Rozdział dziewiąty: CYTRYNOWA ŻÓŁĆ

190 16 0
                                    

*Oczami Katie*

- Dla kogo pracujesz?- Bruce klęczał nade mną szarpiąc za ramiona.

- Dla nikogo, przysięgam- Krew łączyła się ze łzami.

- Dla Marka? On ci kazał bujać się z tym knypkiem?- wnioskowałam, że chodzi mu o Rossa.

- Co z tym ma wspólnego Mark?- odważyłam się zadać pytanie i to był mój błąd.

- To ja tu zadaje pytania, milcz suko- dostałam w twarz tak mocno, że świat rozmył się pod ciężarem bólu jaki wtedy czułam.

- Zadzwonisz teraz do niego i powiesz mu, że nie chcesz się już z nim widzieć- zażądał Bruce wciskając mi mój telefon do ręki.

- Halo?- wykonałam polecenie, drżącymi rękoma ledwo utrzymywałam telefon przy uchu, Bruce trzymał mnie za włosy i podnosił do góry bym całkowicie nie upadła na podłogę, przestałam czuć cokolwiek, marzyłam by usnąć, to życie było koszmarem, a sen przyjemnością.

*Oczami Rossa*

- Słucham?- odebrałem telefon nie patrząc na ekran.

- Ross wybacz, że wczoraj nie przyszłam, ale uważam, że to nie ma sensu- słyszałem jej głos, ale nie ją.

- Stałem tam przez ciebie jak głupi, wystawiłaś mnie!- zdenerwowałem się, że wcześniej nie dala znać- I co to ma znaczyć, że nie ma sensu? Przecież sama to wymyśliłaś!- obrzuciłem ją pretensjami.

- Jeszcze wiele kobiet zawiedzie cię w życiu, dajmy temu spokój- po tych słowach rozłączyła się.

"Jeszcze wiele kobiet zawiedzie cię w życiu"- te słowa odbijały się w mojej głowie jak kangurek, którego nie sposób złapać, jak frywolny motyl, który tylko udaje, że lubi być podziwiany. 

Teraz już są dwie.

***

- Mocniej Rydel!- krzyczałem oglądając jak reszta mojego rodzeństwa gra w piłkę.

- Może byś poszedł pograć z nimi, masz już 8lat, ta huśtawka niedługo będzie za mała- zaproponowała moja siostra.

- Oni mnie nie chcą- posmutniałem.

- Skąd wiesz? Pytałeś?- blondynka huśtała mnie coraz mocniej.

- Nie zaprosili mnie- zeskoczyłem z huśtawki zostawiając Rydel samą ze sobą.

- Może nie dałeś się zaprosić- mruczała pod nosem.

 

***

- W końcu się pojawiłeś, czekamy już dwie godziny, albo zaczniesz poważnie traktować ten zespół, albo wylecisz!- uniósł się Riker.

- Wylecę z MOJEGO zespołu?!- odparłem wściekły.

- Jak już to z mojego!- Rocky dołączył się do konwersacji.

- Mam już dość twoich wybryków, ogarnij się stary albo stracisz wszystko nad czym pracowałeś- Riker wyraźnie nie był dziś w humorze.

- A co może ty mi to odbierzesz?- zaśmiałem się mu w twarz.

- Jak będę musiał to i owszem!- odepchnął mnie.

- Chłopaki przestańcie!- Rydel próbowała nas uspokoić- Co w was wstąpiło?

Próba przed dzisiejszym koncertem poszła fatalnie, Riker gubił akordy, Rydel myliła klawisze, Ratliff złamał 10 pałeczek, a ja zapominałem tekstu, jedynie Rocky dawał sobie rade.

COLOURFUL LETTERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz