5. Bolesne ciosy

106 8 12
                                    

Po tym dziwnym incydencie z ukłuciem poszedłem się przejść. Wróciłem pół godziny później. Usiadłem na kanapie i rozmyślałem. W pewnym momencie przypomniało mi się, ze dzisiaj są urodziny Olfix. No i Nulla. No tak. Wtopa.

Chociaż nie. Poszedłem do pokoju Oli. Akurat miałem dla niej mały drobiazg. Położyłem pudełeczko na jej łóżku z kartką "wszystkiego najlepszego siostrzyczko. ~Entity_303". Zawsze to coś innego niż rzucanie tortem w twarz i wpadnięcie do wody. Na tę myśl poczułem jakby ktoś wbijał mi nóż w plecy. Zabolało to jak ch****a, aż wygiąłem się w łuk sycząc przy tym z bólu. Co jest i dlaczego? Nie mam bladego pojęcia. Poszedłem do pokoju położyć się z nadzieją ze ból przejdzie.

Po jakimś czasie usłyszałem rozmowy na dole. Chyba mi się przysnęło.

-No nie trzeba było! -Zaczęła Olfix. Tak, wszyscy składali jej życzenia. Nullowi też.

-Oj tam, oj tam. Wojtek nie marudź. -Zaśmiał się Null i chętnie zgarniał podarki. Najbardziej cieszył się za pamięć. No, w sumie on ode mnie tez cos znajdzie w pokoju. Tylko teraz się zgramolić z łóżka. Ból ustąpił na szczęście. Wszyłem z pokoju i zszedłem na dół.

-Mogę się dołączyć do życzeń? -zapytałem trochę ospały.

-No a czemu nie? -Zapytał rozbawiony dymiący.

-Błagam nie rucaj we mnie ciastem, albo bitą śmietaną jak Error -zaśmiała się Ola.

-Spokojnie, nie mam zamiaru. -Zaśmiałem się, mim tego dźgnięcia w plecach.- uh.. w każdym razie. Bliźniaki, Wszystkiego najlepszego. A co do prezentów to.. -Wskazałem palcem sufit.- Gnać do pokoi.

Nullowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Teleportował się, więc można było usłyszeć zaraz pisk radości. Taaa, dostał ode mnie miecz. I to nie byle jaki. Z zdobioną rękojeścią, metalicznym ostrzem które prawie ze było białe jak moje ostrze kosy. I bardzo wytrzymały. Wrócił na dół i się rzucił mi na szyję jak dziecko do ojca. Zaśmiałem się.

-DZIĘKI DZIĘKI DZIĘKI DZIĘKIIII!!-O matulu jak wrzeszczał i się cieszył.

-A nie ma za co. -zaśmiałem się.- Należał ci się. W końcu się doczekałeś. -Uśmiechnąłem się do niego miło. Olfix zaś dostała ode mnie pewien wisiorek z kryształem górskim. Rzuciłem na niego specjalne zaklęcie. Miał on za zadanie chronić właściciela niezależnie gdzie będzie się znajdował i jakie będzie zagrożenie. Ewentualnie będzie jej służył jako tarcza z symbolicznych run jak weźmie go mocno ściśnie w dłoni.

-O M G. -Jedyne co usłyszałem za plecami. A potem mega tulenie. No dobra. Teraz byłem obczepiony jak choinka na Boże Narodzenie

-No już już -zaśmiałem się.- Bo mi ciężko z wami stać.- W końcu puścili mnie oboje. Null schował miecz do ekwipunku, a Olfix założyła kryształ na szyję.

Usiedliśmy w salonie do małych pogawędek. Niestety pogawędki przerwały nam dziewczyny z gośćmi. Mianowicie Kasia Gabrysia, Edmund i jego brat.

-DZIEŃ DOBRY!- Zrobiła z buta wjeżdżam Gabrysia.

-HEEEJ!- Za nią w ślady poszła Kasia.

-Dobry dzień- Odezwał się Edmund z bratem. Rozejrzeli się po okolicy i zawiesili wzrok na mojej głowie. Siedziałem tyłem, ale czułem ich wzrok.

-MAMY KIEŁBASĘ! -Kasia WTF w ogóle.

-I WIERSZ- WTFx2 Gabrysia...

