Nie wiadomo czy w ogóle się obudzi.

241 8 0
                                    

- Adam analiza.

Bałem się tego co za moment usłyszę. Jeżeli by nie wróciła to jest jej koniec. Ona musi wrócić. Musi być z dziećmi i ze mną.

- Wróciła!

- Puls jest. Dobra zabieramy ją. Tylko jak to mówi Wiktor? Ruchy ruchy? coś takiego.

Pojechali ja natomiast wziąłem dzieci do domu wziąłem potrzebne rzeczy dla nich na ten czas operacji. I spakowałem do takie torby:

 Schowałem wózek do bagażnika, a dzieci zapiąłem w fotelikach

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

 Schowałem wózek do bagażnika, a dzieci zapiąłem w fotelikach. Tak wyglądają.

Grzesia:

Grzesia:

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

Gosi:

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

Gosi:

Gosi:

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

Od razu kupiliśmy takie że można w nich nosić ich i gdzieś zabrać ich kiedy są w fotelikach

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

Od razu kupiliśmy takie że można w nich nosić ich i gdzieś zabrać ich kiedy są w fotelikach. Martynka je wybierała. Dobra koniec myślenia jedziemy do szpitala. Musimy teraz być przy niej. Po 5 minutach byliśmy na miejscu. Włożyłem dzieci do wózka. Torbę powiesiłem na wózku. Poszliśmy najpierw do pielęgniarki która przechodziła koło nas.

- Monika wiesz gdzie jest Martyna?

- Tak. Zaczyna się właśnie jej operacja.

- Oki. Dzięki.

Poszliśmy po godzinie dzieci się obudziły dałem im mleko i zmieniłem pieluchy. Dałem im smoczki i ich przytulanki. Usnęli. Po dwóch godzinach wyszedł lekarz.

- Andrzej co z nią?

- Żyje. Ale jest w śpiączce farmakologicznej.

- Wiadomo w przybliżeniu chociaż na oko kiedy się obudzi?

- Niestety ale nie. Muszę ci to powiedzieć. Nie wiadomo czy w ogóle się obudzi.

- Musi. Mogę iść do niej?

- Tak. Jest na sali pooperacyjnej. Tylko nie możesz tam wejść z dziećmi. Ewentualnie na chwilę.

- Okej zaraz po kogoś zadzwonię i ich wezmą do domu.

- Oki.

Poszedłem do Martyny na salę. Wszedłem. Leżała blada na łóżku. Zadzwoniłem po jej rodziców mają przyjechać i zabrać dzieci do domu. Ja zostaje tutaj z Martyną.

Pozdrawiam.😘

MIŁOŚĆ TO LEKARSTWO/MAPI [ZAKOŃCZONE]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