Rozdział dziesiąty: RÓŻ

128 15 0
                                    

Sześć razy cofałem się, by zobaczyć ten obraz. Stałem przed nim, ale nie mogłem dojrzeć co w nim jest takiego fascynującego, co każe mi patrzeć? Wewnętrzny głos nie pyta, ona rozkazuje bym się zachwycał. Udaję, że próbuję się temu nie poddać. Myślę, że chcę się wyrwać, ale nie mogę stracić tego stanu błogości.

Proszę spakować na wynos.


***

- Co tu się dzieje?- zdziwiłem się widząc obcą dziewczynę w mojej kuchni.

- Chciałam zrobić śniadanie, ale twoja lodówka jest pusta- tłumaczyła się.

- Tak jak ty- pomyślałem- to lepiej zjedz u siebie- rzuciłem w jej stronę zamykając się w łazience.


Zdrada objawia się na różnych płaszczyznach, pod różnymi kątami, jej współrzędne pokrywają się raniąc niektóre osoby. Próbujemy zalać ją betonem czy posadzić na niej drzewo. Niestety beton pęka, a drzewo usycha nie dając żadnego owocu. Zdradę można uzdrowić jedynie wybaczeniem pomieszanym z miłością, jednak i wtedy może nie dać to zdrowych jabłek.

Smacznego!


- Co ty tu jeszcze robisz?- dziewczyna na jedna noc, przedłuża się jeszcze na poranek.

Nie dziękuję.

- Pomyślałam, że skoro nie masz nic do jedzenia to wyskoczymy razem na śniadanie- zalotnie podeszła do mnie całując lekko w usta.

- Nie jestem głodny- zachęcającym gestem wskazałem jej drogę.

- Jeszcze będziesz tego żałował- cmoknęła w usta zatrzaskując za sobą drzwi.


*Oczami Katie*

Huk zamykanych drzwi rozbudził mnie, zobaczyłam stojącą nade mną pannę w wyjątkowo krótkiej spódniczce, a może to był pasek?

- Co ty tutaj robisz?- odezwała się do mnie dziewczyna.

- Co TY tutaj robisz?- oburzyłam się jej wyniosłym tonem.

- Ja przynajmniej nie śpię na tarasie tylko w łóżku- parsknęła śmiechem opierając się rękami o stolik, dotykając koperty.

- Kim jesteś?- zmrużyłam oczy.

- Oh, gdzie moje maniery- podała mi rękę wypluwając zużytą gumę na trawnik- Eve, dekoratorka męskich sypialni, miło mi- ironicznie się ukłoniła.


*Oczami Rossa*

Usłyszałem damski głos dochodzący z zewnątrz - Co z tą laską jest nie tak?- zastanawiałem się- długo tu jeszcze będziesz?- zdenerwowany otworzyłem szeroko drzwi.

Zobaczyłem Katie wstającą z fotela.

- Już sobie idę- oburzyła się, unosząc ręce.

- To nie było do ciebie- próbowałem się tłumaczyć, ale szatynka tylko machnęła ręką obracając się plecami.

- W ogóle to co robiłaś?- rzuciłem oskarżycielsko.

- To jest chyba nieważne, biorąc pod uwagę, że ty bawiłeś się świetnie- obróciła się lekko w moją stronę.

- Co chcesz żeby, ci powiedział? To nie tak jak myślisz? Tak przeleciałem tę pannę, pewnie zapytasz dlaczego? Bo mogę! Wystawiłaś mnie! Gdzie ty w ogóle byłaś?

COLOURFUL LETTERSWhere stories live. Discover now