Herobrine i cała reszta buchnęła śmiechem. W końcu weszli do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Wtedy poczułem się nieswojo. Dziadki popatrzyli na mnie i zaczęli coś do siebie szeptać. Westchnąłem głęboko i założyłem kaptur.

-Panie i panowie. Oraz drogi wirusie. -Tu się dziewczyny spojrzały na mnie. Oj źle się zapowiadało. Te dziadki się na cos naradzali.

-Dawajcie do rzeczy. -Wstałem odwracając się z kapturem na głowie. Wtedy się zaczęło.

-Czy to... Entity_303?!- Zaczął Edmund.

-Ten sam Entity_303 przed którym miałyście ochronić nasz świat?! -Tu spojrzał się na dziewczyny Brat Edmunda. Dziewczyny zgłupiały.

-Tak. Jestem Entity_303. Ten sam typ który chciał wybić wasz świat.-Podniosłem głos ze złości. W tym samym momencie z bólu pleców zakołowało mi się w głowie. Znów jakby we mnie uderzył nóż wspomnień. Obaj bracia cofnęli się, a potem zaczęli op*******ć dziewczyny czemu mnie nie zabiły czy coś podobnego. Wtedy poniosły mnie nerwy. Podniosłem ich obu magią.

-Entity nie!- Wrzasnęła Kasia.- Zostaw ich! Oni nie chcieli! -Obaj starsi bracia wyglądali na przerażonych.

-Entity proszę!- Dołączyła się Gabrysia.- Oni nie znają twojej historii i nie miałyśmy kiedy im jej opowiedzieć!- Dzielnie ich broniły. Westchnąłem i odstawiłem ich na ziemię, po czym minąłem i dziewczyny i mężczyzn wychodząc na taras. Nie wiem co się ze mną działo. Bóle w plecach, nagły napad agresji, teraz jeszcze ta chwilowa otępiałość.

-Wszystko w porządku? -Niedługą chwilę po moim wyjściu usłyszałem głos Dony. Niebyła sama, była Olfix. Obie wyszły do mnie dowiedzieć się co się dzieje.

-Szczerze? Sam juz nie wiem. -Podrapałem się po czole.- Nie mam bladego pojęcia.

-Um, może odpocznij...-Zaproponowała Dona.

-Albo chodź na spacer. Wybieram się do Portalu Endu. Może spacer cię zrelaksuje. -Zaproponowała Ola.

-Może i spacer pomoże, dzięki.- Westchnąłem i ruszyłem z siostrą do portalu. Trochę było tego spaceru. Było miło, ale niestety byłem ciągle zamyślony tamtymi dwoma dziadygami. W końcu weszliśmy do portalu i pojawiliśmy się w Endzie. Było tam całkiem miło i przyjemnie. Nic się nie zmieniło. No prócz tego że było tam więcej Endermanów. No i miasto. I ten czas taki sam jak na ziemi.

Ruszyliśmy ścieżką od portalu w dół. Lecz ktoś nam przeszkodził. Mianowicie sługusy Oli.

-Entity_303! -Wrzasnął jeden i zaczął warczeć. Był wrogo nastawiony. Z resztą nie on sam.

-Um, spokojnie... Nic on wam nie zrobi...-Próbowała opanować sytuację Ola.

-O pani, przecież on wytępił nas prawie doszczętnie! Dlaczego on tu z królową jest?- Ciągnął endrman.

-Wróg!- Wrzasnął kolejny, a za nim kolejny i kolejny. Nazbierało się ich tu wokoło nas spora liczba. Ola próbowała opanować sytuację. A ja stanąłem jak wryty. Kolejny ból w plecach. Tym razem prawie powalił mnie z nóg. Jęknąłem przeraźliwie, ale zdążyłem powiedzieć Oli żeby się nie martwiła. Po czym ledwo uciekłem przed Endermanami do portalu. Wyskoczyłem z portalu i padłem na ziemie głęboko i szybko oddychając. Ból paraliżował mnie od stóp do głów. Przed dobrą chwilę nie mogłem się ruszyć. A byłem w skulonej pozycji. W końcu gdy ból odpuścił, wstałem i ruszyłem przed siebie. Gdziekolwiek, byle przed siebie i jak najdalej z tego miejsca.

Entity303 - W obliczu zagrożenia.✔Where stories live. Discover now