Rozdział trzynasty: BURGUND

146 15 3
                                    

  - Proszę czekać, trwa operacja, gdy tylko lekarz skończy powiadomię Państwa- głos pielęgniarki odbijał się od ścian poczekalni.

- Kiedy to się skończy- Rydel nerwowo krążyła wokół krzeseł.

- Wszystko będzie dobrze, nie martw się- próbowałem ją pocieszyć.

- Wszystko będzie dobrze?! To Twoja wina, że tata tu jest! Kiedyś dorośniesz?- Rocky wybuchł, próbując zatrzeć swój ból.


Każde kłamstwo pociąga za sobą konsekwencję, nie ważne czy są one odczuwalne po 5 minutach czy 20 latach, mogą uderzać z różną częstotliwością. Jego kłamstwo narosło do tego stopnia, że próbowało go zabić, więc czy to tak naprawdę moja wina?

Karma wraca ojcze, ty się przejadłeś.Smacznego.

- Ross jak możesz tak myśleć? To twój ojciec- głos w mojej głowie próbował przedrzeć się na pierwszy plan.Naciskam czerwony guzik.


Mama siedziała w bezruchu, nic nie mówiła tylko patrzyła pustym wzrokiem, nie byłem do końca pewien czy obrała konkretny punkt zaczepienia, czy po prostu istniała. Ciężko było coś z niej odczytać, czyżby też mnie winiła?


Poczucie winy wraz z sumieniem poszło na kolację do jednej z najlepszych knajp w mieście, zupełnie zapominając o swoich funkcjach, w końcu każdy potrzebuje wakacji. Nie przeszkadzało mi to, płaci się za swoje błędy, nawet mój ojciec musiał w końcu wyciągnąć portfel, gdy dałem mu rachunek.


- Szkoda, że Rikera nie ma z nami- Rydel próbowała podjąć jakąkolwiek rozmowę.

- Właściwie to gdzie on jest?- dotarło do mnie, że nie widziałem mojego brata od kilku dni.

- Nie wiem, ostatnio często gdzieś wyjeżdża- Siostra wzruszyła ramionami- dzwoniłam do niego, powiedział, że przyjedzie najszybciej jak tylko może.

- To dobrze, muszę z nim pogadać.

- Nie przejmuj się Rockim, jest zdenerwowany i nie myśli nad tym co mówi- blondynka starała się mnie uspokoić.

- Wiem, każdy czasami zachowuje się jak dupek, nasz ojciec także- musiałem wylewać gorycz przy każdej możliwej okazji.

- Co masz na myśli?- Rydel zmarszczyła brwi.

- Co się stało, jak Mark się czuje?- szatynka wbiegła do poczekalni zadając serię pytań tym samym ratując mnie przed tłumaczeniem się.

- Jeszcze nic nie wiemy- Rydel przytuliła się do Katie.

- Bardzo mi przykro- dziewczyna wyraźnie posmutniała.

Widziałem jak Rocky próbował wtrącić jakiś niestosowny komentarz, ale w porę udało mi się skarcić go wzrokiem. Wiem, że on nie ma pojęcia, że Katie ma takie samo prawo tu być jak my, mimo to rozczarowałem się jego sposobem odreagowywania. Nie dotykaj jej werbalnie.


Rocky od zawsze był ulubieńcem taty, a tata był ulubieńcem Rockiego. Mój brat odstawał od reszty swoim wyobrażeniem o rzeczywistości.Stary-młody.Nie zadawał pytań, obserwował, poważnie biorąc każdą cząstkę, każdy pyłek życia. Notował na zwojach umysłu, by potem w taki czy inny sposób wykorzystać tę wiedzę. Tata imponował mu , człowiek interesu, odnoszący sukcesy na wielu płaszczyznach. Zawsze powtarzał, że będzie taki jak on. Rocky nawet muzykę traktował racjonalnie. Jednocześnie mnie to zadziwiało i imponowało mi. W końcu to dzięki niemu nasz zespół trzymał się w ryzach.Mój brat posiadał też największą wadę jaką zdążyłem rozpoznać u ludzi. Był zapatrzony w rodziców tak bardzo i nie dopuszczał do siebie informacji, że nikt nie jest idealny. Dla niego oni tacy byli, dlatego też nie miałem zamiaru burzyć mu koncepcji perfekcyjnej rodzicielki i jeszcze bardziej nieskazitelnego dawcy nasienia. Postanowiłem przemilczeć fakt jakoby dziewczyna, która siedzi z nami w poczekalni jest naszą siostrą, a moim prywatnym obiektem pożądania fizycznego i psychicznego.

COLOURFUL LETTERSWhere stories live. Discover now