnąć wolny pokój dla "gościa".

-Jesteś pewna ze oni chcą dorwać naszego brata?- Zapytała Larissa.

-Tak. I nie tylko jego. Razem z nim chcą załatwić wszystkie wirusy i glicze. Między innymi Nulla, errora i entity_404. -Odpowiedziała Ann.

-No to pięknie. Ent ledwo co pokonał swojego ojca rok temu, dziś znowu będzie atakowany -Stwierdziła fakt Olfix.

-On, zabił... Brinearyego?... -Czarnowłosa zająkała się wystraszona.

-Tak. I jest z tego zadowolony. W końcu on chciał zabić jego - Do akcji weszła Dona.- Łóżko w wolnym pokoju masz gotowe.

-Um.. dz -dziękuje... -Zająkała się nowa. Widać było ze przeszedł ją strach odnośnie Enta.

Tymczasem Entity, Null i Haker sprzątali całe pobojowisko po Donie i Entity_404. Po tym jak ta wykopała go w kilka ścian.

- CZY NIE MOZEMY ZORBIĆ TEGO MAGIĄ?!-Wydarł się Haker.

-Nie. Ponieważ surwiwal jest fajny -Stwierdził radosnym głosem Null. Entity się zaśmiał

-Potwierdzam. Poza tym przyzwyczaiłem się do roboty ręcznej. Tobie też by się to przydało... Kamil.

Haker się zatrzymał. Popatrzył na mnie jak na jakaś zjawę. Zmierzył wzrokiem i potrzasnął głową zamykając przy tym oczy. Wmawiał sobie że mu się przesłyszało. A ja słyszałem jego każde myśli. Zaśmiałem się pod nosem nosząc gruz na zewnątrz.

-Skąd ty... znasz moje.. Imię?- zapytał zszokowany.

-Aaa.. Wiesz. Strzelałem. -zaśmiałem się stając przed nim i zabierając jego porcję gruzu z rąk.- A tak serio. Ktoś zapomniał ze jestem tak czy siak wirusem. -I poszedłem sobie na zewnątrz.

Po godzinie czasu Haker zabrał się za łatanie dziur. Sprzeciwił się nam z używaniem magii. A niech robi co chce. Dziewczyny uporały się z nową. Dały jeść jak wspominałem wcześniej, i pić. A potem Dona zaprowadziła ją do wolnego pokoju by mogła się wyspać. Sama ona zaś poszła pod prysznic. Hmm... A żeby zrobić jej psikusa i się do niej wtrynić? Chociaż nie... Zabiłaby mnie chyba. W sumie, raz kozie śmierć. A wirusowi w mordę dać! Jak nikt nie widział pognałem na górę. Reszty nie będę opisywał. Powiem tyle że dostało mi się po mordzie, ale warto było. Kochałem ją straszyć.

W końcu leżałem na łóżku. Założyłem ręce po głowę i wpatrywałem się w sufit rozmyślając nad nowymi informacjami od Hakera, na temat tych czyścicieli. Co oni mogą ode mnie, lub od naszego świata chcieć, że chcą mnie, czy tam nas, usunąć. Dlaczego? Czemu? Po co? Pytania nie miały końca. Zamknąłem oczy. W końcu z przemyśleń wyrwał mnie ruch na łóżku. Dona wrociła pod prysznica. Uśmiechnąłem się i przytuliłem ja do siebie gdy się ułożyła wygodnie.

-Nad czym rozmyślasz? -Zapytała.

-Nad tym co haker powiedział, no i nad tą dziewczyną.

-Czyli?

-Kto i po co miałby szukać tej dziewczyny. I dlaczego chcą mnie i resztę usunąć z gry? Po kiego grzyba?

-Umm, cóż. Może komuś przeszkadzają "wirusy"? Albo... chcą nasz świat taki jaki był kiedyś? Bez żadnych złych mobów?

-Nah, nah. Nonsens. Notch by nas usunął. Chyba że nie zrobił tego bo pożałował brata.

-Że Heorbrinea?

-Tak. Bo Noth i Heorbrine to bracia. Nie słyszałaś o tym? -Dona na mnie popatrzyła i pokręciła głową.

-Wybacz ale nie. Jak żyję nie wiedziałam o tym.

-Well.. Zdarza się. -Westchnąłem głęboko- w każdym razie, nie wiem po co, jak i dlaczego ktoś chce mnie zabić. W sumie to mi ręce opadają.

-Czemu? -tu się zaczęła cicho śmiać.

-Bo rok temu zabiłem ojca i ktoś znowu na mnie poluje. Co ja jestem, jakaś zwierzyna?

-Tak, jelonek. Tylko bez poroża. -I tu zaczęła się bawić moimi włosami. Przyznam ze mnie rozbawiła. Zaśmiałem się.

-Boże kochany, ty weź już zamknij oczy i śpij co? Im dłużej nie śpisz tym bardziej ci chyba odwala.

-Przy tobie, zawsze. -I znów sprzedała mi całusa. Odwzajemniłem jej go.- Dobranoc

-Dobranoc. -Odwróciła się do mnie plecami i wzięła rękę kładąc sobie na brzuchu. A co tam. Wtuliłem ją w siebie. W końcu było dosyć chłodno w pokoju. Okno otwarte a zbierało się na deszcz. A przy świeżym powietrzu lepiej się zasypia.

Tymczasem nasza nowa towarzyszka miewała koszmar. Jeden z "Zwiadowców czyścicieli" gonił ją przez gęsty ciemny las ciemnego dębu. W pewnym momencie stanęła na rozdrożu, czyli na granicy lasu i polany. Na polanie stałe ja i cała reszta, a za nią czyściciele. A co dalej? Nie wiadomo. Usłyszałem krzyk za ścianą. Obudziła się. Słyszałem też ze ktoś do niej przyszedł. Chyba Null i Error by ją uspokoić. 

Entity303 - W obliczu zagrożenia.✔Where stories live. Discover now