Część XVII Nie wierzę!

353 11 4
                                    


'Piotrek'

- ... Pani Martyna zatrzymała się dwa razu. Raz na 30 minut a drugi raz na 37 minut. Więc teraz pani Martyna została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej.

- Ale żyje? Kiedy się wybudzi? Wyjdzie z tego? Mogę do niej wejść?

- Po kolei. Tak żyje. Nie wiadomo zależy od pani Martyny nie od nas. Nie mogę nic panu obiecać. Tak.

- A jakie są szanse że przeżyje?

- Jak na razie daje tak 47% że przeżyje i 53% że niestety ale jest dopiero po operacji to wszystko może się w każdej chwili zmienić na lepsze bądź niestety na gorsze.

- Dziękuję za informacje panie doktorze, ale ja biegnę do Martynki. Do widzenia.

- Do widzenia. Życzę powodzenia.

- Dziękujemy.

Jak najszybciej pobiegłem do Martyny.

- Martynka dasz radę jesteś silna, piękna i mądra. Walcz z tym błagam. Musisz wyzdrowieć. Nie mogę bez ciebie żyć. Proszę obudź się.

'Martyna'

Słyszałam wszystko co mówił. Chciałam zrobić to dla niego bo go kocham i nie chcę go stracić. Nie umiała bym żyć bez niego. Jednak o przeze mnie cierpi. Lepiej może jak bym zmarła? Czy było ny mu wtedy lepiej? I jeszcze zostaje kwestia ludzi Pawła. Przecież jak przeżyje to nie tylko ja będę dalej przez nich szpiegowana, nie tylko mi będą grozić i nie tylko ja nie raz ostanę napadnięta czy pobita. Bo on wiążąc się ze mną ryzykuje swoje zdrowie a nawet życie. Nie chcę żeby co mu się stało podjęłam decyzje. Kocham go, nie chcę go narażać i nie chcę żeby coś mu się stało. Oczywiście nie chcę też żeby cierpiał. A jak umrę to nic z tego się nie wydarzy. Mam nadzieję. jednak większe szanse na to są kiedy żyje. Muszę przestać walczyć.

*2 h później*

Siedzę dalej u Martyny gdy nagle słyszę maszynę która kontroluje jej życie czy jej serce pracuje. Gdy usłyszałem pikanie jako ratownik medyczny wiedziałem co to znaczy. Szybko nacisnąłem czerwony guzik wzywający pielęgniarkę. Jak tylko nacisnąłem guzik zacząłem reanimować Martynę. Przyszła pielęgniarka, która jak zauważyła co się dzieje pobiegła od razu po lekarza. Przyszedł lekarz i zmienił mnie na trzy. Następnie wyprosił mnie za drzwi.

*1 h później*

W końcu lekarz wyszedł z sali i powiedział:

- Przykro mi. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy. Po rzeczy niech się pan jutro zgłosi.

- Nie wierzę! To nie możliwe!

Niekontrolowane zły popłynęły mi z oczy. Po dosłownie kilku sekundach wyleciała pielęgniarka i powiedziała: 

- Doktorze...!



Błagam nie za nim fani MaPi mnie zabiją za to to niech poczekają do następnego rozdziału. Może polubią pewną osobę. Jak myślicie co chce powiedzieć pielęgniarka? Miłego czytania buźka<3 Następny rozdział albo jeszcze dzisiaj bądź jutro na pewno nie dużo.

MIŁOŚĆ TO LEKARSTWO/MAPI [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now