Rozdział 7

31 3 0
                                    

Następnego dnia o godzinie 5 rano obudził mnie budzik. Szybko się ubrałam i wzięłam dużą, spakowaną wczoraj walizkę schodząc na dół. Monika jeszcze się przebierała. Zrobiłam szybko kanapkę i ją zjadłam.  To dzisiaj mieliśmy już jechać na dwutygodniowe wakacje we czwórkę!
Bardzo się cieszyłam. Sebastian obiecał że zajedzie po Grześka i po nas koło 6.
Po chwili zeszła Monika. Wzięła miskę płatek. Wielką miskę...
Chwilę porozmawiałyśmy i usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Okazało się że to chłopacy. Monika od razu rzuciła się na szyję Grześka. My przywitaliśmy się tylko pocałunkiem w policzek.
- gotowe?- zapytał brunet
- tak. Weźmiesz walizki?
Monika i Grzesiek dalej się witali...
- tak.- wszedł do domu i wziął moja dużąąą walizkę.
- czegoś ty tam napakowała?? Przecież to tylko dwa tygodnie a nie rok!
- ciesz się że nie wzięłam jeszcze tych rzeczy co leżą na łóżku...a było ich dość sporo...
Poszłam uśmiechnięta do samochodu. Sebastian schował walizki do bagażnika. Także Moniki. Oni usiedli z tyłu. Sebastian kierował a ja zajęłam miejsce pasażera obok Seby.
Wyruszyliśmy. Towarzyszyły nam najnowsze piosenki które wydobywały się z radia.
***
Około godziny 10 dotarliśmy na miejsce. Został tylko dylemat...
- to co dziewczynki? Kto z kim?- zapytał wesoły Grzegorz
- no...tak jak było mówione. Ja z Moniką a ty z Sebastianem.- odparłam.
Brązowooki nic nie mówił. Stał obok mnie przysłuchując się sytuacji.
- a może zrobimy głosowanie kto z kim?- dalej próbował zmienić ustalenia Grzesiek
- nie...tak będzie dobrze.
Monika patrzyła się na niego. Też nic nie mówiła.
- dobra. Koniec tego. Widzę że się nie domyślisz. Ja chcę być z jakąś dziewczyną! Nie będę mógł zasnąć!- popatrzył błagająco Grzech.
Pomyślałam chwilę.
- hm ...no dobra. Wszystko załatwione. Ja będę z tobą a Monika będzie z Sebastianem.
Ich miny były niewiarygodne! Nie mogłam powstrzymać śmiechu. W ich oczach widziałam zawiedzenie...u każdego.
- no dobra...nie będę zakłócać waszej miłości- popatrzyłam jeszcze z załzawionymi oczami od śmiechu na blondynkę i jej chłopaka
Po tych słowach oboje tryskali radością. Szybko skierowali się w stronę jednego z domków.
- czyli zostaliśmy skazani na siebie...?-mruknął Sebastian
- na to wygląda...- patrzyłam się przed siebie.
Nie mogłam spojrzeć w jego oczy ...to by się źle skończyło...
Dobrze się czułam w jego towarzystwie. Weszliśmy do domku z walizkami.
Był cały drewniany. Po prawej stało jednoosobowe łóżko. Po lewej były drzwi a za nimi mały, przytulny pokoik z łóżkiem dwuosobowym.  Dalej był malutki korytarzyk i łazienka z prysznicem, toaletą i umywalką. Po drugiej stronie była kuchnia. Żółto pomarańczowa. Bardzo przyjemna.
- to co? Gdzie kto będzie?- zapytałam chociaż wiedziałam że i tak zajmę pokój z dwuosobowym łóżkiem tylko dla siebie.
- ja mogę być tu. Wystarczy mi te łóżko. Chyba że...- popatrzył na mnie lekko pedalskim wzrokiem- mogę być z tobą w pokoju...
- o nie nie nie! Wystarczająco że mieszkamy razem.
W tym momencie Sebastian skierował się w stronę łóżka w salonie, w którym staliśmy i na nie usiadł. Coś zaskrzypiało i w mgnieniu oka znalazł się na ziemi. Zaczęłam się śmiać do łez. Połamał łóżko!
Dopiero po jakimś czasie się zorientowałam że zostało nam...jedno...łóżko...dwuosobowe...
Znowu się do mnie uśmiechnął dziwnie. Zbliżył się i szepnął mi do ucha:
- widocznie los nas połączył...
Po moim ciele przeszedł ciepły dreszcz. Sama nie wiem czemu. Zanim się odwróciłam zobaczyłam że on już siedzi na naszym łóżku.
- no. Te wygodne. Hah
Z zrezygnowaną mina skierowałam się do pokoju i zaczęłam rozpakowywać walizkę...
***
No witajcie. Dzisiaj znowu kolejny rozdział. Może nie za ciekawy...ale zachęcam do czytania kolejnych.😁

Żar Miłości Czy Winorośl Przyjaźni?Where stories live. Discover now